Piast Gliwice jest coraz bliższy awansu do T-Mobile Ekstraklasy. W sobotni wieczór podopieczni Marcina Brosza odprawili z kwitkiem Kolejarza Stróże, aplikując adwersarzom z dwuipółtysięcznej wsi dwa gole. Po ostatnim gwizdku sędziego mecz skomentował jeden z bohaterów tego spotkania w zespole popularnych „Piastunek”, Mateusz Bodzioch.
Kapitalna akcja z przodu i asysta naprawdę palce lizać…
Zadowoleni jesteśmy ze zwycięstwa i z trzech punktów. Ja nie patrzę, czy asystę zrobiłem ja czy ktoś inny. Najważniejsze jest, że zdobyliśmy trzy punkty w tym meczu.
Rozegraliście dwie zupełnie inne połowy. W tej drugiej części widoczna była konsekwencja i pressing. Czy takie były założenia w przerwie?
W pierwszej połowie zagraliśmy tak, aby nie stracić bramki. W drugiej również się do tego przykładaliśmy, ale poszliśmy też bardziej do przodu, co zaowocowało dwiema bramkami.
W pierwszej połowie to była taka partia szachów i tak na dobrą sprawę ta część meczu nie należała do najlepszych…
Myślę, że to było takie wyczekiwanie. Nie chcieliśmy dostać bramki. Z przodu, mimo że próbowaliśmy, nie wychodziło. W drugiej połowie jednak już te sytuacje się pojawiły.
Kibice cały czas mogą śpiewać „Mamy lidera”. Jak się czujecie przed tymi ostatnimi trzema kolejkami?
Czujemy się bardzo dobrze. Nie patrzymy na tabelę. Patrzymy na kolejne mecze i się do nich przygotowujemy.
Następny mecz to pewna nowość dla was, ponieważ rozegracie spotkanie wyjazdowe z Bogdanką w Łęcznej.
Nowość w tej rundzie, ponieważ w poprzedniej rozegraliśmy dużo wyjazdów. Wydaje mi się, że nieźle nam wychodziły te mecze. Myślę, że z Łęcznej przywieziemy trzy punkty.
Co było najważniejsze w odniesieniu zwycięstwa nad Kolejarzem?
Walka jak w każdym innym spotkaniu oraz ambicja i zaangażowanie.
A może urodziny taty?
Ja w każdym meczu daję z siebie wszystko. Jednak to, że zanotowałem asystę w dniu urodzin taty, to na pewno cieszy.
Czy będzie z tego powodu jakieś specjalne świętowanie?
Nie. Na razie nie ma czasu na świętowanie. Świętowanie będzie, jak wywalczymy awans.
Czujecie już tę ekstraklasę?
Wiadomo, jesteśmy liderem, ale nie patrzymy na razie na to. Skupiamy się po prostu na najbliższym meczu.
Notował Łukasz Pawlik