W drugim półfinałowym meczu Ligi Mistrzów rozgrywanym na Allianz Arena Bayern Monachium skromnie wygrał z Olympique Lyon 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Arjen Robben w 69. minucie. Oba zespoły kończyły mecz w dziesiątkę. Czerwoną kartkę otrzymali Franck Ribery i Jeremy Toulalan
Na Allianz Arena starli się pogromcy Manchesteru United z pogromcami Realu Madryt. Droga do tej części rozgrywek dla obu zespołów była bardzo trudna. W 1/8 Bayern Monachium rywalizował z Fiorentiną, która wygryzła z awansu Liverpool. Po trudnym dwumeczu „Bawarczycy” musieli się zmierzyć z Manchesterem United, jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu. W pierwszym spotkaniu chociaż przegrywali 0:1 zagrali do końca i dzięki bramce Olicia w ostatnich minutach meczu udało im się pokonać „Czerwone Diabły” 2:1. Rewanż na Old Trafford bardzo źle się rozpoczął dla niemieckiego zespołu, który do przerwy tracił trzy bramki. Promyk nadziei w pierwszych 45 minutach wniósł Ivicia Olić. W drugiej połowie pięknym uderzeniem z dystansu Arjen Robben dał awans do półfinału „Bawarczykom”, którzy wygrali dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe.

Ich dzisiejsi oponenci w 1/8 musieli się zmierzyć z naszpikowanym gwiazdami Realem Madryt. Dzięki zwycięstwu na własnym stadionie i remisie na Santiago Bernabeu mogli walczyć o półfinał z innym francuskim zespołem, aktualnym mistrzem Francji – Girondins Bordeaux. Znowu zespół z Lyonu pokazał swoją siłę na własnym stadionie wygrywając aż 3:1. Zespołowi Laurenta Blanca udało się w Bordeaux strzelić tylko jedną bramkę i to Lyon mógł grać dalej.
Pierwsze minuty były bardzo wyrównane. Oba zespoły uważnie badały się nawzajem i walka toczyła się głównie w środku pola. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gospodarze Allianz Arena. W ciągu dziesięciu minut wypracowali sobie kilka znakomitych okazji do zdobycia bramki. Jednak główki Van Buytena i Schweinstaigera i strzały Francka Ribery’ego i Thomasa Mullera były bardzo niecelne. Podopieczni Claude’a Puela skutecznie wyłączyli z gry największe gwiazdy „Bawarczyków” – Robbena i Ribery’ego. W 36. minucie ten drugi otrzymał czerwoną kartkę za brutalne wejście w kostkę Lisandro Lopeza. Mimo przewagi jednego zawodnika Lyon nie kwapił się z przejęciem inicjatywy, a największe zagrożenie sprawił strzał Kima Kallstroma wspaniale wybroniony przez Hansa Jorga Butta. Do przerwy kibicie zgromadzeni na Allianz Arena nie zobaczyli bramek.
Początek drugiej połowy przebiegał pod znakiem dalszych ataków gospodarzy. „Bawarczycy” grali bardzo ambitnie i odważnie, jakby nie czuli się osłabieni brakiem jednego ze swoich czołowych piłkarzy. Pierwsze skrzypce wiedli Arjen Robben, który przenosił się z co jakiś czas z lewego na prawe skrzydło i kapitan zespołu, Phlipp Lahm, którego dośrodkowania z lewej strony boiska sprawiały wiele zamieszania w szeregach defensywy Lyonu. To po jednym z nich w stuprocentowej sytuacji znalazł się Thomas Muller, jednak tylko z jemu wiadomych powodów fatalnie skiksował.
W 54. minucie ilość zawodników obu zespołów wyrównała się po tym, jak w ciągu trzech minut Jeremy Toulalan został ukarany przez prowadzącego spotkanie Roberto Rossetiego dwiema żółtymi kartkami. Bayern coraz bardziej się rozpędzał i było kwestią czasu, że wkrótce padnie bramka.
Ta padła w 69. minucie spotkania, piłka po strzale Arjena Robbena nieznacznie odbiła się od Thomasa Mullera i kompletnie myląc Hugo Llorisa wpadła do siatki.
Podopieczni Luisa Van Gaala nie zwalniali tempa i szukali okazji by zdobyć drugą bramkę, jednak mocno zepchnięty do obrony Olympique skutecznie przerywał ich ataki. Nic nie dały ofensywne zmiany Claude Puela, który wprowadził Bastosa i Govou, francuski zespół w ogóle nie kwapił się do ataków na bramkę „Bawarczyków”, całkowicie skupiając się na defensywie. Na pięć minut przed końcem spotkania holenderski szkoleniowiec niemieckiego zespołu postanowił zdjąć z boiska Arjena Robbena, który był bardzo niezadowolony z jego decyzji. Holender minutę wcześniej miał świetną okazję do podwyższenia wyniku, jednak jego strzał bardzo dobrze wybronił francuski golkiper. Do końca meczu mimo doliczonych trzech dodatkowych minut wynik nie zmienił się i bliżej finału w Madrycie są piłkarze z Monachium.
Jednak przed nimi ciężki mecz na Stade Gerland, na którym goryczy porażki posmakował wielki Real Madryt.
Wcale nie musi grać Manchester, Real czy Barcelona,
żeby było ciekawie.
Ci, którzy uważali, że to będzie ten "gorszy"
półfinał, chyba muszą skorygować swoje
podejście do sprawy:)
Zgadzam się w pełni. Na tym etapie LM nie ma już
czegoś takiego jak mecz hitowy i drugi, czyli ten
gorszy. Jeszcze niejednego zdziwi fakt, jak to
właśnie ten niby "słabszy" zespół zgarnie
trofeum :)
No to, że słabszy może zgarnąć LM to możliwe,
bo swego czasu finał Monaco z Porto był i wszyscy
byli zdziwieni. Ale nie zgodzę się do końca co do
lepszych i gorszych meczów, czy hitów i niehitów.
Nikt mi nie powie, że przynajmniej na papierze
wczorajszy mecz nie wyglądał lepiej niż dzisiejszy
:P ale nie znaczy to, że ładniejszy nie może być
ten gorszy mecz :D
BAYERN WYGRA LM ^^
Będzie Inter-Bayern tak uważam ja ale kto
spodziewał się że te drużyny dojdą tak daleko?