Aston Villa pokonała na wyjeździe Hull City w stosuku 2:0. Mecz został rozegrany w ramach zaległości za 28. kolejkę.
Przed spotkaniem ciężko było osądzić, której drużynie bardziej zależy na zwycięstwie. Hull City ciągle desperacko walczy o utrzymanie, za to Aston Villa znajduje się na przeciwległym biegunie, mierząc w europejskie puchary. Z tego powodu bardzo łatwo było wskazać faworyta, którego większość osób upatrywała w podopiecznych Martina O’Neila.
Początek upłynął pod znakiem naporu gości, którzy zamierzali dołożyć wszelkich starań, by szybko wyjść na prowadzenie. Udało im się to już w 14. minucie. Wtedy John Carew dokładnie zagrał do Gabriela Agbonlahora, a jeden z najbardziej utalentowanych graczy na Wyspach zdobył pierwszą bramkę.
To wydarzenie ustawiło dalszy przebieg meczu. „The Villans” nie zamierzali oddawać kontroli nad spotkaniem i ciągle podejmowali próby podwyższenia rezultatu. Już dwie minuty po golu Stilian Petrow był bliski szczęścia, ale jego strzał był minimalnie niecelny. W 20. minucie Bułgar ponownie stanął przed szansą, ale nie popisał się wykończeniem.
Po kilku chwilach otrząsnęli się w końcu piłkarze Hull City. Zaowocowało to między innymi akcjami Jana Vennegoora of Hesselinka i Toma Cairneya, lecz nie były to na tyle klarowne okazje, by krytykować graczy za niewykorzystanie ich. Następnie do końca pierwszej połowy trwała wymiana ciosów z obu stron, bez jednostronnych naporów.
Po wznowieniu gry świetną okazję miał Steven Mouyokolo, ale jego ładne dla oka uderzenie nie przyniosło Hull wymiernych efektów. Następnie na długie minuty wydarzenia na boisku zwolniły tempo. Impas przerwała dopiero niezła akcja Agbonlahora z 68. minuty, który został w ostatniej chwili zablokowany przez defensora gospodarzy.
Niewiele później miejsce miała sytuacja, która przesądziła o losach meczu. Sędzia podyktował rzut karny po faulu na jednym z zawodników gości, a na gola zamienił go James Milner, czym ustalił wynik pojedynku na 2:0.