Już w meczu otwierającym 12. kolejkę Bundesligi doszło do sporej sensacji. Schalke przegrało z ostatnim w tabeli Energie Cottbus. W pamięci będziemy mieli również wysokie zwycięstwo piłkarzy z Leverkusen i kolejną stratę punktów Bayernu Monachium. Dużo bramek zobaczyli kibice w Bochum, gdzie cały mecz rozegrał Marcin Mięciel.
Bardzo ciekawe spotkanie odbyło się na rewirPOWER Stadion w Bochum. Miejscowe VfL pokonało VfL Wolfsburg aż 5:3. Do przerwy wydawało się, że gospodarze rozniosą „Die Wölfe w pył, bowiem wygrywali już 4:0. W drugiej części goście się jednak obudzili i zdołali odrobić częściowo straty, strzelając dwa gole. Piłkarze Bochum zwycięstwa nie dali sobie jednak wydrzeć zdobywając po koniec spotkania jeszcze jedną bramkę. Całe spotkanie w zespole gospodarzy rozegrał Marcin Mięciel. Polak miał duży wpływ na zwycięstwo. W 20. minucie spotkania w polu karnym został sfaulowany przez bramkarza gości. Sędzia odgwizdał rzut karny, który pewnie wykorzystał Malritz. Polak zaliczył asystę także przy ostatniej bramce, kiedy to podawał do strzelca gola, Joela Epalle.
Niestety całe spotkanie na ławce rezerwowych przesiedział Jacek Krzynówek. W meczu nie mógł wystąpić także kontuzjowany Tomasz Zdebel.
Zdaje się, że przed meczem w Chociebużu piłkarze Schalke dopisali sobie już komplet punktów, myśląć, że mecz z Energie 'wygra się sam’. Ale boisko szybko zweryfikowało takie myślenie. Od samego początku to właśnie gospodarze mieli przewagę. Dobrze spisywał się jednak bramkarz z Gelsenkirchen, Manuel Neuer. Warunki gry w pierwszej połowie dyktowali „Energetycy”, którzy mogli jednak stracić przypadkowo bramkę. Wtedy znakomicie spisał się Mariusz Kukiełka, który po rzucie rożnym dla gości wybił piłkę z linii bramkowej.
W drugiej odsłonie spotkania Energie zostało wynagrodzone za wykonaną pracę w pierwszej połowie. Minutę po rozpoczęciu drugiej części gry udało im się zdobyć gola. Christian Bassila wykorzystał błąd obrońców i z najmniejszej odległości wpakował piłkę do siatki. Goście podrażnieni utratą bramki ruszyli do ataku. Nie mieli jednak szczęścia i nie zdołali odrobić już strat.
Pierwsza wygrana Energie Cottbus stała się faktem. Natomias wicemistrzowie Niemiec w Bundeslidze wyższość przeciwnika musieli uznać już drugi raz.
Kompletnie nic do powiedzienia w meczu z Bayerem Leverkusen niemieli piłkarze Arminii Bielefeld. Goście grający bez Artura Wichniarka zostali zaskoczeni od pierwszych minut groźnymi atakami. Łupem bramkowym podzieliło się dwóch zawodników „Aptekarzy”: Sergej Barbarez i Theofanis Gekas. Ten pierwszy gola zdobył już w 9. minucie głową kierując piłkę do bramki. Równo dwadzieścia minut musieli czekać zgromadzeni na BayArena kibice, na następnego gola. Wtedy 'firmową’ akcję Bayeru przeprowadzili Castro, Barbarez i Gekas. Ten ostatni nie dał szans bramkarzowi z Bielefeld. Grek nie spoczął jednak na laurach, zdobywając następnego gola pięć minut później.
W drugiej odsłonie goście nieco się ożywili, ale w tym dniu nie byli w stanie strzelić choć jednej bramki. Zostali jeszcze skarceni w 80. minucie, tracąc kolejnego gola.
Sensacyjnie zakończył się pojedynek na Allianz Arena. 69 000 widzów nie zobaczyło bramek w meczu Bayern Monachium – Eintracht Frankfurt. Nie zobaczyło, a powinno zobaczyć, wszak gospodarze byli murowanym faworytem tego spotkania. Już po kilkunastu sekundach mogła paść bramka, gdyby tylko Luca Toni potrafił celnie uderzyć w światło bramki. Takich okazji było mnóstwo. Bawarczycy gola próbowali zdobyć na wszystkie sposoby. Van Bommel uderzał z daleka, Franck Ribery wraz Miroslavem Klose konstruowali akcje pod bramką, ale zawsze na przeszkodzie stał znakomicie dysponowany bramkarz gości, Oka Nikolov. Zdenerwowany trener Hitzfeld pod koniec meczu na boisko wprowadził nowych napastników. Szansę na grę dostali Schlaudraff z Podolskim, ale i oni nie zdołali pomóc drużynie w odniesieniu kolejnego zwycięstwa.