Real Madryt tym razem nie sprawił niespodzianki i pewnie pokonał Real Sociedad 4:1, strzelając wszystkie gole w tym spotkaniu. Jeszcze w pierwszej połowie dla „Królewskich” strzelali Kaka i Ronaldo (dwukrotnie), natomiast w drugiej części spotkania do własnej siatki trafił Arbeloa, a wynik ustalił w samej końcówce Adebayor.
Jedyną rzeczą, która mogła przemawiać na korzyść graczy z San Sebastian, była duża intensywność spotkań „Los Merengues” w ostatnich tygodniach – szaleńcze tempo Pucharu Króla, jak podkreślał przed tym spotkaniem Jose Mourinho, dało się jego podopiecznym we znaki. Tydzień temu Osasunie udało się sensacyjnie wywalczyć komplet punktów w spotkaniu z zespołem z Madrytu, jednak nikt o zdrowych zmysłach nie zakładał, że podobna wpadka może zdarzyć się „Królewskim” drugi raz z rzędu. Mourinho po raz pierwszy wystawił Emmanuela Adebayora w podstawowym składzie, po raz kolejny eksperymentując także z obroną. Real przystąpił do tego meczu, znając oczywiście wynik wczorajszego spotkania Barcelony z Atletico (3:0), a sam Cristiano Ronaldo, który obchodził wczoraj 26. urodziny, wobec strzelenia przez Leo Messiego hattricka spadł w klasyfikacji Pichichi na drugie miejsce, zatem musiał się mocno postarać, aby na jej czoło powrócić.
Mecz mógł zacząć się rewelacyjnie dla gospodarzy, ale już w pierwszej minucie strzał Kaki zza pola karnego przeleciał minimalnie obok bramki. Poprawił się jednak zdecydowanie już w 8. minucie, kiedy to po złym wybiciu piłki przez Elustondo przejął ją na linii pola karnego, wbiegł w pole karne i strzałem lewą nogą w długi róg pokonał Bravo. Minutę później Real z San Sebastian mógł bardzo szybko wyrównać stan meczu, ale Casillas popisał się piękną paradą po strzale Tamudo z pięciu metrów. Gospodarze nie zamierzali jednak zwalniać tempa i w 21. minucie Cristiano Ronaldo pokazał, że nie zamierza odpuszczać pojedynku z Messi o tytuł króla strzelców w La Liga – po podaniu od Kaki, przełożył sobie piłkę na lewą nogę i strzałem zza pola karnego umieścił futbolówkę przy bliższym słupku bramki Claudio Bravo i utonął w objęciach kolegów. Dwubramkowe prowadzenie na Santiago Bernabeu już po dwudziestu minutach – ciężko było komukolwiek uwierzyć, że Beniaminek z San Sebastian byłby w stanie odrobić taką stratę, jednak patrząc na wyniki spotkań z tego weekendu nie tylko z Hiszpanii, można było powiedzieć, że jeszcze wszystko było możliwe.
Nadzieje na korzystny wynik tliły się w sercach kibiców gości jeszcze tylko przez dwadzieścia minut – najpierw w 31. minucie po zagraniu od Kaki Ronaldo próbował umieścić piłkę w siatce piętą, ta jednak odbiła się od jednego z obrońców i wyszła na rzut rożny, po którym piękną paradę po strzale Ronaldo popisał się Claudio Bravo. W 40. minucie popis swoich umiejętności musiał dać Casillas, który po raz drugi tego wieczora w świetnym stylu zatrzymał Raula Tamudo. W 42. minucie bramkarz nie miał już jednak nic do powiedzenia – po zagraniu Oezila z rzutu rożnego, najwyżej do piłki wyskoczył Ronaldo i mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce, zrównując się tym samym z Leo Messim w klasyfikacji Pichichi. Portugalczyk bardzo szukał tego wieczora hattricka, jednak w pierwszej połowie pomimo wielu szans zdołał trafić „tylko” dwa razy.
Druga połowa mogła się zacząć identycznie jak pierwsza, od szybkiego gola „Królewskich”, ale najpierw w 52. minucie Ronaldo nieznacznie się pomylił po strzale na długi słupek bramki Bravo, a minutę później po odegraniu Adebayora Kaka z pierwszej piłki uderzył potężnie, ale jego strzał zatrzymał się tylko na poprzeczce. Real grał inteligentnie, nie forsował tempa, pewien zwycięstwa w tym spotkaniu. Poczynania gospodarzy bardzo ożywiło pojawienie się na boisku Angela Di Marii w 60. minucie spotkania, jednak dość nieoczekiwanie w 71. minucie to goście zmniejszyli rozmiary porażki. Po dośrodkowaniu z prawej strony Xabiego Prieto, z piłką fatalnie minął się Garay i piłka trafiła do osamotnionego Raula Tamudo. Jego strzał w świetnym stylu obronił Casillas, ale uczynił to tak nieszczęśliwie, że ta odbiła od stojącego na piątym metrze Arbeloi i wpadła do siatki. Bramkarz Realu nie ponosił winy przy tym golu, zdecydowanie największa wina leżała po winie Garaya, który powinien był wybić tę piłkę.
Ten dość przypadkowy gol zmotywował jednak „Królewskich” do jeszcze większej walki o kolejne gole, a sztuka ta udała się Mesutowi Oezilowi w 78. minucie. Sędzia jednak słusznie odgwizdał pozycję spaloną i bramki nie uznał. Swoją akcję meczu miał w 85. minucie także Adebayor, ale po jego rajdzie prawą stroną, świetną interwencją popisał się Claudio Bravo, jednak była to dość kontrowersyjna sytuacja, gdyż tuż przed wejściem bramkarza, obrońca najpierw trafił w nogi napastnika i dlatego nie był on w stanie oddać strzału nad wychodzącym bramkarzem. Sędzia jednak nie użył gwizdka, a Togijczyk mógł tylko bezskutecznie protestować. Adebayor jednak zdobył swojego pierwszego gola w lidze w 89. minucie – dostał on podanie od Di Marii i niepilnowany w polu karnym uderzył z kilkunastu metrów na bramkę Bravo, nie dając mu szans na skuteczną interwencję. Bilans bramkowy napastnika po zaledwie trzech meczach prezentuje się imponująco – zdobył on już dwa gole, jednak w pierwszym z tych trzech spotkań wszedł w końcówce spotkania – póki co można zatem śmiało powiedzieć, że sprowadzenie Togijczyka na Santiago Bernabeu było strzałem w dziesiątkę. Wysokie prowadzenie Realu nie zmieniło się już w ostatnich minutach i to podopieczni Jose Mourinho zgodnie z planem dopisali do swojego konta kolejne trzy punkty, pozostając jedynym zespołem w La Liga, który wygrał wszystkie spotkania przed własną publicznością.
Bravo Kaka, Bravo Cr7 i Bravo Adebayor. Cris
powinieneś ustrzelić hat-tricka ale i tak jest
super. Ale największe Brava dla Kaki po powroćie po
kontuzji znów strzela. Oby tak dalej Hala Madrid.
Samobója strzelił Albiol a nie Arbeloa
Brawo :D
Mam nadzieje ze ta wygrana odbuduje morale drużyny
:D Cieszy wystep Kaki który pokazał sie z dobrej
strony, a takze wustep Cristiano :)
Nie lubię Realu, ale lubię Kakę i ciesze się, że
strzelił gola :P
szkoda
O właśnie-bo to jest wynik,którym zawsze tak
wielki klub,jak REAL MADRYT powinni wygrywać swe
mecze;)Brawo
brawo! od poczatku bylem za sprowadzeniem adebayora
i zeby zostawic kake a ronaldo lubie nie za zel tylko
za gre.. oby tak dalej szlo realowi.. hala
madrid!!!!!!