Belgowie po raz kolejny zmarnowali swój ogromny potencjał…


Belgowie od kilku dobrych lat starają się o triumf na którejś z wielkich imprez, lecz ani razu do tej pory nie udało się go osiągnąć

4 lipca 2021 Belgowie po raz kolejny zmarnowali swój ogromny potencjał…
caughtoffside.com

Reprezentacja Belgii przed każdym wielkim turniejem na przestrzeni ostatnich siedmiu lat postrzegana była jako drużyna, która może zajść daleko. Ba, w zasadzie od Euro 2016 Belgowie byli przedstawiani w roli jednego z największych faworytów wielkiej imprezy. Jednak na przewidywaniach zawsze się kończyło. Trofeum, jak wszyscy wiemy, do tej pory brak. W tym roku nie było inaczej…


Udostępnij na Udostępnij na

Belgia znowu zawiodła. Odpadła już na etapie ćwierćfinału, a w marszu po europejski czempionat przeszkodziła jej fenomenalna na tym turnieju reprezentacja Włoch. Czy złotą generację piłkarzy przywdziewających belgijski trykot narodowy można nazwać „pokoleniem straconym”? Jak zapatrywać się przyszłość ekipy „Czerwonych Diabłów”?

Belgowie zawodzą w decydujących momentach

Na takich turniejach jak mistrzostwa Europy czy też świata każde spotkanie może koniec końców okazać się decydujące. Jednak w fazie pucharowej wiele zależy nie tylko od samych umiejętności czysto piłkarskich, ale od popularnie przywoływanej dyspozycji dnia. Ta zdecydowanie nie sprzyjała Belgom w ostatnich latach…

O ile w 2014 Belgów nie postrzegano jako jednych z najlepszych, tak dwa lata później na mistrzostwach Europy we Francji podopieczni „De Rode Duivels” nie mogli się już wyzbyć tej łatki. Wówczas pod sterami Marca Wilmotsa odpadli na etapie 1/4 finału, kiedy ich oponentem była rewelacja Euro 2016 – reprezentacja Walii.

Na mundialu w Rosji zaszli nieco dalej, ponieważ sięgnęli po brązowy medal. Pieczę nad ekipą Belgii sprawował już jej obecny selekcjoner – Roberto Martinez. Wszystko zapowiadało się obiecująco. W końcu została wyeliminowana po zaciętej walce w półfinale z przyszłym zwycięzcą całych rozgrywek – Francją. Wszyscy fani jednej z najsilniejszych kadrowo reprezentacji zacierali więc ręce z myślą o Euro 2020, a tu nagle… klops. Skończyło się podobnie jak w 2016 roku. Ćwierćfinał był ostatnim etapem fazy pucharowej, w którym ujrzeliśmy Belgię.

Marnotrawstwo ogromnego potencjału

To chyba najlepiej określa ostatnie wyczyny „Czerwonych Diabłów”. Kluczowi gracze dla kadry „De Rode Duivels” są w najlepszym dla piłkarza ofensywnego wieku. Dodatkowo średnia wieku wyjściowej jedenastki w meczu z Włochami wynosiła 29,4 lat. Zawodnicy już młodsi nie będą. Owszem, zapewne Eden Hazard czy Kevin De Bruyne wystąpią na mistrzostwach świata w Katarze czy Euro 2024 w Niemczech. Jednak nie wiadomo, w jakiej wówczas formie fizycznej będą się ci gracze znajdować.

Gwoździem do belgijskiej trumny wydaje się wiek bloku defensywnego. Najmłodszym środkowym defensorem w ekipie Roberto Martineza podczas starcia z Italią był Toby Alderweireld, który ma już na karku 32 wiosny. Otoczony był starszymi kolegami w postaci 34-letniego Jana Vertonghena oraz o jeszcze rok starszego Thomasa Vermealena. Istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że ujrzymy belgijską defensywę w takim samym składzie na najbliższym mundialu, a co dopiero na następnych mistrzostwach Europy.

Jeżeli mówimy o reprezentantach Belgii, dla których była to najprawdopodobniej ostatnia wielka impreza, to warto wrócić do formacji ofensywnej i wymienić nazwisko Driesa Mertensa. Zawodnik Napoli skończył w tym roku 34 lata. Już na tegorocznych mistrzostwach czy też podczas kilku ostatnich kolejek Serie A widać było, że jego kariera zmierza ku końcowi. Mimo tego, że niepodważalną pozycję w zespole posiada Romelu Lukaku, to trudno Belgom będzie znaleźć drugiego tak uniwersalnego napastnika jak właśnie Dries Mertens.

Brak tak dużych perspektyw?

Oczywiście trudno powiedzieć, że system szkolenia w Belgii nie funkcjonuje dobrze, co świetnie widać na przykładzie Jeremy’ego Doku. Jednakże gdy spojrzymy na przekrój całej kadry, możemy zauważyć brak tak dużego potencjału, jak chociażby miało to miejsce w 2016 roku. Nie bez powodu „Czerwone Diabły” nazywano wówczas „Złotym Pokoleniem”.

Belgowie w swoim zespole posiadają obecnie dwóch zawodników, którzy mają mniej niż 25 lat. Są to wspomniany wcześniej Jeremy Doku oraz pomocnik Leicester City – Youri Tielemans. Ponadto, jak już chwilę wcześniej wspomniano, w drużynie brakuje młodych indywidualności pokroju właśnie Edena Hazarda czy Kevina De Bruyne’a z 2015 roku. Porównując ten potencjał z możliwościami innych topowych reprezentacji, widzimy, jaka przepaść może dzielić od nich Belgię.

Belgowie bez szans na sukces w następnych latach?

To mocne słowa, nawet bardzo mocne. Czy trafne? Trudno określić. Nie podlega jednak wątpliwościom to, że Belgowie posiadali zarówno na tych mistrzostwach, jak i na mundialu w 2018 roku jedną z najsilniejszych kadr w historii ich narodowej reprezentacji. Czy ta drużyna będzie równie potężna za półtora roku w Katarze? Odpowiedź na to pytanie wydaje się co najmniej problematyczna…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze