Dariusz Żuraw i Podbeskidzie, czyli związek, który może się udać


Dariusz Żuraw, nowy trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, ma jasno postawiony cel – włączyć się do walki o awans do PKO Ekstraklasy

7 września 2022 Dariusz Żuraw i Podbeskidzie, czyli związek, który może się udać
Jan Drabek / Podbeskidzie Bielsko-Biała

Dariusz Żuraw, nowy trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, został postawiony przed niełatwym zadaniem. Można powiedzieć, że wręcz trudnym. Nie dość, że musi zacząć natychmiast zdobywać stracone punkty, to w dodatku jak najszybciej dołożyć do tego styl. A gdyby tego było mało, nie brakuje głosów krytyki w jego kierunku, z którymi będzie musiał sobie poradzić. W końcu echa pracy w Lechu Poznań czy Zagłębiu Lubin nadal się za nim ciągną. Nawet pomimo tego, że minął prawie rok, odkąd pożegnał się z ławką trenerską w ekstraklasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Po zwolnieniu Mirosława Smyły karuzela trenerska w Bielsku-Białej rozkręciła się do wręcz niewyobrażalnego tempa. Właściwie codziennie mieliśmy informacje o nowych kandydatach czy nagłej zmianie planów. Nie jest tajemnicą, że numerem 1 na liście klubu spod Klimczoka był Dariusz Banasik. Ten jednak pomimo wielu rozmów i osobistej wizyty na stadionie w Bielsku-Białej nie zdecydował się na podjęcie pracy w Podbeskidziu. Tym samym została uruchomiona opcja numer 2, czyli Dariusz Żuraw. Opcja, która wzbudziła i wzbudza wiele dyskusji.

Ten związek może się udać

Oczywiście można sobie wyobrazić lepszego kandydata na stanowisko trenera Podbeskidzia Bielsko-Biała niż Dariusz Żuraw. To nie ulega wątpliwości. Należy jednak pamiętać, że Podbeskidzie to nie jest klub, do którego szkoleniowcy pchają się drzwiami i oknami. Często jest wręcz przeciwnie, to Podbeskidzie musi czekać, co zdecyduje trener. Po prostu mówiąc absolutnie wprost, Podbeskidzie nie jest klubem pierwszego ani drugiego wyboru zarówno dla piłkarzy, jak i trenerów.

Wracając jednak do meritum. Dlaczego związek Dariusza Żurawia z Podbeskidziem może się udać? Powodów jest kilka. Po pierwsze, trener nie ma nic do stracenia. Wręcz odwrotnie, ma wiele do udowodnienia. A to duża, dodatkowa motywacja. Bardzo słaby wynik z Zagłębiem Lubin czy słaba końcówka z Lechem Poznań to największe kamyczki, a być może nawet kamienie do ogródka trenera. Bo choć nie zgadzam się, że Dariusz Żuraw był najbardziej winny tego, jak słabo prezentowało się Zagłębie, to jest to jednak dla niego obciążenie.

Po drugie, nie wolno zapominać o tym, co dobre. To przecież on awansował z Lechem do fazy grupowej Ligi Europy. Czyli dokonał tego, czego przez wiele lat nie udawało się nie tylko poznaniakom, ale i innym zespołom w kraju. A to, że nie dał rady pogodzić gry w Europie z ligą, no cóż, Czesław Michniewicz w Legii też nie dał rady. A resztę historii przecież znamy…

Poza tym Bielsko-Biała to dość specyficzny klimat. Nie chcę powiedzieć, że trener Żuraw tu pasuje, bo tego nie wiem. Ale wiem, że nie tacy szkoleniowcy tu „odpalali”. Przykład Roberta Kasperczyka, który zrobił pierwszy, historyczny awans do ekstraklasy, a wcześniej ani później w najmniejszym stopniu do tego nie nawiązał, jest prominentny. Podobnie było z Krzysztofem Brede. Tu po prostu opcje nieoczywiste często „wypalały” i trenerzy dawali radę. A Dariusz Żuraw ma szansę być kolejnym tego przykładem.

Jakie będzie Podbeskidzie Dariusza Żurawia?

Nie od dziś wiadomo, że Podbeskidzie chciałoby grać ofensywnie i atrakcyjnie dla oka. Taki zamysł od początku swojej kadencji miał dyrektor Łukasz Piworowicz. I choć do tej pory różnie z tym bywało, to tego potwierdzeniem jest wybór takiego, a nie innego trenera, jakim jest Dariusz Żuraw. Lech Poznań za jego kadencji grał atakiem pozycyjnym, budował akcję od bramkarza, wymieniał dużo krótkich podań. To dokładnie takie same założenia, jakie mają towarzyszyć w Podbeskidziu, gdzie styl ma odgrywać ważną rolę. Oczywiście nie najważniejszą, bo ostatecznie to liczba punktów o wszystkim decyduje, ale oba te elementy mają iść ze sobą w parze.

Można się oczywiście zastanawiać, czy są w Bielsku piłkarze, którzy w stu procentach do takiego stylu pasują. I choć w większości pewnie tak jest, to chociażby w drugiej linii są braki, które taką grę mogą utrudniać. Mimo to kadra, którą poniekąd odziedzicza Żuraw po swoim poprzedniku, wygląda – przynajmniej na papierze – mocno. Trzeba więc dobrać do tego odpowiednią taktykę i pomysł na grę oraz zapanować nad, nazwijmy to, „wewnątrzszatniową charakterystyką drużyny”.

***

Reasumując. Dariusz Żuraw przychodzi do Podbeskidzia z bagażem doświadczeń. Zarówno tych lepszych, jak i gorszych. Nie co dzień trener, który nie tak dawno temu awansował do fazy grupowej Ligi Europy, a wcześniej zdobył wicemistrzostwo, rozpoczyna pracę w klubie 1. ligi. A tak jest w tym przypadku. Jakbyśmy nie oceniali okresu pracy w Lechu, doświadczanie tam zebrane jest na tym poziomie jednak swego rodzaju ewenementem. Z kolei epizod w Zagłębiu Lubin to nie do końca wyznacznik tego, jakim trenerem jest Dariusz Żuraw. Zespół objęty tuż przed startem ligi, do tego, co by nie mówić, piłkarze na poziomie maksymalnie środka tabeli ekstraklasy. To nie były bardzo sprzyjające warunki do pracy. Choć wynik ostatecznie obciąża trenera.

Na to, że przygoda Dariusza Żurawia z Podbeskidziem będzie udana, są szanse. Prawdopodobnie nawet duże. Zespół na papierze nie wygląda źle, ba, jest pewnie jednym z lepszych. Potrzeba mu jednak odpowiedniego sternika, który poprowadzi drużynę do przodu. Wskaże odpowiednią drogę, ale jednocześnie swoim doświadczeniem będzie autorytetem. W końcu pod Klimczokiem dawno nie było takiego trenera, który miałby cokolwiek w gablocie. Bo choć Dariusz Żuraw to nie jest trener idealny, to w realiach „Górali” może się wykazać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze