Znamy już szóstego ćwierćfinalistę tegorocznych mistrzostw świata. Na Ellis Park Stadium w Johannesburgu Brazylia pewnie pokonała Chile 3:0 (2:0).
Piłkarze „Canarinhos” mogli zdobyć pierwszego gola już w piątej minucie spotkania. Niepilnowany Luis Fabiano otrzymał futbolówkę zagraną z głębi pola i popędził na bramkę Claudio Bravo, jednak jego uderzenie było bardzo niecelne. 240 sekund później golkiper Realu Sociedad San Sebastian po raz pierwszy został zmuszony do interwencji. Dobrym uderzeniem z dystansu popisał się Gilberto Silva, ale kapitan „La Roja” wybił piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi ciekawą akcję przeprowadzili podopieczni Marcelo Bielsy. Dalekie podanie trafiło wprost pod nogi Humberto Suazo, ten przedarł się w okolice pola karnego rywali i uderzył lekko, nie sprawiając żadnych problemów Julio Cesarowi.
Drugi kwadrans meczu przyniósł sporo nieudanych akcji pięciokrotnych mistrzów świata. Brazylijczycy zbyt nonszalancko próbowali przedzierać się w okolice pola karnego rywala. Na głównego aktora tego widowiska wybił się sędzia Howard Webb, który nie zauważył faulu na Lucio w szesnastce Chilijczyków. Po półgodzinie gry angielski arbiter słusznie ukarał żółtą kartką Kakę, który ostro potraktował swojego przeciwnika. Cierpliwość kibiców z kraju kawy została nagrodzona w 34. minucie. Po dośrodkowaniu Maicona z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Juan i mocnym strzałem głową pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. To siódme trafienie doświadczonego stopera Romy w narodowych barwach.
Ledwie cztery minuty później Brazylijczycy przeprowadzili wzorowy kontratak. Robinho zagrał z lewego skrzydła do Kaki, ten odegrał z pierwszej piłki do Luisa Fabiano, a snajper Sevilli po minięciu Claudio Bravo, bez problemu skierował futbolówkę do siatki. W tym przypadku należy zganić chilijskich obrońców, którzy nieudolnie usiłowali założyć pułapkę ofsajdową. Przed przerwą na murawie nic ciekawego się już nie wydarzyło i do szatni w znakomitych nastrojach udali się wybrańcy Dungi.
Na drugą część spotkania nie wybiegli Mark Gonzalez i Pablo Contreras, a ich miejsce na boisku zajęli Rodrigo Tello i Jorge Valdivia. Tuż po wznowieniu gry dobrą szarżę Kaki przerwał przewinieniem Arturo Vidal. Howard Webb przyznał Brazylijczykom rzut wolny, pokazując jednocześnie graczowi Bayeru Leverkusen żółtą kartkę. Ze stałego fragmentu gry uderzał Dani Alves, ale piłka poszybowała nad chilijską bramką.
W 57. minucie „Canarinhos” przeprowadzili kolejny zabójczy i zarazem efektowny atak. Ramires przebiegł z futbolówką przy nodze niemal czterdzieści metrów zwodząc przy okazji trzech rywali, po czym podał do Robinho, a zawodnik wypożyczony obecnie do Santosu precyzyjnie uderzył przy słupku, nie dając Bravo żadnych szans na skuteczną interwencję. Rozluźnieni Brazylijczycy zaczęli dopuszczać graczy „La Roja” w okolice własnego pola karnego, co mogło się na nich zemścić w 66. minucie. Strzał Jorge Valdivii w niewielkiej odległości minął bramkę strzeżoną przez Julio Cesara.
Nieco później swe drugie trafienie na południowoafrykańskim mundialu mógł zaliczyć Robinho, tym razem obronną ręką wyszedł z tej sytuacji Claudio Bravo. W odpowiedzi dobrą akcję przeprowadzili Chilijczycy. Humberto Suazo zwiódł jednego z brazylijskich obrońców i zmusił do interwencji golkipera „Canarinhos”. Po 120 sekundach napastnik Realu Saragossa ponownie był bliski wpisania się na listę strzelców. Tym razem na drodze piłki stanęła jednak poprzeczka.
Ostatecznie do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i podopieczni Dungi w dobrym stylu zapewnili sobie awans do ćwierćfinału mundialu. W tej fazie rozgrywek „Canarinhos” zmierzą się z Holandią.
Wiedziałem że Brazylia wygra z Chile przecież to
murowany kandydat do zdobycia mistrzostwa świata
Viva Canarinhos!!!!!!!!!!!