BE: Siedem grzechów głównych krakowskiej Wisły


16 kwietnia 2013 BE: Siedem grzechów głównych krakowskiej Wisły

Dokąd płynie Wisła? To pytanie zadaje sobie wielu sympatyków futbolu. Bezsprzecznie najlepsza polska drużyna ostatniej dekady jest od dwóch lat w poważnym kryzysie finansowym.


Udostępnij na Udostępnij na

Po porażce w 22 .kolejce T-Mobile Ekstraklasy sezon może uratować jedynie awans do finału Pucharu Polski. Wówczas jest spora szansa na to, że właściciel raz jeszcze dofinansuje klub. A i o to będzie bardzo trudno. „Biała Gwiazda” pod rządami Bogusława Cupiała nie uchroniła się od poważnych błędów. Oto one:

Stosunek do trenerów

Wisła Kraków
Wisła Kraków (fot. Rafał Rusek /iGol.pl)

Nie od dziś wiadomo, że właściciel Tele-Foniki ma lekką rękę do zwalniania szkoleniowców. Po raz pierwszy swej filozofii dał wyraz w 2001 r., w niezrozumiałych okolicznościach pozbywając się Oresta Lenczyka. Aby rozwścieczyć potentata, wystarczyła tylko jedna porażka z Widzewem Łodź, mimo tego, że Wisła była liderem z czterema punktami przewagi. Rok później za dwie ligowe przegrane zostaje zwolniony Franciszek Smuda, który nadał drużynie nową jakość i w mojej opinii jest współtwórcą sukcesów wielkiej Wisły z sezonu 2002/2003r. Stosunek właściciela do trenerów potwierdza zwolnienie Wernera Liczki, który mimo zdobycia mistrzostwa musiał ponieść karę za odpadnięcie z Pucharu Polski. Jednak bez wątpienia najdłużej w pamięci kibiców pozostanie zwolnienie Dana Petrescu, tego samego, który później wprowadził Unireę do Ligi Mistrzów. Na stanowisku szkoleniowca Wisły zastąpił go Dragomir Okuka, który również długo nie piastował tego stanowiska. Zwolnienie Maaskanta, choć spowodowane głównie przesłankami finansowymi, również było zbyt szybkie. Robert wyciągnął FC Groningen ze strefy spadkowej (16. miejsce) na bezpieczną ósmą lokatę. To w Eredivisie spory sukces. Cupiałowi brakowało cierpliwości, zaufania. Swoimi decyzjami co rusz dawał wyraz tego, że w Polsce nie szanuje się szkoleniowców. Historia pokazuje, że ciągłość pracy może przynieść pożądane efekty. W szczególności w futbolu, w którym specyfika pracy jest nieco inna niż w korporacjach.

Brak stałego sponsora strategicznego

Nie skłamię, jeżeli przyznam, że przelewanie pieniędzy z konta jednej własnej firmy do drugiej nie jest spełnieniem marzeń finansowych. Partykularny sponsor strategiczny gwarantowałby niezależne dodatkowe dochody do budżetu klubu, wpływał na prestiż i stymulował rozwój klubu. Tymczasem od dłuższego czasu na koszulce klubowej widnieje logo Tele-Foniki, spółki córki krakowskiej WIsły. Wciąż nie ma firm chętnych zapłacić sporą kwotę za reklamowanie się.

Przywiązanie przez lata do Zdzisława Kapki

Jego wątpliwie moralna przeszłość oraz brak pożytku w ostatnich latach zdają się potwierdzać fakt, że ta współpraca jest niepotrzebna.

Brak stabilności w polityce kadrowej

W ciągu całej dekady panowania Cupiała klub nie doczekał się prezesa i dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia – autorytetu, który w trudnych chwilach decydowałby o polityce i zarządzaniu.

Masowa wyprzedaż piłkarzy i brak solidnych wzmocnień drużyny

Właściciel Wisły przez lata masowo wyprzedawał zawodników. Zamiast po sukcesie w Pucharze UEFA wzmocnić formację defensywną, z roku na rok ten klub osłabiał. Wisła systematycznie stawała się cieniem samej siebie i oddalała się poziomem gry od Ligi Mistrzów.

Bak akademii z prawdziwego zdarzenia

W swoim felietonie Andrzej Iwan stwierdził, że klub może uratować jedynie system szkolący młodzież. Trudno się z nim nie zgodzić. Akademia jest fundamentem budowy profesjonalnego klubu, gwarantem jego ciągłości i bezpośrednim zapleczem.

Holenderski eksperyment

Powierzenie klubu „Stanowi” Valckxowi i Robertowi Maaskantowi mogło mieć rację bytu. Holendrom udało się ściągnąć kilku świetnych piłkarzy. Ponadto uporządkowali skauting, poprawili marketing, PR i wprowadzili wszechobecny profesjonalizm. Niestety projekt ten zakładał awans do Ligi Mistrzów. Dzięki sprzedaży braci Brożków, Głowackiego i Pawełka klub zarobił prawie 9 milonów. To wystarczyło na opłacenie kontraktów piłkarzy przez rok. W kolejnych latach plan zakładał dochód z awansu do Ligi Mistrzów. Nie udało się i powstał gigantyczny deficyt, którego skutki klub ponosi cały czas.

Opiniując „Białą Gwiazdę”, trzeba pamiętać, że krytykuje się wielki polski klub, który w erze Bogusława Cupiała zdobył osiem tytułów mistrzowskich, dwa razy sięgnął po Puchar Polski, grał w 1/8 Pucharu UEFA, fazie play-off LM i 1/16 LE. Takim wynikiem nie może się pochwalić w ostatniej dekadzie żadna inna drużyna. Nieobce były mu również mniej prestiżowe trofea, jak Chicago Trophy. Właściciel to multimiliarder, który uczynił z Tele-Foniki jedną z największych firm na świecie. Pojęcie spektakularnego sukcesu nie jest mu obce. Należy docenić wkład, jaki włożył w rozwój klubu, i okazać wdzięczność. Nie ustrzegł się natomiast błędów, które w końcowym rozrachunku zaważyły na obecnej sytuacji…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze