Czas decydujących rozstrzygnięć


3 maja 2010 Czas decydujących rozstrzygnięć

Zaledwie trzynaście dni zostało do ostatniego gwizdka sędziego 79. edycji hiszpańskiej Primera Division. Na szczęście dla kibiców, nie znamy jeszcze ani mistrza, ani zespołów, które będą reprezentować Hiszpanię w europejskich pucharach. Jeszcze trudniej wskazać, kto opuści La Ligę.


Udostępnij na Udostępnij na

Istnym fenomenem tegorocznej edycji Primera Division jest fakt, że na trzy kolejki przed zakończeniem każdy zespół gra jeszcze o jakąś stawkę. Tabela podzieliła się na równe, dziesięciozespołowe połówki, a wszystkie zespoły z tej lepszej, górnej części mają jeszcze szanse (lub pewność jak w przypadku Realu, „Barcy” i Valencii), na grę w europejskich pucharach. Z kolei wszyscy od dziesiątego miejsca w dół mogą z hukiem zlecieć do Segunda Division. Czy po nadchodzącej kolejce poznamy spadkowicza?

Valencia CF – Xerez Club Deportivo

Xerez mimo piętnastu punktów zdobytych w ostatnich dziewięciu meczach, w dalszym ciągu jest głównym kandydatem do spadku
Xerez mimo piętnastu punktów zdobytych w ostatnich dziewięciu meczach, w dalszym ciągu jest głównym kandydatem do spadku (fot. as.com)

Głównym kandydatem do opuszczenia La Liga jest mimo wszystko Xerez. Co prawda podopieczni Nestora Gorosito w ostatnich spotkaniach prezentują się dobrze lub bardzo dobrze (od 26. kolejki przegrali dwa razy – w tym z Barceloną, cztery mecze wygrali i trzy zremisowali), ale w dalszym ciągu okupują ostatnią pozycję w lidze, w dodatku we wtorek o punkty powalczą na Estadio Mestalla z Valencią.

O tym, że Xerez nie będzie bez szans w pojedynku z „Los Ches” niech świadczy wynik z połowy kwietnia, kiedy to skazywani na pożarcie, wywieźli trzy punkty z Vincente Calderon. Jeśliby dokonać gradacji celów, o które walczą obydwa zespoły, to chęć utrzymania trzeciego miejsca przez Valencię (nawiasem mówiąc jest ono niemal pewne, a nawet gdyby podopieczni Unaia Emery’ego spadli na czwartą lokatę i tak zagrają w Lidze Mistrzów) nijak ma się do walki o życie, jaką dla Xerez jest batalia o utrzymanie. Pytanie tylko, czy gościom starczy umiejętności, aby ugrać punkty z trzecią siłą Hiszpanii?

W barwach gości nie zagrają: defensor Leandro Gioda, pomocnicy Carbera, Calvo, Francis i Sidi Keita, zaś jeśli chodzi o Valencię, to ostatnio indywidualnie ćwiczyli Bruno, Alexis i Dealbert i nie wiadomo, czy wykurują się na Xerez.

Atletico Madryt – Real Valladolid

Piłkarze Tenerife w nadchodzącej kolejce będą musieli wykonać Mission Imposible, czyli ugrać punkty na Camp Nou
Piłkarze Tenerife w nadchodzącej kolejce będą musieli wykonać Mission Imposible, czyli ugrać punkty na Camp Nou (fot. clubdeportivotenerife.es)

Drugą najbardziej zagrożoną drużyną jest Real Valladolid, który również ostatnio skrzętnie ciuła punkty. Dziewięć w ostatnich pięciu spotkaniach (dwa zwycięstwa i trzy remisy) to niezły dorobek, zważywszy. W tym czasie podopieczni Javiera Clemente stracili zaledwie jedną bramkę. Tym razem zawitają na Vincente Calderon, by urwać punkty podwójnym finalistom (Ligi Europejskiej oraz Pucharu Króla).

Oceniając szansę obydwu drużyn, można ponownie odwołać się do meczu z 14 kwietnia, kiedy Atletico przegrało u siebie z Xerez. Wielce prawdopodobne, że sytuacja powtórzy się już w środę. Valladolid bowiem ma sporą szansę na wydostanie się ze strefy spadkowej (kosztem Malagi lub Racingu), zaś Atletico w zasadzie ligę może już odpuścić. Ważniejsze pojedynki podopiecznych Quique Floresa czekają w Pucharze Króla, gdzie zmierzą się z Sevillą oraz w finale Ligi Europejskiej, gdzie rywalem będzie rewelacyjne Fulham. „Rojiblancos” co prawda mogliby jeszcze bić się o miejsce szóste, ale nawet jeśli przegrają z Sevillą, to dzięki wysokiej pozycji Andaluzyjczyków w lidze (szóste miejsce zapewnione, a co za tym idzie awans do LE), w przyszłym sezonie i tak pokażą się w Europie. Jednak liczyć na szczelną obronę grając z rywalem, w szeregach którego biegają tacy gracze jak Reyes, Forlan i Aguero to kiepski pomysł. Z kolei odsłonięcie się i pójście na wymianę ciosów byłoby niemalże samobójstwem.

W ekipie gości do kadry wraca Bośniak Medunjanin, zmagający się ostatnio z ropieniem, zaś niepewny jest występ defensora Marcosa. Z całą pewnością natomiast nie zagrają: Alvaro Rubio, Sisi, Lazarus i Del Horno. W ekipie Atletico do zdrowia dochodzi Ujfalusi, natomiast zabraknie Antonio Lopeza, który od meczu z Liverpoolem narzeka na ból kostki.

FC Barcelona – CD Tenerife

Cristiano Ronaldo i Gonzalo Higuain – duet, który w poprzedniej kolejce uratował wiszące na włosku szanse na mistrzostwo
Cristiano Ronaldo i Gonzalo Higuain – duet, który w poprzedniej kolejce uratował wiszące na włosku szanse na mistrzostwo (fot. skysports.com)

Na Camp Nou dojdzie do kolejnego w tej kolejce piłkarskiego pojedynku Dawida z Goliatem. Wyspiarze są kolejną z drużyn z samego dna tabeli, która z dużym powodzeniem zbiera w ostatnim czasie punkty. Komplet oczek ugrany z Getafe, Sportingiem oraz ostatnio z Realem Santander może zadecydować o ostatecznym pozostaniu podopiecznych Jose Luisa Oltry w La Liga. W nadchodzącym starciu trudno ich jednak stawiać w roli faworyta.

Rywal pochodzi bowiem z innej planety, gdzie piłki się nie kopie, tylko się ją pieści. Piłkarze Barcelony tak bardzo odbiegają poziomem od reszty ligi, że dla nich i dla Realu powinno się utworzyć osobną ligę. Pozostali rywale w ogromnej większości wraz z pierwszym gwizdkiem padają przed tymi dwoma ekipami na kolana i proszą o jak najniższy wymiar kary. W tym meczu jednak zawodnicy Teneryfy nie mogą sobie na to pozwolić, jeśli zamierzają się utrzymać. W ostatnich trzech kolejkach muszą szukać punktów wszędzie, nawet na stadionie mistrza. „Barca” jednak ciągle walczy o mistrzostwo Hiszpanii i trudno sobie wyobrazić, by nie pokonała Tenerife. O ile porażkę z Interem można było (jako tako) przełknąć, to o utracie korony mistrzowskiej na rzecz Realu nikt w Katalonii nawet nie myśli. Dobrą prognozą było z pewnością rozbicie Villarrealu w sobotę. To była stara dobra Barcelona.

W ekipie gości na ostatnim treningu z pełnym obciążeniem nie ćwiczyli Dinei i Nino i jak się okazało przy ogłaszaniu meczowej kadry, tylko ten drugi pojedzie do Barcelony. Z kolei „Blaugrana” będzie osłabiona brakiem Iniesty i wiecznego rekonwalescenta Abidala.

RCD Mallorca – Real Madryt

W dużej mierze na Luisie Fabiano będzie spoczywał obowiązek strzelania bramek w meczu z Racingiem
W dużej mierze na Luisie Fabiano będzie spoczywał obowiązek strzelania bramek w meczu z Racingiem (fot. skysports.com)

Nie sposób nie wspomnieć o drugim kandydacie do mistrzostwa Hiszpanii, Realu Madryt. „Los Galacticos” czeka nie lada wyzwanie, wybierają się bowiem na niezwykle trudny teren jakim jest ONO Estadi – obiekt Mallorki.

Podopieczni Gregorio Manzano zdobyli tam niemal 3/4 swojego całego dorobku punktowego, z 17 meczów nie wygrali zaledwie trzech. Ponadto gospodarze dzielnie walczą (w co wielu powątpiewało) o czwarte miejsce, będące przepustką do eliminacji elitarnej Ligi Mistrzów. Co prawda trudno wyobrazić sobie trudniejszego rywala niż Real, ale… kto oglądał ostatni mecz „Los Blancos” z Osasuną, ten wie, że Mallorca wcale nie stoi na straconej pozycji. Bowiem poziom, jaki zaprezentowali w niedzielę stoperzy Realu, zakrawa na kpinę. Gdyby drużyna tak chimeryczna i niezrównoważona jak „Galacticos” zdobyła mistrzostwo Hiszpanii, byłby to wielki cios dla futbolu zorganizowanego i o świetnie wyważonych proporcjach między atakiem a obroną, jaki prezentuje Barcelona. Nie można jednak skreślać „Królewskich”, wszak błysk geniuszu Ronaldo czy Kaki, może ostatecznie okazać się na wagę złota.

Gospodarze nie ogłosili co prawda kadry na najbliższy mecz, ale można przewidywać, iż nie zagrają w nim zawodnicy, którzy od dłuższego już czasu nie powąchali murawy czyli Ramis i Tuni. W Realu do poniedziałku wieczór na L-4 przebywali: Guti, Raúl, Lass, Van der Vaart i Pepe.

Racing de Santander Sevilla FC

Nie sposób nie wspomnieć o drugiej z drużyn, która ma wielkie szanse na zajęcie czwartej lokaty, a mianowicie Sevilli. Podopieczni Jose Alvareza tracą do Mallorki ledwie dwa punkty, a wobec wyżej opisanej konfrontacji wyspiarzy z Realem, wyprzedzenie ich jest wielce prawdopodobne.

Aby tego dokonać, należy jednak pokonać Racing Santander, który w poprzedniej rundzie napsuł Andaluzyjczykom sporo krwi. Mecz na Ramon Sanchez Pizjuan był popisem młodego Sergio Canalesa (już w pierwszej połowie ustrzelił dublet), który od przyszłego sezonu będzie piłkarzem Realu Madryt. Planowano jednak, że kolejne 12 miesięcy spędzi w swym macierzystym klubie, teraz zaś, kiedy widmo spadku jest dla Kantabryjczyków dosyć realne, plany te mogą ulec zmianie. Wszystko za sprawą ostatniej fatalnej serii Racingu, który w ośmiu ostatnich spotkaniach wygrał tylko raz, z Espanyolem. Wobec przytaczanych wcześniej zdobyczy punktowych Xerez, Teneryfy i Valladolid, a także Saragossy, Racing oraz Malaga są zagrożone spadkiem w tym samym stopniu, co trzy ostatnie ekipy ligi.

Wracając do sytuacji gości, będą oni faworytem tego spotkania również ze względu na swoją formę. Nierówną (na przemian trzy zwycięstwa i dwie porażki w ostatnich pięciu spotkaniach), ale gwarantującą zdobycz bramkową. W przypadku Racingu takiej gwarancji nie ma, więc nie należy się spodziewać, iż we wtorek powiększy on swój dorobek punktowy.

W poniedziałek wieczorem niepewny wydawał się występ Squilacciego i Cali po stronie Sevilli, zaś w obozie rywali wszyscy są gotowi do gry.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze