Bez problemów, bez emocji, bez polotu. Oceny Polaków po meczu Łotwa – Polska


Oceniamy polskich piłkarzy po spotkaniu w Rydze

11 października 2019 Bez problemów, bez emocji, bez polotu. Oceny Polaków po meczu Łotwa – Polska
Tomasz Folta / PressFocus

Dystans 630 kilometrów musieli przebyć nasi reprezentanci, by rozegrać mecz kontrolny przed niedzielnym spotkaniem z Macedonią Północną. Miał być grad bramek, był deszcz z nieba i kolejny kubeł zimnej wody na głowy polskich kibiców. Starcie z Łotwą, najsłabszą drużyną w naszej eliminacyjnej grupie, zadowala jedynie wynikiem. Wygrana 3:0 na boisku rywala zawsze jest pozytywem. Jak zatem oceniamy polskich piłkarzy za to spotkanie? Przyjęliśmy skalę szkolną, 1 – beznadziejnie, 6 – klasa światowa.


Udostępnij na Udostępnij na

Wojciech Szczęsny (3)
Nie miał do roboty absolutnie nic. Parę razy musiał podskoczyć i chwycić piłkę w ręce, choć prawdopodobnie bardziej zgrzał się na przedmeczowej rozgrzewce. Nota zostaje więc wyjściowa.

Tomasz Kędziora (3)
W obronie przeważnie bezrobotny, często podłączał się do ataku. W zasadzie nie musiał się podłączać, bo większość czasu i tak spędzał na połowie przeciwnika. Jego współpraca z Szymańskim ewidentnie musi się jeszcze rozwinąć. Nie stwarzał pod polem karnym Łotyszy większego zagrożenia, jeden raz udało mu się wejść w pole karne, lecz kompletnie zepsuł dośrodkowanie. Nie ma go ani za co pochwalić, ani za co zganić.

Kamil Glik (3)
Piłkę do Jana Bednarka będzie mógł zagrywać już z zamkniętymi oczami. Próby wyciągnięcia rywali nieco wyżej często nie przynosiły efektów, więc nasi stoperzy musieli szukać gry z bocznymi obrońcami. Poza tym bezrobotny.

Jan Bednarek (3)
Najszybciej byłoby skopiować ocenę Kamila Glika. Gra w poprzek lub do bocznego obrońcy. Raz jeden świetnie wyszedł wyżej i odebrał piłkę, dzięki czemu stworzyła się dobra sytuacja dla Kamila Grosickiego.

Maciej Rybus (2)
Mecz zaczął od szukania piłki między swoimi nogami po rajdzie Ruginsa. W defensywie bardzo niepewny, niechlujny w wyprowadzeniu piłki. Dużo czasu przebywał na połowie rywali, próbując włączać się do ofensywnych ataków, do których jednak niczego wielkiego nie wnosił.

Mateusz Klich (3-)
Od początku w cieniu wszędobylskiego Grzegorza Krychowiaka. Kręcił się z przodu, by za chwilę kręcić się w okolicach koła środkowego. Niewiele zepsuł i niewiele wykreował. Od zawodnika tak chwalonego za występy u Marcelo Bielsy można wymagać większego wkładu w grę zespołu. Zszedł po godzinie gry.

Grzegorz Krychowiak (4)
Krychowiak w dobrym nastroju to dobry Krychowiak. Cały czas szukał gry lub skutecznie przeszkadzał przeciwnikom w wyprowadzaniu piłki spod własnego pola karnego. Próbował, przeważnie nieskutecznie, uruchamiać skrzydłowych długimi przerzutami. Widać, że spodobało mu się zdobywanie bramek. Przeciwko Łotwie próbował dwukrotnie, z czego pierwsza próba była naprawdę udana.

Sebastian Szymański (3+)
Od pierwszych minut próbował zaznaczyć swoją obecność. Udało się naprawdę szybko, bo już w 9. minucie zaliczył asystę przy trafieniu Roberta Lewandowskiego. Starał się rozruszać grę na prawej stronie, za co trzeba go pochwalić. Wszedł do reprezentacji bez kompleksów i jego występ dobrze rokuje na przyszłość. Nie bez powodu Jerzy Brzęczek dał mu rozegrać całe spotkanie.

Piotr Zieliński (2+)
Na początku aktywny, dobrze układała się jego współpraca z Lewandowskim i Grosickim. Ten ofensywny trójkąt sprawiał obrońcom rywali najwięcej problemów. Z minuty na minutę coraz słabiej, wolniej i coraz bardziej niechętnie. Dobry przebłysk zaliczył w 76. minucie, gdy jego rajd zapoczątkował akcję na 3:0. Mimo wszystko od zawodnika Napoli… no właśnie, wymagaliśmy więcej?

Kamil Grosicki (3)
Zapachniało meczem z Portugalią, gdy z lewej strony dograł w pole karne do Roberta Lewandowskiego. Asysta na pewno działa na plus polskiego skrzydłowego. Druga również by mogła, lecz tutaj nie było świetnego przeglądu pola, a raczej wielkie szczęście. Czysty przypadek sprawił, że koszmarny strzał Grosickiego zamienił się w podanie otwierające drogę do bramki „Lewemu”. Oczywiście nie można odmówić mu serca do gry i przyprawiania rywali o zawroty głowy. To samo można jednak powiedzieć o kibicach, którzy po kolejnej świetnej okazji zmarnowanej przez Grosickiego kryli twarz w dłoniach. Mecz powinien kończyć co najmniej z takim samym dorobkiem bramkowym co Lewandowski.

Robert Lewandowski (5+)
Napastnik, prawy skrzydłowy, lewy skrzydłowy, a czasem też defensywny pomocnik. Kapitan „Biało-czerwonych” był wszędzie. Najchętniej na pewno sam by piłkę odebrał, podał do siebie, wrzucił w pole karne i tę piłkę do bramki wpakował. Trzy razy mógł liczyć na pomoc kolegów, dzięki czemu udało mu się skompletować hattricka. Powinien mieć również asystę, lecz jego świetne podanie zmarnował Kamil Grosicki.

Krzysztof Piątek (3+)
Wszedł na trzydzieści minut i już po chwili zagroził bramce Łotyszy. Poza tym miał udział przy trzeciej bramce oraz skutecznie absorbował obrońców rywali. Widać było, że chce zrzucić z siebie ciężar nazbierany w ostatnich tygodniach w Mediolanie.

Przemysław Frankowski (3)
Trzynaście minut, które dostał od Jerzego Brzęczka, nie sprawiło, że odmienił losy meczu. Pobiegał, powalczył i zszedł do szatni po końcowym gwizdku sędziego.

Arkadiusz Reca (3)
Wszedł na ostatnie minuty i to jedyne, co można odnotować. Możliwe, że trener dał mu poczuć boisko przed niedzielnym spotkaniem z Macedonią.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze