Jego Wisła Kraków odpadła w rywalizacji z Lechem Poznań z rozgrywek Remes Pucharu Polski, a z tym samym przeciwnikiem walczy o obronę mistrzowskiego tytułu. Zadanie jest utrudnione, bowiem liczyć już trzeba na potknięcie "Kolejorza". Znacznie lepiej wiedzie mu się w reprezentacji, gdzie znalazł uznanie w oczach Leo Beenhakkera. Rafał Boguski uważa, że zarówno kwestia mistrzostwa Polski, jak i awansu naszej kadry na mundial w RPA będzie otwarta aż do ostatniego meczu. Jego zdaniem Ligę Mistrzów wygra Barcelona, choć prywatnie ściska kciuki za Arsenal.
Czy Wisła Kraków znalazła się za burtą Remes Pucharu Polski, bo Lech Poznań, z którym trzy dni wcześniej zremisowaliście, okazał się zbyt silnym przeciwnikiem?
– Uważam, że mogliśmy wygrać spotkanie rewanżowe. Roszady w składzie, jakich dokonał trener po ligowym starciu, w moim odczuciu nie miały wpływu na porażkę, bo stworzyliśmy sporo sytuacji do zdobycia goli. Problem polega na tym, że ich nie wykorzystaliśmy, a to się niestety na nas zemściło. Wystarczyła jedna kontra Lecha, żebyśmy przegrywali 0:1. To nas z kolei trochę podłamało i długo nie trwało, a straciliśmy drugą bramkę, również po kontrataku poznaniaków. Później myśleliśmy przede wszystkim o tym, by wyjść z twarzą z rozgrywek pucharowych, zdołaliśmy strzelić gola na początku drugiej połowy, wówczas też już przeważaliśmy, ale niestety nic z tego nie wynikło.
Czyli Pana zdaniem o porażce przesądził brak skuteczności?
– Tak. Myślę, że gdybyśmy na początku spotkania strzelili jedną czy dwie bramki, to Lech nie miałby pretensji. Wszystko mogłoby się wtedy potoczyć zupełnie inaczej.
Tej skuteczności zabrakło głównie napastnikom. Jest Pan zadowolony ze swojego występu?

– Oczywiście, że nie mogę być zadowolony. Liczą się tylko fakty. Wszedłem na boisko w drugiej połowie, nie pokonałem bramkarza Lecha, a mój zespół przegrał, dlatego tego występu na pewno nie mogę zaliczyć do udanych.
Nadal trwają rozgrywki Ekstraklasy, które powoli wkraczają na ostatnią prostą. Przed Wisłą arcytrudne zadanie obrony mistrzowskiego tytułu. Co musi zrobić, by ten cel osiągnąć?
– Najprościej powiedzieć: wygrać wszystkie mecze i liczyć na potknięcie Lecha oraz Legii. Będzie ciężko, ale na pewno zrobimy wszystko, żeby w każdym spotkaniu zwyciężać, bo to jest priorytet. Z pewnością jednak tak samo będzie w przypadku Lecha, Legii oraz Polonii, dlatego uważam, że do ostatniej kolejki będzie bardzo, bardzo emocjonująco. Każdy może się potknąć, a szczególnie w meczach z drużynami walczącymi o utrzymanie. Najtrudniej gra się przeciwko rywalom, którzy mają nóż na gardle.
Wróćmy do spotkań eliminacyjnych polskiej reprezentacji. Jak wy, piłkarze, odebraliście historyczne zwycięstwo z San Marino? Jako ulgę, rehabilitację, czy może tak naprawdę nie byliście zadowoleni?
– Satysfakcja jest z faktu, że było to najwyższe zwycięstwo w historii, ale cóż, żadnych bonusów z tego tytułu nie otrzymaliśmy. Dało nam to tylko trzy punkty i wciąż mamy stratę do innych zespołów. Trochę odetchnęliśmy, to fakt, ale sytuacja reprezentacji jest łudząco podobna do sytuacji Wisły, bowiem do końca rozgrywek będziemy musieli wszystko wygrać.
Czy awans jest jeszcze Pana zdaniem w naszym zasięgu?
– Wszystko się jeszcze może zdarzyć. Nasza grupa eliminacyjna jest bardzo wyrównana, więc każdy z każdym może wygrać i przegrać. Trudno ocenić, ale na pewno będzie jeszcze interesująco.
A jak się Pan czuje w reprezentacji?
– Myślę, że coraz lepiej. Otrzymuję powołania na wszystkie zgrupowania, a więc i trema jest coraz mniejsza, bo lepiej znam się już z chłopakami. Ale zdaję sobie sprawę, że ciągle muszę udowadniać swoją przydatność dla tej drużyny, bo zawsze jest zagrożenie, że trener Beenhakker może nie wysłać kolejnego powołania.
Do kadry wdarł się Pan przebojem. A zastanawiał się Pan, czy Rafał Boguski może być liderem reprezentacji Polski podczas EURO 2012?
– Przyznam, że tak daleko w przyszłość nie sięgam. Skupiam się na tym, co jest w danej chwili. Chcę zaaklimatyzować się na dobre w tej kadrze, a co będzie, to się dopiero okaże. Nie myślę o tym, że za rok, czy dwa będę w takiej super formie, żeby liderować reprezentacji.
W decydującą fazę wkracza też Liga Mistrzów. Kto będzie triumfował w tym sezonie?
– Zgadza się, teraz są najciekawsze mecze, dlatego bardzo żałuję, że nie będę mógł wszystkich zobaczyć. Myślę, że zwycięży Barcelona, jeżeli tylko będzie grała tak jak dotychczas, ale prywatnie chciałbym, żeby jak najdalej dotarł Arsenal.
A jakie jest piłkarskie marzenie Rafała Boguskiego?
– Chciałbym zagrać na mistrzostwach świata, ale jest to tylko marzenie, które wcale nie musi się ziścić.
Wywiad został przeprowadzony 08.04.2009.
No pewno!