Kupić taniej, aby później sprzedać drożej – zespół, który rokrocznie aspiruje do tytułu mistrza kraju, zawodzi w kluczowych momentach. Wiele osób krytykuje politykę transferową Borussii Dortmund. Każdy z nas doskonale wie, że klub z Westfalii inwestuje głównie w młodzież. Co więcej, dortmundczyków stać na kupno gwiazd światowego formatu, niemniej Hans-Joachim Watzke wciąż pozostaje nieugięty.
Co roku dortmundzka Borussia gra o jedno – o tytuły. Niestety piłkarze rozczarowują niemal w każdym sezonie. Owszem, próbują gonić czołówkę, jednakże nie dotrzymują kroku lepiej dysponowanym rywalom. Co jest zatem przyczyną niepowodzeń? Czy aby na pewno za wszystko można winić politykę transferową klubu?
Rotacje na ławce trenerskiej
Ostatni sezon pracy Kloppa w Dortmundzie był wyjątkowo nieudany i tak Niemiec zakończył swoją przygodę z Borussią Dortmund. Następnie na Signal Iduna Park zostali sprowadzeni kolejni fachowcy. Tuchel, Bosz, Stoeger… Obecnie nie pozostał już żaden z nich. To tylko utwierdza w przekonaniu, że coś tu jest nie tak. Na ten moment nadzieje są pokładane w Lucienie Favre i kto wie, może to właśnie Szwajcarowi uda się pozostać na ławce trenerskiej żółto-czarnych na dłużej.
Inwestowanie w młodzież
Nie jest tajemnicą, że zarząd „Borussen” stawia praktycznie na samych młodych graczy. Co ciekawsze, Borussia ma odpowiednio wysokie fundusze na zakup klasowych graczy, aczkolwiek szefostwo pozostaje niewzruszone faktem słabych wyników i nie decyduje się na kupno poważnych nazwisk. Szeregi „BVB” zasilają tacy piłkarze jak Isak, Merino czy Guerreiro, którzy są wielką niewiadomą, jako że nikt nie wie, jak spiszą się oni w Bundeslidze lub Champions League. Kluczową kwestią jest, czy Dortmund zrezygnuje z tej idei, a jeśli nie, to czy zdecyduje się na spektakularne wzmocnienia.
Zysk
O ile młodzi nie zapewniają sukcesów na boisku, o tyle przynoszą ogromne zyski. W ostatnim czasie dortmundczycy sprzedali między innymi Ousmane Dembele, Pierre’a-Emericka Aubameyanga i Sokratisa. Łączna kwota, jaką zarobił zarząd klubu na owych zawodnikach, to około 200 milionów euro. Warto wspomnieć, że do Niemiec przybyli za kwotę 36 milionów euro. Ponadto Borussia Dortmund sprzedała z dużym zyskiem również Kagawę, Mychitariana i wielu innych zawodników, którzy dziś są kluczowymi piłkarzami w swoich ekipach.
Aktualnie największym zainteresowaniem cieszy się Pulisić, który nie bez powodu jest uznawany za najlepszego amerykańskiego piłkarza. Z jednej strony zespół nie jest zainteresowany sprzedażą Amerykanina, z drugiej natomiast wysoka kwota może przyczynić się do zmiany zdania i transferu skrzydłowego.
Go long! 🏈 #BVBUSA 🇺🇸 pic.twitter.com/J9SSpaKy8m
— Borussia Dortmund (@BlackYellow) July 25, 2018
Powroty byłych liderów
Już kilkukrotnie do drużyny powrócili piłkarze, którzy kiedyś reprezentowali barwy tego klubu. Mowa tutaj głównie o Kagawie, Goetze i Sahinie. Odchodzili jako bohaterzy, a wracali dosłownie z niczym. Tak można to opisać, gdyż kiedyś ci pomocnicy prezentowali naprawdę wysoki poziom, jednak teraz wiele się zmieniło. Co więcej, dziś nie znajdują miejsca w pierwszej jedenastce, a nawet trudno im zasiąść na ławce. Miejmy nadzieję, że zarząd klubu definitywnie zrezygnuje z tego rodzaju transakcji, ponieważ nie są one dla niego wcale korzystne.
https://www.instagram.com/p/BljSmITndA5/?hl=de&taken-by=mariogotze
Zakupowe niewypały
Powyższa forma polityki transferowej sprawia także, że niektórzy gracze okazują się wielkim niewypałem. Jednym z nich jest napastnik Alexander Isak. Pojawiały się deklaracje, że Szwed będzie stanowił w przyszłości o sile ataku Borussii, aczkolwiek nie otrzymuje on praktycznie żadnych szans na grę. W ubiegłej kampanii ligowej zdobył zaledwie dwie bramki. Z pewnością jest to po raz kolejny wielkie rozczarowanie.
Brak klasowego napastnika
Prawda bywa bolesna, ale w Dortmundzie brakuje typowej „dziewiątki”. Wydawało się, że zapełnienie pustki po Lewandowskim czy Aubameyangu będzie zadaniem arcytrudnym, a trudniejsze okazało się zastąpienie Batshuayiego. Belg niemal na pewno pozostanie w Londynie. Jako następców atakującego wymienia się Wilfreda Zahę z Crystal Palace i Mario Mandżukicia z Juventusu. Mimo wszystko transfer snajpera „Starej Damy” wydaje się niemożliwy. Massimiliano Allegri dobitnie dał do zrozumienia, że „Juve” zamierza korzystać z usług Chorwata w następnym sezonie.
Bartosz Rzemiński poinformował zaś, że Watzke byłby w stanie z powrotem ugościć kapitana reprezentacji Polski, Roberta Lewandowskiego. Co ciekawsze, prezes „BVB” w wywiadzie dla „Bilda” stwierdził, że wydałby na Polaka nawet 100 milionów euro, co niewątpliwie stałoby się nowym rekordem transferowym Borussii Dortmund.
Lewandowski zna ten biznes, zna ligę, a nawet nasz klub. Od razu zacząłby dobrze pracować.Hans-Joachim Watzke