Atletico mobilizuje lokalnego rywala


Sobotnie mecze w Primera Division stoją w cieniu tego, co może wydarzyć się w jutrzejszych pojedynkach. Real jest bowiem o krok od tytułu, ale wiadomo, że małe kroczki są zawsze najtrudniejsze do wykonania


Udostępnij na Udostępnij na

Dziś dobry przykład efektownego i łatwego zwycięstwa dało Atletico Madryt, które pokonało, słabe co by nie było, Recreativo Huelva. Mecz przebiegał zdecydowanie pod dyktando gospodarzy, którzy nie dali rozwinąć skrzydeł przyjezdnym i dzięki dwóm golom Nacho Camacho oraz trafieniu Sergio Aguero przybliżają się zdecydowanie do miejsca, gwarantującego udział w eliminacjach Ligi Mistrzów. Wiele zależy od tego, jak zachowają się jutro Racing i Sevilla i czy powiększą swój dorobek punktowy, jednak przewaga psychologiczna wydaje się być po stronie piłkarzy z Vicente Calderon. Jedynym zawodnikiem zasługującym na wyróżnienie w ekipie gości był Florent Sinama Pongolle, który kilka razy zagroził bramce Atletico. Jednak napastnika rozlicza się z efektów jego działań czyli skuteczności, a tej piłkarze z Huelvy wyraźnie nie mają w nadmiarze.

W drugim, sobotnim spotkaniu Real Saragossa podejmował rozkręcające się w końcówce ligi, Deportivo La Coruna. Fatalnie spisujący się w obecnych rozgrywkach gospodarze liczyli na zdobycz punktową i wywalczyli komplet oczek, w dodatku w dramatycznych okolicznościach. Decydującą bramkę zdobył w ostatniej minucie meczu doświadczony defensor, Roberto Ayala. Ale czy to zwycięstwo wystarczy by nie spaść do Segunda Division, zważywszy na to, że do końca rozgrywek zostały ledwie trzy kolejki spotkań? Sam mecz był stosunkowo nudny, z niewielką ilością składnych akcji. Kilka razy urwał się napastnik Deportivo Xisco i próbował zagrozić bramce Cesara, ale czynił to tylko do 63 minuty, gdyż właśnie wtedy opuścił plac gry. Pozostali zawodnicy sprawiali wrażenie, jakby rezultat remisowy zadowalał obie strony i nie ma sensu podejmować niepotrzebnego wysiłku. Ale los okazał się szczęślwy dla Saragossy, która wygranej potrzebowała niczym powietrza.Jednak prawdziwe emocje szykują się dopiero jutro. Czy wreszcie Real będzie formalnie mistrzem? A może spektakl będzie trwał do ostatniej serii meczów? La Liga jest wyjątkowo „gorąca” i trzymająca w napięciu. Ale przecież na to tylko czekają kibice.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze