Białas: Legia faworytem


1 marca 2011 Białas: Legia faworytem

Stefan Białas w przeszłości był trenerem zarówno Cracovii, jak i Legii. Doświadczony szkoleniowiec skomentował dla iGola wydarzenia 16. kolejki Ekstraklasy. Jego zdaniem, zespół Macieja Skorży ma największe szanse na tytuł mistrzowski.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy tak grająca Cracovia zdoła wywalczyć utrzymanie w Ekstraklasie?

Widziałem bardzo wiele chęci i zaangażowania ze strony Cracovii, nawet wtedy, gdy Legia ciągle doprowadzała do wyrównania, w dalszym ciągu zespół z Krakowa walczył. Wprawdzie można było dopatrzyć się kontrowersji w każdej z tych bramek strzelonych przez Cracovię, to jednak wciąż mieli dużo wiary w to, że mogą się uratować i wygrać, z taką drużyną jak Legia, która jest kandydatem do tytułu mistrzowskiego, co jest dla krakowian sukcesem.

Co Pan sądzi o szansach mistrzowskich Legii? Czas działa chyba na jej korzyść, ponieważ służy zgraniu zespołu.

Stefan Białas jeszcze jako trener Legii Warszawa
Stefan Białas jeszcze jako trener Legii Warszawa (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

Tak, ale przede wszystkim jest mało ubytków w stosunku do tych drużyn, które pretendują do walki o mistrzostwo. Wisła i Jagiellonia miały znacznie więcej ubytków niż Legia, z której odszedł tylko Iwański. Wprawdzie bardzo dobry gracz, który jednak nie był podstawowym zawodnikiem u trenera Skorży. Wzmocniona została dwoma zawodnikami, szczególnie Hubnikiem, więc wydaje mi się, że to Legia ma największe szanse na tytuł mistrza kraju.

Jeśli chodzi o Wisłę, to nie obcokrajowcy, ale Patryk Małecki jest póki co wyróżniającą się postacią i walnie przyczynił się do zwycięstwa z Arką…

Nie tylko on, ale też i Cezary Wilk, który również rozegrał bardzo dobre spotkanie. Wprawdzie to dzięki Małeckiemu Wisła zdobyła trzy punkty, bo zdobył tę piękną bramkę po indywidualnej akcji. Nie popadałbym tutaj jednak w zachwyt – krakowianie grali z Arką, która strzela bardzo mało goli(dotychczas dziewięć). W innych meczach może być znacznie trudniej niż w Gdyni.

Czy Małecki i Wilk nie powinni dostawać więcej szans gry w kadrze?

Między powołaniem a grą w drużynie klubowej jest jednak dość spora różnica. Ci zawodnicy, moim zdaniem, są i będą wiodącymi postaciami w Wiśle Kraków. Jeśli chodzi o reprezentację to nie wiem. Wiem za to, że zbyt duża liczba obcokrajowców nie tylko niekorzystnie wpłynie na reprezentację, ale też może wpłynąć na Wisłę, ponieważ jej kibice mogą nie mieć z kim się identyfikować. Dopóki będzie szło dobrze, drużyna będzie wygrywała, to wszystko przejdzie bokiem. Natomiast, gdy Wisłę dopadnie jakiś kryzys lub porażka, może się to odbić czkawką.

Czy Pana zdaniem obcokrajowcy podnoszą jakość naszej ligi?

Zwycięstwo z Arką, zdaniem Białasa, póki co niewiele znaczy
Zwycięstwo z Arką, zdaniem Białasa, póki co niewiele znaczy (fot. arka.gdynia.pl)

Na pewno są zawodnicy, których warto było sprowadzić, natomiast wydaje mi się, że na naszym podwórku, nie tylko w pierwszej i drugiej lidze, ale też w niższych klasach rozgrywkowych i grupach młodzieżowych są zawodnicy, którzy graliby z lepszym skutkiem. Świadczy to o złym skautingu klubów Ekstraklasy, które nie potrafią znaleźć zawodników z niższych klas rozgrywkowych. Mamy zbyt dużą ilość graczy zagranicznych, którzy nie w każdym przypadku gwarantują wyższą jakość od tych, których mamy w tej chwili w Polsce.

Gdyby była możliwość ograniczenia ilości graczy spoza naszego kraju, czy byłby Pan zwolennikiem takiej metody?

To się stosuje w większości krajów w Europie. Były jakieś problemy związane z niezgodnością z wymaganiami Unii Europejskiej, ale w innych krajach Starego Kontynentu, szczególnie we Francji, nie ma takiej przewagi obcokrajowców nad piłkarzami krajowymi i jest to tam przestrzegane. U nas to jest problemem.

Gdyby nie geniusz Małeckiego i szczęście Lecha, 16. kolejka zakończyłaby się samymi remisami. O czym to świadczy?

Świadczy to o tym, że… jest to pierwsza kolejka. Nasze warunki klimatyczne nie pozwalają na to, żeby drużyny, które są bardziej techniczne, preferują ofensywny styl gry i lepiej konstruują grę, tworzyły swój spektakl. Takie warunki są korzystniejsze dla tych, którzy się bronią. 16. kolejka pokazała, że faworytom swoją przewagę i siłę trudno było udokumentować na boisku. Tak więc duży wpływ na to miała pogoda oraz pierwsza kolejka i związane z nią małe ogranie. Mecze towarzyskie służą do tego, by przygotować zespół do pierwszego spotkania ligowego, które zawsze jest niewiadomą. Jednak wydaje mi się, że to nie tylko w Polsce, ale też w innych ligach jest podobnie.

A czy zgodzi się Pan z tym, że poziom Ekstraklasy ciągle się wyrównuje? Różnica między pierwszą a piętnastą drużyną wynosi zaledwie trzynaście punktów.

Zdaniem Stefana Białasa, kluby Ekstraklasy powinny bardziej stawiać na polskich graczy
Zdaniem Stefana Białasa, kluby Ekstraklasy powinny bardziej stawiać na polskich graczy (fot. Hanna Urbaniak / iGol.pl)

We wszystkich ligach różnica między czołówką a końcówką systematycznie się spłaszcza. Świadczy to o tym, że drużynom z dołu łatwiej jest podglądać i naśladować drużyny z czołówki kraju, niż wymyśleć coś nowego, co by zaskoczyło kluby z czuba tabeli. Zespoły zajmujące najniższe lokaty, widząc, że inne drużyny grają dobrze, wzorują się na nich. Wtedy ci z czołówki tabeli muszą wymyśleć coś nowego, by grać jeszcze lepiej i odskoczyć. Jest to trochę trudniejsze, stąd to spłaszczenie ligi polskiej, ale też i np. francuskiej oraz niemieckiej, choć lepiej znam tę pierwszą. W Ligue 1 w poprzednim sezonie lider po 25 kolejkach miał więcej punktów niż Lille, obecnie najlepsza drużyna w tabeli, po tej samej ilości spotkań.

A jeśli chodzi o kandydatów na mistrza Polski, jak widzi Pan szanse Jagiellonii? Czy utrzyma ona formę do końca sezonu?

Tak jak wspomniałem, Jagiellonia jest osłabiona przede wszystkim brakiem Grosickiego, nie wiadomo czy będzie mógł grać Hermes, który jest zawieszony. Prawdopodobnie jednak zagra, ponieważ zostało złożone odwołanie. Frankowski został trenerem napastników, zatem jego przygotowanie było inne. Grosickiego miał zastąpić Grzelak, który jest kontuzjowany. Wprawdzie przyszedł Sotirović, który nie szykował się z Jagiellonią do sezonu. Było bardzo dużo zmian, nie wiadomo jak one wpłyną. Zobaczymy, jak się spiszą w meczu pucharowym z Lechią. To jest drużyna, która ma trzy punkty przewagi i w tej chwili na pewno jest najpoważniejszym kandydatem do tytułu mistrzowskiego. Jednakże wydaje mi się, że te trzy zmiany sprawią, że to nie będzie to samo co jesienią, podobnie jak w Wiśle.

Co Pan sądzi z kolei o szansach Lecha i Polonii, które póki co plasują się w środku tabeli?

Lech w ubiegłym sezonie miał sporą stratę, w tej chwili ona też nie jest za wielka. Wydaje mi się, że teraz jest to drużyna silniejsza niż Polonia, chociaż to „Czarne Koszule” wygrały w pierwszym meczu. Wyniknęło to jednak ze stanu murawy w Poznaniu i warunków atmosferycznych. Mecz rewanżowy zapowiada się jednak interesująco. Przede wszystkim Lech może być  taką małą rewelacją wiosny, gdyż przyszło do niego kilku zawodników, wrócił Murawski – bardzo dobry zawodnik, który uporządkuje grę w środku pola.

Przejdźmy do sprawy życia prywatnego. Czy nie miał Pan ofert powrotu na ławkę trenerską?

Nie miałem ofert, ale nie kręcę się koło tego. W tej chwili jestem komentatorem w lidze polskiej, francuskiej i Lidze Mistrzów i to mi zajmuje najwięcej czasu.

A gdyby pojawiła się możliwość poprowadzenia zespołu z Ekstraklasy, zastanowiłby się Pan nad taką opcją?

Na pewno bym się zastanowił, jednak nie byłem nigdy tym trenerem, który szukał pracy, ale tym, którego szukano.

Komentarze
~Marcin77 (gość) - 14 lat temu

Zmienić tej tradycji nic nie jest w stanie.LEGIA
BYŁA,JEST I WIELKĄ POZOSTANIE!!!

Najnowsze