Czesław Michniewicz był kolejnym, po Jacku Zielińskim, II szkoleniowcem w naszej Ekstraklasie, który z powodu słabych wyników osiąganych wiosną musiał pożegnać się ze swoją drużyną. Zarząd gdyńskiej Arki momentalnie rozpoczął poszukiwania następcy dla "Polskiego Mourinho". Został nim Marek Chojnacki. Trener kojarzony głównie z pracy w ŁKS Łódź podzielił się z nami "na gorąco" wrażeniami odnośnie tej sytuacji.
Co sprawiło, że zdecydował się pan przyjąć propozycję objęcia funkcji pierwszego szkoleniowca gdyńskiej Arki?
Trenera można określić mianem pracownika najemnego, więc jeśli otrzymujemy propozycję to ją przyjmujemy lub nie. Propozycja, którą otrzymałem była na tyle konkretna, że zdecydowałem się podjąć pracę w Arce.
Patrząc przez pryzmat pańskich doświadczeń, czy trudno jest wejść w zespół w trakcie sezonu?

Analizując ostatni etap mojej trenerskiej pracy można zauważyć, że taka sytuacja miała miejsce nie raz. Dwa i pół roku temu obejmowałem ŁKS, gdy zespół walczył o awans i udało się zrealizować ten cel. W tamtym roku, gdy zespół był w dużych tarapatach, udało mi się uchronić go przed spadkiem do 1 ligi.
Celem, który postawił przed panem zarząd Arki, jest utrzymanie w Ekstraklasie, czy może jakieś konkretne miejsce, środek tabeli?
Nadrzędnym celem w sytuacji, w jakiej znajduje się Arka, jest utrzymanie się w Ekstraklasie, ale też będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce w lidze. Arka wciąż liczy się w walce o Puchar Ekstraklasy i w tych rozgrywkach również będziemy chcieli powalczyć.
A co według pana wpłynęło na tak słabą postawę Arki w rundzie wiosennej, zawodnicy zdobyli tylko dwa punkty na osiemnaście możliwych.
Nie było mnie przy zespole, więc trudno powiedzieć. To już jest historia i wolałbym nie analizować tego, co już było. Wiadomo, jak to w sporcie bywa, na to może składa się kilka spraw, niekiedy nie związanych ze sportem. Zarząd podjął decyzję o zmianie szkoleniowca i ja nie patrzę na to, co było tylko spoglądam w przyszłość. Czasu jest bardzo mało, został praktycznie miesiąc i muszę się skoncentrować na pracy.
A czy krakowska Wisła jest odpowiednim, dobrym rywalem na debiut w nowym zespole?
W sytuacji, gdy się przejmuje zespół nie patrzy się, czy jest to dobry czy zły rywal, tylko trzeba zrobić wszystko, żeby wygrać najbliższy mecz a czy jest to Wisła czy Legia to nie ma tak na prawdę większego znaczenia.