Bez wisienki na torcie – regres Bournemouth


Mimo że zawodnicy poczynili postępy, to drużyna zajęła niższe miejsce niż przed rokiem

13 maja 2019 Bez wisienki na torcie – regres Bournemouth
Chris Parker

Bournemouth, odkąd w 2016 roku awansowało do Premier League, jest jednym z bardziej pozytywnych zjawisk w tej lidze. Przyjemna dla oka gra i utrzymywanie się w bezpiecznych rejonach tabeli sprawiały, że "Wisienki" były bardzo chwalone przez ekspertów w Anglii. Ten sezon zaczął się jednak dla nich nie najlepiej. Pomimo że w końcówce udało się wypracować bezpieczną przewagę nad strefą spadkową i spokojnie utrzymać w lidze, to pozostał niedosyt związany z tym, że można było osiągnąć więcej. Finisz na 14. miejscu z pewnością nie jest tym, czego oczekiwali kibice, i wyraźnie pokazuje, że drużyna zaliczyła w tym sezonie regres formy.


Udostępnij na Udostępnij na

Kilku zawodników klubu z południa Anglii może czuć się wygranymi zakończonej kampanii. Tacy piłkarze jak Callum Wilson czy Ryan Fraser zaliczyli świetne rozgrywki i być może zapracowali na transfer do lepszego zespołu. Wilson już zimą flirtował z Chelsea, ale ostatecznie do przenosin nie doszło. Fraser z kolei sam wspomina o odejściu, a chcący załatać dziurę po odejściu Aarona Ramseya do Juventusu Arsenal prawdopodobnie zarzuci na Szkota sieci już w letnim okienku.

To właśnie Fraser oraz wspomniany Wilson stanowili trzon ofensywy Bournemouth w minionym sezonie. Szkocki pomocnik zanotował aż 14 asyst, co było najlepszym wynikiem w całej lidze. Wilson zdobył za to 14 bramek i zaliczył 9 asyst, co jest bardzo dobrym rezultatem i dowodzi tylko, jak świetnie współpracują ze sobą ofensywni zawodnicy „Wisienek”. Wspomnianą dwójkę wydatnie wspomaga też Joshua King, który z 12 golami i 3 asystami zalicza kolejny udany sezon. Przez pewien czas objawieniem był też młody pomocnik David Brooks, który choć może nie tak efektywny jak Fraser, również może być nadzieją na przyszłość.

W ataku świetnie, w obronie słabo

Niestety dla Eddiego Howe’a wszystko, co dobre w ataku, zostało zniweczone przez marną defensywę. Drużyna straciła aż 70 goli, co jest trzecim najsłabszym rezultatem w Premier League. Przebieg ostatniego w sezonie meczu z Crystal Palace zakończonego wynikiem 3:5 jest idealnym podsumowaniem całych rozgrywek, w których skutecznej gry w ofensywie nie udaje się przekładać na zdobywane punkty.

Niepoukładana gra w obronie w dużej mierze spowodowana jest słabsza formą wykupionego przed rokiem z Chelsea Nathana Ake oraz problemów z bramkarzami. Wydawało się, że przyjście Asmira Begovicia dało stabilizację w bramce na długie lata. Bośniak zaliczył jednak słaby sezon, a w drugiej jego części został posadzony na ławce rezerwowych i zastąpiony Arturem Borucem. Trudno jednak przypuszczać, że z Polakiem wiązane będą długofalowe plany. Już mówi się o ściągnięciu ze Stoke Jacka Butlanda, a w rozliczeniu oddanie właśnie Begovicia, dla którego byłby to powrót na stare śmieci.

Problemów Bournemouth z traceniem zbyt wielu goli nie rozwiązało też wypożyczenie z Liverpoolu prawego obrońcy Nathaniela Clyne’a. Nie był to zresztą jedyny średnio udany transfer z tego klubu. Sprowadzony zimą za blisko 20 milionów funtów napastnik Dominic Solanke również nie spełnił oczekiwań, zdobywając jak dotąd tylko jednego gola.

Trener zainspirowany Guardiolą

Pomimo ostatnich niepowodzeń kibice Bournemouth i tak nie mają powodów do narzekań, bo ich zespół prowadzi wyjątkowo utalentowany szkoleniowiec. Eddie Howe to jeden z niewielu angielskich menedżerów stawiających na efektowną grę. Nie ukrywa też, że jego trenerskim idolem jest Pep Guardiola, i chce, by jego zespół grał w podobny sposób jak drużyny prowadzone przez Katalończyka. Tym różni się chociażby od Seana Dyche, Tony’ego Pulisa czy Sama Allardayce’a, dla których celem jest przede wszystkim zdobywanie punktów.

Szkoleniowiec Bournemouth od kilku lat uważany jest za trenerską nadzieję Anglii, a być może nawet przyszłego selekcjonera. O ile trenerem kadry narodowej można zostać bez specjalnych sukcesów w lidze, co udowadnia przypadek Garetha Sourghate’a, o tyle już o posadę w jednym z klubów TOP 6 może być Howe’owi bardzo trudno. Nawet jeżeli drużynę Tottenhamu opuści kiedyś Mauricio Pochettino, to na White Hart Lane prawdopodobnie będą rozglądali się za bardziej doświadczonym na arenie międzynarodowej szkoleniowcem.

O ile jeszcze do niedawna mówiło się, że Howe to przyszły menedżer topowego klubu, o tyle teraz wydaje się, że w najbliższym czasie będzie jednak skazany na Bournemouth. Jeżeli w przyszłym sezonie jego zespół nie wywalczy spektakularnego rezultatu, to 41-latek na południu Anglii i co za tym idzie – w środku tabeli – może osiąść na dłuższy czas.

Najnowsze