W sobotę na Starym Kontynencie rozpoczęła się walka o kwalifikację do mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki – pierwszego Mundialu organizowanego na Czarnym Lądzie. W dziewięciu grupach rozegrano 24 mecze. Piłkarze grzeszyli skutecznością. Zdobyli łącznie 64 bramki, co dało średnią 2,67 gola na spotkanie.
Grupa 1.
Wielki faworyt nie zawiódł. Niekwestionowani kandydaci do awansu do mistrzostw świata, Portugalczycy bez Cristino Ronaldo w składzie, pokonali słabiutką Maltę 4:0. W pierwszej połowie „Brazylijczycy Europy” niemiłosiernie mierzyli się z zawodnikami z malutkiej Wyspy. Uzyskali prowadzenie dzięki Saidowi, który skierował futbolówkę do własnej siatki. W drugiej połowie maltańskiego bramkarza pokonali Hugo Almeida i Simao Sabrosa, a kropkę nad i postawił Nani. W pozostałych starciach Dania i Szwecja, które raczej skupią się na walce o drugą lokatę, zremisowały swoje mecze – odpowiednio z Węgrami i Albanią – po 0:0.
Grupa 2.
Byli już mistrzowie Europy, Grecy, nie mieli żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Podopieczni Otto Rehhagela łatwo pokonali 3:0 słabiutki Luksemburg po bramkach Torsidisa Gekasa oraz Charisteasa z rzutu karnego. Nie udał się eliminacyjny debiut w roli selekcjonera reprezentacji Szwajcarii Ottmarowi Hitzfeldowi. Po 56 minutach gole Hakana Yanina i Blaise’a Kufo Helweci z Izraelem prowadzili już 2:0. Jednak ambitnie grający Izraelczycy złapali kontakt z przeciwnikami za sprawą Yosiego Benayouna, a w doliczonym Ben Sahar doprowadził do tego, że podopieczni Drora Kasztana do dalszej rywalizacji przystąpią z jednym punktem.
Grupa 3.
W najbardziej interesującym meczu tej grupy Polska zdecydowanie zawiodła i zaledwie zremisowała ze Słowenią. Szkoda straconych punktów, bo gracze z Bałkanów nie byli trudnymi przeciwnikami. Nie pokazali nic specjalnego, a przy słabych Polakach piłkarze Matjaza Keka mogli wywieźć z Wrocławia nawet trzy punkty. Podopieczni Leo Beenhakkera zaczęli lepiej niż w poprzednich eliminacjach, ale znowu muszą gonić rywali. Pierwszymi liderami grupy trzeciej zostali Słowacy. Nasi południowi sąsiedzi pokonali na swoim stadionie outsiderów z Irlandii Północnej 2:1 po bramkach Martina Skrtela i Marka Hamsyka. Honorowy gol dla Ulsteru padł po samobójczym trafieniu Jana Duricy.
Grupa 4.
Zdecydowani faworyci tej grupy, Niemcy, w swojej inauguracyjnej konfrontacji w eliminacjach afrykańskiego Mundialu zdeklasowali rywala z Liechtensteinu, pokonując ich bramkarza aż sześciokrotnie, do przerwy wygrywając zaledwie 1:0. Dwukrotnie uczynił to Podolski, po razie Rolfes, Schweinsteiger, Hitzlsperger i Westermann. Jednak prawdziwą wartość zawodników Joachima Loewa pokażą dopiero dwa najbliższe starcia: wyjazdowe z Finami i domowe z Rosjanami. W drugiej sobotniej konfrontacji w tej grupie Walijczycy pokonali 1:0 Azerów, zdobywając gola na siedem minut przed końcem spotkania.
Grupa 5.
Nie zawiedli Hiszpanie. Mistrzowie Europy pod wodzą Vicente Del Bosque pokonali nieobliczalny zespół Bośni i Hercegowiny 1:0. Bramkę dającą zwycięstwo strzelił król strzelców ostatniego czempionatu Starego Kontynentu, David Villa. Wynik ten mógłby być nieco okazalszy, gdyby ten sam zawodnik wykorzystał jedenastkę. Pięć goli oglądali kibice w Belgii, gdzie „Czerwone Diabły” pokonały Estonię 3:2. W starciu podwyższonego ryzyka w Erewaniu Ormianie ulegli 0:2 Turcji. Dla podopiecznych Fatima Terima trafiali bohaterowie czarnego konia Euro 2008 – Tuncay Sanli i Semih Senturk.
Grupa 6.
W tym zestawieniu nie stało się nic ciekawego – zwyciężali faworyci. Najsłabiej z nich spisali się Ukraińcy, którzy pokonali w bratobójczym pojedynku Białorusinów. Gola na wagę trzech punktów w doliczonym czasie gry zdobył kapitan zespołu Oleksija Michajłyczenki, Andrij Szczewczenko. Mający wzajemne porachunki za eliminacje Euro 2008 Anglicy i Chorwaci pewnie wygrali swoje mecze. Zawodnicy Slavena Bilicia pokonali u siebie Kazachstan 3:0 po golach Roberta Kovaca, Luki Modricia i Mladena Petricia. Znakomicie spisał się Joe Cole. Piłkarz Chelsea dwukrotnie pokonał bramkarza Andory, dzięki czemu z trzech punktów mogą się cieszyć również podopieczni Fabio Capello. Bardzo ciekawie będzie w środę, kiedy obaj kandydaci do gry w południowoafrykańskim Mundialu zagrają przeciwko sobie w Zagrzebiu.
Grupa 7.
O ile w grupie 6. wszystko działo się „zgodnie z planem”, o tyle ta pełna była niespodzianek. Z tych, którzy mieli triumfować, zwycięstwo odniosła tylko Serbia, pokonując 2:0 Wyspy Owcze. Zawiedli uczestnicy Euro 2008. Faworyzowani Rumuni ulegli u siebie słabiutkiej Litwie aż 0:3! Kibice francuscy mają kolejny argument dla prezesa miejscowego związku piłki nożnej, przemawiający za zwolnieniem Raymonda Domenecha. Wicemistrzowie świata ulegli w Wiedniu współgospodarzom ostatniego czempionatu Starego Kontynentu 1:3. Gole dla Austriaków zdobyli: Philippe Mexes (samobójczy), Rene Aufhauser i Andreas Ivanschitz. Najbliższa środa da odpowiedź, czy to podopieczni Karela Brueckinera są tacy silni, czy raczej Francuzi tacy słabi. Ci pierwsi zmierzą się na wyjeździe z Litwą, drudzy podejmą Serbię.
Grupa 8.
Mistrzowie świata rozpoczęli te eliminacje od zwycięstwa, które jednak nie przyszło im łatwo. Obrońcy tytułu najlepszej drużyny globu wygrali 2:1 z Cyprem dzięki strzelcowi obu bramek, Antonio Di Natale. Postawa piłkarzy z Wyspy Afrodyty świadczy o tym, że ich zespół rośnie w siłę, a awans Anorthisisu Famagusta Larnaka do elitarnej Ligi Mistrzów nie był dziełem przypadku. W dalszej przyszłości może nie będą bardzo silną drużyną, ale na pewno pozostaną teamem, którego nie można lekceważyć. Występująca w eliminacjach Mundialu pierwszy raz od rozbratu z Serbią reprezentacja Czarnogóry urwała punkty zawsze groźnym Bułgarom. Podopieczni Zorana Filipovicia zremisowali u siebie. Ponadto rozgrywająca domowy mecz na Litwie narodowa drużyna Gruzji uległa 1:2 Irlandii.
Grupa 9.
W tej grupie doszło do sporej niespodzianki. W Skopje polegli faworyzowani Szkoci, którzy prawie wyeliminowali z udziału w Euro 2008 Francuzów. Podopieczni George’a Burleya stracili gola już w 5. minucie za sprawą Ilco Naumoskiego. Jak się później okazało, był to jedyny gol meczu. Szkoci, mimo usilnych prób, nie zdołali odrobić strat i punktów muszą szukać w środę w Islandii. Islandczycy natomiast w bratobójczym pojedynku zremisowali 2:2 z Norwegami. Gospodarze meczu dwukrotnie obejmowali prowadzenie za sprawą nieocenionego Steffena Iversena. Na ich nieszczęście przybysze z wyspy gejzerów dwukrotnie wyrównywali, a na listę strzelców wpisali się Heidur Helguson i Eidur Gudjohnsen.