Chelsea po trudnym meczu przeciwko Boltonowi na Stamford udało się zdobyć trzy punkty. Gola na wagę zwycięstwa strzelił w pierwszej połowie Nicolas Anelka.
Zwycięski marsz Chelsea Londyn po czwarty tytuł mistrzowski trwa. Wyższość „The Blues” musiało uznać Portsmouth, na Stamford Bridge rozgromiona została Aston Villa, a w arcyważnym spotkaniu na Old Trafford londyńczykom udało się zdobyć cenne trzy punkty. Jeśli londyńczycy w tych ostatnich meczach nie zaliczą wpadki, mogą być pewni tytułu, szczególnie że w miniony weekend Manchester United zgubił punkty na Ewood Park z Blackburn. We wtorkowy wieczór podopieczni Carlo Ancelottiego na własnym stadionie gościli ekipę Boltonu. „Kłusaki” mają za sobą fatalną passę trzech porażek z rzędu, ale widmo gry w Championship mobilizuje piłkarzy Owena Coyla, którzy zamierzali wykorzystać słabość Chelsea po sobotnim meczu z Aston Villą.
Początek spotkania należał do Chelsea, która dość szybko narzuciła swój styl i dyktowała tempo gry. Świetne okazje na zdobycie bramki mieli Nicolas Anelka i Didier Drogba, jednak ich strzały były bardzo niecelne. Z czasem gra wyrównywała się i skoncentrowała się w środku pola. „The Blues” brakowało pomysłu na sforsowanie obrony Boltonu, który ograniczył się do kontrataków. Londyńczycy przycisnęli dopiero w końcowych pięciu minutach pierwszej połowy. W 43. minucie Didier Drogba fantastycznie zagrał na głowę Nicolasa Anelki, który nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki swojego klubu sprzed dwóch lat. Do końca połowy wynik nie uległ zmianie i Chelsea mogła się cieszyć ze skromnego jednobramkowego prowadzenia.
Druga połowa zaczęła się od dalszych ataków podopiecznych Carlo Ancelottiego, którzy szybko chcieli zdobyć drugą bramkę. Świetną okazję miał w 53. minucie Salomon Kalou, jednak w pojedynku sam na sam górą był bramkarz Boltonu. Kilka sekund później młody reprezentant WKS, po indywidualnej akcji, w której minął kilku obrońców rywali, fatalnie uderzył z dystansu. Szczęścia próbował również Jurij Żyrkow, jednak jego mocny strzał dobrze sparował Jaaskalainen. Chelsea coraz bardziej dominowała, mimo tego Bolton również miał swoje okazje, w których najgroźniejszy był Kevin Davies. W 78. minucie mogło być 2:0, jednak piłka po mocnym strzale Franka Lamparda odbiła się od słupka. Owen Coyle, widząc coraz większe zmęczenie londyńczyków, postanowił wprowadzić na ostatnie dziesięć minut dwóch napastników – Johana Elmandera i Ivana Klasnicia. Jednak nawet trójka snajperów „Kłusaków” nie potrafiła pokonać Petra Cecha. W doliczonym czasie gry swoją okazję bramkową miał Joe Cole, ale nieczysto trafił w piłkę.
Chelsea po trudnym meczu udało się zdobyć trzy punkty, które powiększają przewagę londyńczyków nad drugim Manchesterem United aż do czterech punktów.
i tak są ciency jak yeti hehehe