Czym reprezentacja Polski zaskoczy na Euro 2020? [Analiza taktyczna]


Euro 2020 zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim pytania o to, jak zagra reprezentacja Polski prowadzona przez Paulo Sousę

9 czerwca 2021 Czym reprezentacja Polski zaskoczy na Euro 2020? [Analiza taktyczna]
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Do pierwszego meczu Polaków na nadchodzącym Euro pozostało już tylko sześć dni. Przygotowania do tego turnieju wchodzą już naprawdę w ostatnią, decydującą fazę. Nasza kadra ma za sobą już bowiem wszystkie mecze kontrolne (z Rosją i Islandią) oraz kilkadziesiąt jednostek treningowych. Wszystko to sprowadza się do tego, że to, co założył sobie trener Sousa, zaczyna być widoczne na boisku. A co dokładnie i jak będzie wyglądać gra nasza reprezentacja – w poniższej analizie.


Udostępnij na Udostępnij na

Na pewno taktyka i pomysł na grę, jaki zaoferuje nam Paulo Sousa na Euro 2020, będą zupełnie inne niż ten, jakich spodziewaliśmy się jeszcze pół roku temu. Nie ulega wątpliwości fakt, że reprezentacja Sousy a reprezentacja Brzęczka są zupełnie inne. Choć mają praktycznie tych samych piłkarzy, ale nie o tym. Sousa przede wszystkim stawia na agresywność, zaangażowanie i szybkość w tworzeniu akcji. Te elementy doskonale widać na przykładach ostatnich meczów naszej kadry, w których zaczęło się to docierać. My postaramy się przedstawić te elementy i pokazać, w jaki sposób reprezentacja może grać na najbliższym turnieju.

Pressing, pressing

Tym, co jest charakterystyczne dla naszej reprezentacji, odkąd prowadzi ją portugalski selekcjoner, jest to, że „Biało-Czerwoni” starają się podchodzić wysoko do rywali. Szczególnie w pierwszych fazach meczu jest to dość wyraźnie widoczne. Oczywiście nie da się tak grać cały mecz, ale dłuższymi bądź też krótszymi fragmentami Polacy pressują obronę czy też bramkarza przeciwników. A to przynosi efekty. Doskonałym przykładem jest niedawny mecz z Rosją, w którym wysoki pressing skutkował niedokładnym rozegraniem naszych rywali, przechwytem, a następnie golem Świerczoka. Na wyżej załączonym obrazku bardzo dobrze widać, jak odważnie i agresywnie na gości podeszli nasi piłkarze. Zawodnicy w białych strojach umiejętnie odcięli bramkarzowi możliwość rozegrania.

Nietrudno odnieść również wrażenie, że Sousa wymaga od swoich piłkarzy bardzo dużo biegania i zaangażowania, jednak podtrzymuję tezę, że pressing to coś, co zobaczymy nieraz na nadchodzącym Euro.

A trener mówił – doskok

Pomimo tego, że na mecz z Rosją wyszliśmy rezerwowym składem, to i tak jest to cenna lekcja dla nas, kibiców. W tej konkretnej sytuacji widać, ile miejsca zostawili zawodnikowi w czerwonej koszulce nasi piłkarze. Warto dodać, że jest to akcja, po której nasz zespół stracił bramkę. Na początku Frankowski trochę na tzw. radar pilnował Golovina – był od niego za daleko, a następnie Puchacz przez swoje fatalne  ustawienie przegrał pojedynek z zawodnikiem rosyjskim.

Jednak dużo ważniejszy od tej straconej bramki jest nacisk, jaki kładzie na agresywność czy doskok Paulo Sousa. Na zzakulisowych materiałach na kanale „Łączy Nas Piłka” widać, jak w szatni selekcjoner ma uzasadnione pretensje do swoich zawodników o to, że są za daleko swoich rywali. Portugalski trener mówi, że nie mają ich atakować oczami, tylko nogami, dając tym samym jasno do zrozumienia, że bardzo ważne dla niego są szybki doskok do rywali czy agresywność w walce o piłkę. Należy się więc spodziewać, że już na mistrzostwach Europy będzie to dość ważnym elementem w taktyce Sousy.

Obrona nie ma nic na swoją obronę

Jeśli mielibyśmy wskazać największy mankament drużyny prowadzonej przez Paulo Sousę, to zdecydowanie byłaby to obrona. Zachowania naszych defensorów od wielu spotkań odbiegają od chociażby tych z Euro 2016, podczas którego królował m.in. Michał Pazdan. Dziś takiego zawodnika nie ma, obrona zachowuje się ślamazarnie i momentami nieporadnie. Pokazuje to np. ta sytuacja z meczu z Islandią, w której z teoretycznie niegroźnej akcji padła bramka dla naszych rywali. Rzut wolny na 40. metrze od bramki, podanie do bocznej strefy boiska, dośrodkowanie i gol. Tak Islandia zaskoczyła naszych piłkarzy i tak zaskakiwały inne drużyny. Na wyżej załączonym obrazku widać, że tuż przed dośrodkowaniem Grzegorz Krychowiak jest dość daleko od swojego przeciwnika, a to oznacza, że trudniej mu będzie zaliczyć udaną interwencję. Na uwagę w tej sytuacji zasługuje również stosunkowo mocno połamana linia obrony „Biało-czerwonych”. Pomiędzy pierwszym a drugim obrońcą jest za duża odległość, a z kolei trzeci łamie linię spalonego.

Jeśli chodzi o obronę, to może ona nas na Euro 2020 zaskoczyć, ale już raczej tylko pozytywnie, bo słabiej to nie może wyglądać.

Wahadła muszą chodzić

Pozycja wahadłowych należy do jednych z najważniejszych na boisku w systemie gry z trójką stoperów. To właśnie zawodnicy grający najbliżej linii bocznej boiska muszą wykazywać się nie tylko dobrą grą w ataku, lecz także umiejętną w obronie. Wydaje się, że to pierwsze wygląda w naszej reprezentacji całkiem nieźle, ale już z tym drugim bywają problemy. Niemniej za grę wahadłowych w ataku należy ich mniej lub bardziej chwalić. To właśnie Tymoteusz Puchacz i Przemysław Frankowski w pewnych momentach napędzali grę naszej drużyny z Islandią. Oczywiście z tej dwójki na przestrzeni całego spotkania lepiej prezentował się Puchacz, ale Frankowski szczególnie na początku meczu wyglądał nieźle, potem już niestety gasł z każdą minutą.

Na przedstawionym ujęciu widać sytuację bramkową Polaków. Nie byłoby gola dającego wyrównanie, gdyby nie Robert Lewandowski w środku pola, ale dużą rolę odegrał w tej akcji również były gracz Lecha Poznań – Puchacz. Do końca szedł za akcją na pełnym gazie, nawet kiedy nie dostał bezpośredniego podania od swojego kapitana, biegł dalej. Skutkowało to tym, że reprezentacja Polski po jego podaniu zdobyła wyrównujące trafienie. Można więc sądzić, że po początkowych problemach na pozycji wahadłowych ta pozycja może nas na Euro 2020 mile zaskoczyć.

***

Oczywiście analiza meczów towarzyskich i składów, które często są dość mocno rezerwowe, nie zawsze znajduje swoje odzwierciedlenie już podczas meczów pod presją – na Euro. Niemniej wydaje się, że reprezentacja coraz częściej, szczególnie w ofensywie, wdraża pomysły i wykonanie Sousy. Po ostatnich meczach widać w grze „Biało-czerwonych” rękę Paulo Sousy. Pytanie jednak, czy już na turnieju finałowym ta ręka będzie widoczna na tyle, aby zwiedzić więcej niż dwa miasta gospodarze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze