Cztery aspekty warte uwagi przed meczem ze Szkocją


14 października 2014 Cztery aspekty warte uwagi przed meczem ze Szkocją

Po wygranej na Stadionie Narodowym z Niemcami jesteśmy postrzegani jako faworyci starcia z zespołem prowadzonym przez Gordona Strachana. To jednak nie oznacza, że możemy sobie zapisywać trzy punkty jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Dlatego warto przyjrzeć się przeciwnikomi zwrócić uwagę na groźne elementy rywali.


Udostępnij na Udostępnij na

1.Ofensywni boczni obrońcy

W wygranym meczu z Gruzją na Ibrox, to, co wyróżniało grę Szkotów i tworzyło przewagę w bocznych strefach boiska, to wejścia bocznych obrońców. Robertsona i Huttona (bo to oni najprawdopodobniej wyjdą w pierwszej jedenastce) raczej nie nazwiemy najlepszymi bocznymi na świecie, ale z pewnością mają swój styl, swoje atuty, które są inteligentnie wykorzystywane. Żaden z nich nie gra na poziomie Łukasza Piszczka, ale stanowią bardziej zrównoważoną parę bocznych obrońców niż dwójka, którą dysponuje trener Nawałka. U nas to Piszczek częściej się podłącza, Wawrzyniak raczej skupia się na defensywie, rzadziej wychodząc do przodu. U Szkotów obaj boczni obrońcy atakują i bronią w takiej samej proporcji. Hutton, który jest ustawiany na prawej obronie, to gracz, który jest bliżej końca kariery niż początku, zaliczył takie kluby jak Glasgow Rangers czy Tottenham. Robertson z kolei jest piłkarzem Hull City i dopiero zaczyna swoją przygodę z piłką. Cechuje go niezła szybkość, waleczność i żelazne płuca. Wciąż za to musi pracować nad atrybutami piłkarskimi. Podsumowanie? Rybus i Grosicki nie raz będą musieli wracać do obrony, by wspierać ,,Biało-czerwonych”.

2.Prawa noga Shaun’a Maloney’a

Tak samo jak Huttonowi trochę brakuje do klasy Piszczka, tak prawej nodze Maloney’a daleko do prawej nogi Cristiano Ronaldo. Ale na szczęście dla wielu piłkarzy, nie trzeba być CR7 żeby w jakikolwiek sposób zaistnieć na piłkarskich salonach. Kibice Premier League, którzy jeszcze pamiętają Wigan Athletic prowadzone przez Roberto Martineza, na pewno będą kojarzyć tego pomocnika (zresztą jeszcze wcześniej występował w Celticu razem z Arturem Borucem i Maciejem Żurawskim). Szkocki boczny pomocnik zdobywał bramki z rzutów wolnych przeciwko takim potęgom jak Manchester United czy Arsenal. Pomagał również przeciętniakom, jak Boyce’owi czy Scharnerowi, we wspisaniu bramek na swoje konta w Premier League poprzez bezbłędne centry z rzutów rożnych. Maloney jako skrzydłowy nie jest szczególnie efektywny, bo brakuje mu szybkości i lepszego dryblingu. Ale, jeśli (odpukać!) stracimy bramkę po stałym fragmencie gry, to będzie oczywiste, że palce w tym maczał Maloney.

3. Scott Brown

Tego zawodnika należy rozpatrywać w osobnych kategoriach, dlatego dostał swój osobny punkt. Lider, kreator, mózg i serce drużyny. Jeśli zneutralizujemy Browna, to będzie połowa sukcesu, bo bez niego Szkotom gra się bardzo trudno. On rozgrywa, strzela, asystuje. Szczególnie ta pierwsza cecha może być kluczowa. Polacy w obecnym ustawieniu nie mają klasycznego rozgrywającego, raczej dwóch defensywnych pomocników (zobaczymy jeszcze, kto zastąpi kontuzjowanego Jodłowca). Dlatego często brakuje zadowalającego wyprowadzenia piłki z własnej połowy. Szkoci akurat na to nie muszą narzekać, bo mają Browna. W dodatku piłkarz Celticu Glasgow świetnie potrafi asekurować pozostałych kolegów ze środka pola, którzy zapędzą się pod pole karne przeciwnika przy akcji ofensywnej. Co tu więcej wyliczać – przekonaliśmy się o klasie tego piłkarza podczas towarzyskiego meczu ze Szkotami rozgrywanego na Narodowym wcześniej w tym roku. Brown zdobył bramkę i był liderem swojej ekipy. Oby teraz stało się inaczej…

4. Lewe skrzydło

Poza Robertsonem, który jest lewym obrońcą, i o którym już wspomnieliśmy, trzeba też pamiętać o tym, który zdobył bramkę z Niemcami, a mianowicie o Ikechim Anyi. Skrzydłowego Watfordu cechuje świetny drybling i ponadprzeciętna szybkość, czyli jest przeciwieństwem występującego na prawym skrzydle Maloneya. Zresztą, żeby się o tym przekonać wystarczy zobaczyć wcześniej wspomnianą bramkę z Niemcami. Dlaczego będzie równie groźny dla nas? Ano dlatego, że jeśli my będziemy kreować grę, a tak raczej będzi,e bo gramy u siebie i jesteśmy faworytami, to jeden błąd, czy niepotrzebne wyjście Łukasza Piszczka do przodu może się źle skończyć. Oczywiście jest stara, święta zasada, że jeśli chcesz zatrzymać danego skrzydłowego to powinieneś wystawić przeciwko niemu ofensywnego bocznego obrońcę, tak żeby owy skrzydłowy musiał pracować w obronie. To fakt. Ale do tego niezbędna jest świetna asekuracja, gdy ten obrońca dołącza do akcji ofensywnych. A tego może brakować, patrząc na to, że jako kadra ciągle się zgrywamy, wszystkie elementy i schematy ciągle są dopieszczane i nie funkcjonują jeszcze na 100%. Dlatego albo będzie asekuracja, albo walka z sercem na całego, aby nadrobić jej brak. Jeśli zaś nie będzie ani jednego, ani drugiego, to Anya strzeli bramkę i tyle będzie radości z wygranej nad Niemcami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze