Derby Katalonii w 18. kolejce


18. kolejka hiszpańskiej Primera Division przebiega pod znakiem derbów Katalonii. Na Cornella-El Prat Espanyol podejmie Barcelonę. Ciekawie będzie też na El Madrigal, gdzie Villarreal zagra z Valencią.


Udostępnij na Udostępnij na

Real Madryt – Granada
Zabójczy atak kontra niesamowicie skuteczna obrona. Jutro na Estadio Santiago Bernabeu zmierzą się ze sobą Real Madryt, który ma na swoim koncie 56 strzelonych goli w tym sezonie, i Granada, która plasuje się na trzecim miejscu, jeśli chodzi o gole stracone. W meczach z udziałem drużyny Fabriciano Gonzaleza w ogóle pada najmniej bramek. Do 16 straconych goli doliczyć trzeba tylko dziesięć strzelonych. Nawet wielka Barcelona nie była w stanie spuścić beniaminkowi łomotu, wygrywając na jego obiekcie zaledwie 1:0. Jak będzie z Realem Madryt? Podopieczni Mourinho to prawdziwa maszynka do zdobywania bramek. Na własnym obiekcie raczej nie powinni mieć problemów, choć wtorkowy mecz w Pucharze Króla pokazał, że na Bernabeu można „Królewskich” postraszyć.

Santi Cazorla to jeden z motorów napędowych Malagi
Santi Cazorla to jeden z motorów napędowych Malagi (fot. vivafutbol.es)

Mówi się, że Jose Mourinho trochę poeksperymentuje ze składem. W obronie zagrać nie będzie mógł zawieszony za kartki Pepe. W jego miejsce wskoczy najprawdopodobniej Raphael Varane, któremu partnerować będzie powracający po kontuzji Sergio Ramos. Decyzją trenera powołania na mecz nie dostali Arbeloa i Coentrao, dlatego boki obrony powinni utworzyć Marcelo i Lassana Diarra. Jeśli chodzi o atak, bardzo możliwe, że po raz kolejny w pierwszym składzie wybiegnie Jose Callejon. Kontuzjowany jest bowiem Angel Di Maria, a Ricardo Kaka nie grzeszy na razie formą. Granada nie może narzekać na poważniejsze kontuzje i absencje. 13. drużyna w tabeli przyjedzie do stolicy ze wszystkimi zawodnikami i będzie chciała sprawić noworoczną niespodziankę.

Malaga – Atletico Madryt
Bardzo ciekawie zakończą się sobotnie zmagania. Andaluzyjczycy, którzy postraszyli we wtorek Real Madryt, zmierzą się z Atletico Madryt. Stołeczny zespół po prostu musi w końcu zacząć seryjnie wygrywać mecze. Czy rozpoczęcie serii jest możliwe już jutro? Jak najbardziej, ponieważ Diego Simeone nie może narzekać na zbyt poważne problemy. Pulido oraz Joel nie znaleźli w jego oczach uznania i nie otrzymali powołania. Jedynym kontuzjowanym zawodnikiem jest Silvio, za kartki zaś pauzuje Assuncao. Hiszpańska prasa spekuluje, że argentyński trener klucza do zwycięstwa w starciu z Malagą upatruje w Portugalczyku Tiago, który ma zagrać od pierwszej minuty. Do składu na prawą obronę wraca ponadto Luis Perea. W Maladze nie ujrzymy za to Jose Antonio Reyesa, który nareszcie sfinalizował swój powrót do Sevilli.

Malaga nadal radzić sobie musi bez Julio Baptisty. Do kontuzjowanego Brazylijczyka dołączył niedawno Joaquin. Hiszpan nie wystąpił już w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Króla i do gry wróci dopiero za około dwa tygodnie. Z pomniejszymi urazami zmaga się ponadto dwójka defensorów – Helder Rosario i Kris Stadsgaard. Najbardziej zauważalny będzie na pewno brak Joaquina, a Malaga przecież nie może już pozwolić sobie na kolejne porażki. Andaluzyjczycy nie wygrali trzech ostatnich spotkań we wszystkich rozgrywkach. Nie najlepiej radzą sobie jednak także „Los Rojiblancos”, którzy przegrali cztery spośród pięciu ostatnich pojedynków. Najłatwiej byłoby wywróżyć remis, jednak więcej atutów mają po swojej stronie piłkarze Manuela Pellegriniego i to oni powinni cieszyć się ze zwycięstwa.

Negredo upoluje kolejnego gola?
Negredo upoluje kolejnego gola? (fot. elmundo.es)

Rayo Vallecano – Sevilla
W Sewilli obecnie nikt chyba nie myśli o spotkaniu z Rayo Vallecano. W Andaluzji najważniejsze jest to, że na Ramon Sanchez Pizjuan powrócił Jose Antonio Reyes. Czy były gracz Arsenalu może liczyć na występ? Tego w tej chwili powiedzieć się nie da. Sevilla oczywiście powinna zdążyć z zarejestrowaniem go i przygotowaniem wszystkich papierków, ale najważniejsze jest przecież dobro drużyny, a Reyes dopiero co zameldował się w nowym-starym klubie. „Marca” i „As” są jednak zgodne – Reyes nie zagra. Mało tego, nie powinien zasiąść nawet na ławce rezerwowych.

Trenerzy obydwu zespołów nie mogą narzekać, bo nie przysparza im bólu głowy rozmyślanie o tym, jak ustawić swoich graczy. Gospodarze wyjdą w swoim żelaznym składzie. W ekipie Marcelino może dojść do kilku przetasowań, które w sumie zdarzają się co mecz. Czego spodziewać się po niedzielnym starciu? Na pewno wielu pojedynków w bocznych sektorach boiska. Jesus Navas i Diego Perotti będą próbować nękać rywali, ale dłużni nie powinni pozostać im Pacheco czy Piti. Mimo wszystko z jakiejkolwiek perspektywy by nie patrzeć, to przyjezdni powinni dyktować warunki gry. Sevilla bez wątpienia jest faworytem, który z biegiem czasu coraz bardziej się rozpędza i udowadnia, że bardzo poważnie myśli o Lidze Mistrzów.

Getafe – Athletic Bilbao
Czy można powiedzieć, że jest to mecz dwóch typowych średniaków w ligowej tabeli? Do niedawna pewnie takie stwierdzenie byłoby trafne, jednak Athletic na pewno zasługuje na coś więcej niż tylko dziewiąta lokata w lidze. Podopieczni Marcelo Bielsy przeplatają niestety bardzo dobre mecze z meczami, o których chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Do jednego z takich meczów trzeba zaliczyć ten ostatni, w Pucharze Króla. Baskowie, pomimo kilku niezłych akcji, w bardzo kiepskim stylu tylko zremisowali na wyjeździe z Albacete i w kontekście awansu do dalszej fazy gry nie można niczego rozstrzygać.

Muniain chciałby poprowadzić Athletic do zwycięstwa
Muniain chciałby poprowadzić Athletic do zwycięstwa (fot. athletic-club.com)

Wydawałoby się, że informacją, która najbardziej ucieszy wszystkich kibiców  z Bilbao w ostatnich kilku dniach, będzie ta o powrocie do gry Fernando Llorente. Ten jednak nie jest awizowany w składach przez hiszpańskie media. Bielsa po raz kolejny ma powtórzyć zestawienie z trzema bardzo ofensywnymi piłkarzami, ustawiając tym samym Markela Susaetę na pozycji napastnika. Co ciekawe, chilijski trener ma ochotę po raz kolejny postawić na Gaizkę Toquero, który dawno już formy na oczy nie widział. Czego możemy spodziewać się po gospodarzach? Czy Luis Garcia zdecyduje się na wystawienie od początku Pedro Leona, Pedro Riosa, a może Pablo Sarabii? Wszyscy to zdrowieją, to znowu na coś się skarżą. To może denerwować, dlatego nie powinno być zaskoczeniem, jeśli żaden z nich nie wybiegnie w niedzielę od samego początku.

Villarreal – Valencia
Gdyby nie fakt, że Villarreal znajduje się w tym sezonie w fatalnej formie, okrzyknęlibyśmy pojedynek na El Madrigal jednym z hitów kolejki. Hitem to on niestety na pewno nie jest. Może to być oczywiście mecz bardzo ciekawy, bo gdzie „Żółta Łódź Podwodna” ma zacząć marsz ku górze tabeli, jak nie przed własną publicznością? Sama Valencia może nie jest w zabójczej formie, ale cały czas gra na pewnym, równym poziomie, który pozwala czasem na spektakularne wręcz wyniki i grę. Unai Emery wie, jak prezentować się w co ważniejszych spotkaniach. Kiedyś przecież musi nadejść moment, w którym Villarreal zacznie grać tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Dlaczego ma nie stać się to już w ten weekend?

Trener „Nietoperzy” wyrusza na El Madrigal w możliwie najsilniejszym zestawieniu. Zagrać z Villarrealem nie będzie mógł David Albelda, który w ostatnim ligowym spotkaniu obejrzał swoją piątą żółtą kartkę. Jeśli chodzi o gospodarzy, to nie ma tam zbyt większych roszad. Od początku sezonu Villarreal musi radzić sobie z plagą kontuzji. Najbardziej bolesny jest ciągły brak Giuseppe Rossiego. Pocieszeniem jest fakt, że po wyleczeniu urazu Nilmar nie narzeka już na żadne problemy, co jest tylko potwierdzeniem, iż w jego przypadku rehabilitacja przebiegła sprawnie. To właśnie on będzie partnerem w linii ataku Marco Rubena. Możliwe, że to właśnie w indywidualnościach gospodarze będą mogli upatrywać dla siebie jakiejś szansy.

To na Soldado liczą w Walencji najbardziej
To na Soldado liczą w Walencji najbardziej (fot. vcfcentral.com)

Espanyol – Barcelona
Ekipa Pepa Guardioli zwykła nieco zawodzić po wszelakich przerwach w rozgrywkach, jednak już w środę udowodniła, że tym razem nie powinno być mowy o żadnym rozluźnieniu. „Barca” wygrała z Osasuną aż 4:0 i praktycznie zapewniła sobie awans do kolejnej rundy Pucharu Króla. Gorzej poszło Espanyolowi, który przegrał na wyjeździe 1:2 z Cordobą i będzie musiał się sporo napocić, aby grać dalej. Tak więc w lepszych nastrojach do derbowego starcia podchodzi Barcelona, co jednak nie oznacza, że gospodarze nie mają powodu, by podnosić rękawice. „Blaugrana” nie prezentuje się w tym sezonie zbyt dobrze na wyjazdach i jeśli Espanyolowi udałoby się zagrać agresywnie i skutecznie w obronie, to może się pokusić o utarcie nosa mistrzowi Hiszpanii. Mistrz ten jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że ciągle musi w tabeli gonić „Królewskich” z Madrytu.

Barcelona nie musi zbytnio zaprzątać sobie głowy kontuzjami. Guardiola pogodził się już z tym, że nie będzie mógł w tym sezonie skorzystać z Davida Villi. Oprócz niego do gry są wszyscy piłkarzy, co jest doskonałą wiadomością przed tak ważnymi derbami. Nie wiadomo jednak, czy hiszpański trener będzie chciał ryzykować zdrowie Andresa Iniesty, który ostatnio narzekał na kontuzję. Bardzo możliwe, że zamiast niego na placu gry ujrzymy Thiago Alcantarę. Hiszpańska „Marca” jest przekonana, że Barcelona nie wyjdzie tym razem trójką defensorów. Blok obrony stworzą Alves, Pique, Puyol i Abidal. Oznacza to, że kolejną szansę występu dostanie Alexis Sanchez. Na ławce rezerwowych zasiąść ma za to Javier Mascherano.

Komentarze
BlaN[t] (gość) - 13 lat temu

Super ciekawa 18 kolejka . No i oczywiście dla mnie
najważniejsze derby Katalonii :) VeB!!!

Odpowiedz
~Galacticos (gość) - 13 lat temu

Pff VeB ?śmieszne kto jest na czele?

Odpowiedz
~Joel (gość) - 13 lat temu

http://www.transfersinfootball.com/marco-reus/

Odpowiedz
~Jaro (gość) - 13 lat temu

A kto wygrał 5 z 6 możliwych do zdobycia trofeów i
wygrał z rozpędzonym Realem na Santiago Bernabeu
3-1??? Radzę się już zastanowić nad możliwym
ćwierćfinałem Copa del Rey...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze