Niespodzianka na City of Manchester Stadium. Faworyzowany zespół gospodarzy przegrał 0:1 z duńskim FC Midtjylland. Przed rewanżowym spotkaniem drugiej rundy eliminacyjnej Pucharu UEFA w lepszej sytuacji są podopieczni Thomasa Thomasberga.
Duńczycy obięli prowadzenie już w 15. minucie za sprawą Danny’ego Olsena. 23-letni pomocnik wykorzystał błąd Richarda Dunne’a i umieścił piłkę w długim rogu bramki Joe Harta. O odpowiedź było trudno, ponieważ menadżer Mark Hughes nie mógł skorzystać z kluczowych napastników: Benjaniego, Dariusa Vassella oraz niedawno sprowadzonego Brazylijczyka Jô. Pomimo to, Citizens dwukrotnie uderzyli w duńską poprzeczkę. W pierwszej połowie szczęścia zabrakło Danielowi Sturridge’owi, a w drugiej – Martinowi Petrovowi.
Wynik mógłby być inny, ale w ostatniej akcji mecz wychodząc sam na sam z bramkarzem Valeri Bojinow przeniósł piłkę wysoko nad bramką. City powinno już wówczas grać w 10, ponieważ po gwizdku i bez piłki rywala uderzył Michael Johnson. Sędzia zdecydował się tylko na słowną reprymendę. Gospodarze przez całe spotkanie grali zbyt chaotycznie i za wolno na świetnie dysponowanych gości z Danii. Szybko strzelona bramka ustawiła przebieg nie tylko spotkania, ale prawdopodobnie całego dwumeczu. Schodząc do szatni podopiecznym Hughesa towarzyszyło buczenie niezadowolonych kibiców.
Manchester City jest w kryzysie z powodu wydarzeń pozaboiskowych. Za korupcję oraz nadużycia władzy w Tajlandii ścigany jest Thaksin Shinawatra, właściciel klubu. W bardzo negatywny sposób pożegnano się ze Sven-Göranem Erikssonem, a jego następca Hughes popadł w otwarty konflikt z władzami City z powodu transferów. Dziś media opublikowały informację o odrzuceniu przez Blackburn Rovers ostatecznej oferty za Roque Santa Cruza. Problemy się piętrzą, a już w niedzielę ManCity gra przeciwko Aston Villi w Premiership.