Czego dowiedzieliśmy się po aferze orzełkowej?


19 listopada 2011 Czego dowiedzieliśmy się po aferze orzełkowej?

Było gorąco. Pot lał się z czół wybitnych reprezentantów Polski, dziennikarzy, ale też związkowców. Niewyraźny głos zepchniętych do defensywy niemrawo brzęczał wśród wszystkich inwektyw sektora oburzonych.


Udostępnij na Udostępnij na

PZPN został postawiony pod ścianą. A każdy postawiony pod ścianą musi się tłumaczyć. Jest takie durne, naprawdę głupie, acz popularne, powiedzenie – tłumaczą się winni. Nie, tłumaczą się ci, którzy mają argumenty. Nietrudno zatem domyśleć się konkluzji. Dla wszystkich byłoby lepiej, żeby każdy w PZPN-ie przebrał się za mysz i poszukał swojej miotły.

Też macie dość?
Też macie dość? (fot. Jacek Boczarski/ProgressForPoland.com)

Choć niejeden na gorąco, w ferworze emocji, doszedł już do tego wniosku, ja, kiedy już sprawa zmierza ku wygaśnięciu, patrząc chłodnym okiem, mogę go powtórzyć. Usunięcie orzełka było bezzasadne. Ale jeśli już PZPN-owi na tym zależało, tę akcję dało się przeprowadzić. Łagodniej, stopniowo, miarkując społeczną (nieuniknioną) frustrację. Wiadomo – jeśli od razu wprowadzimy nowy podatek, dajmy na to – na alkohol, i będzie on wynosił około 20% początkowej sumy – spotka się to z oburzeniem. Nie ma innej opcji. Ale jeśli nałożymy 5%, później kolejne…

Tak trzeba było zrobić z koszulkami. Najpierw pół roku solidnej kampanii marketingowej, eksponującej logo. Sam wzór związkowego znaku jest ładny. Przyjął się. Później stopniowo wprowadzać ten logotyp na gadżety reprezentacyjne, obok orzełka. Następnie na koszulki młodzieżowych reprezentacji. Później na dresy pierwszej kadry. I wreszcie… A nie od razu.

Co oczywiście nie znaczy, że uważam, iż związkowa gapa powinna zastąpić polskiego orła.

W PZPN pracują idioci. Inaczej nie można nazwać ludzi, którym nagle ubzdurało się, że wymienią orła na związkowe logo dla kasy, a tymczasem wyjdą na tym, jak na organizacji mistrzostw Europy – na minus – co zresztą jest materiałem na świetną postbarejowską komedię. Zrobić Euro i nie zarobić na tym ani grosza. Genialne!

Jak w tej scenie (za: Bash.org.pl):
Maciek: Kumpel ma kantor.
Maciek: I taką scenę opowiadał wczoraj w knajpie…
Krysia: Dawaj :).
Maciek: W piątek do jego kantoru przy uczelni przyszła panna z koleżanką i wymienia 100 rubli. Ten mówi, że to strasznie mało i się nie opłaca, bo dostanie 8-9 zł, a ona do niego, że niemożliwe, musi być więcej. On pokazuje jej kurs i daje 8 czy tam 9 zł, a jej koleżanka ryknęła śmiechem i mówi: „dałaś d… za 8 zł”.

Tak, dokładnie tak to wygląda!

Wróćmy do meritum. Kolejny wniosek w poorzełkowej rzeczywistości to jedność. Jedność narodowa. O którą tak bardzo drżałem i mimo wszystko drżę nadal. Kłóciliśmy się, czy PiS czy PO (chociaż tak naprawdę kłócą się o to w mediach, a w zasadzie kłócili, bo dziś są jednogłośni, a ludzie przenoszą tę dyskusję na płaszczyznę rozmów prywatnych), mamy różne teorie co do katastrofy smoleńskiej, różne zdania co do umiejscowienia niektórych krzyży, mniejszych czy większych. No i nie wiemy, jak żyć. A tutaj – byliśmy jednością. Każdy, jak jeden mąż, od lewa do prawa, od Legii po Wisłę, miał takie same zdanie. Orzeł ma wrócić i nie ma innej opcji. To budujące. Tym bardziej że narodowość z coraz mocniejszą siłą wypierana jest przez obywatelskość, prawica odbierana jest coraz bardziej pejoratywnie, w odróżnieniu od lewicy vel lewactwa. Nieważne. Polska jest Polską i nikt tego nie zmieni. A orzeł to orzeł.

I następna refleksja – pezetpeenowski rzecznik. W wypowiedziach Olejkowskiej logiki jeszcze mniej niż w pomijaniu przy powołaniach Grosickiego czy wystawianiu środkowego obrońcy na lewej stronie, a prawego na środku. Stawiam piwo (serio) temu, kto znajdzie trzymającą się kupy wypowiedź pani rzecznik, kiedy ta tłumaczy się ze zniknięcia orła. Nie może to być zdanie wyrwane z kontekstu. 

Puenta – poorzełkowa rzeczywistość nie przyniosła nam niczego, czego wcześniej nie wiedzieliśmy. PZPN to banda idiotów. Polacy czują jeszcze przynależność narodową. Olejkowska ociepla wizerunek związku wtedy, gdy milczy. Bo fakt – ładna, ale głupia. A orzeł? Odfrunął, ale – najmocniej przepraszam za porównanie – wróci jak gołąb.
 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze