W pierwszym niedzielnym spotkaniu zmierzyły się w derbowym spotkaniu dwie drużyny z miasta Birmingham – Aston Villa i Birmingham City. Na Villa Park triumfowali gospodarze, a o losach spotkania przesądził rzut karny w 83. minucie meczu.
Aston Villa walczy o czwarte miejsce, które jest premiowane grą w Lidze Mistrzów. Od pamiętnej bolesnej porażki z Chelsea zespół Martina O’Neilla gra jak z nut, wygrywając mecz za meczem. Ich rywal zza miedzy ma o wiele gorszy bilans, dwa tygodnie temu wysoko przegrał z Manchesterem City, a w ostatniej kolejce bezbramkowo zremisował z „Tygrysami”. Statystyki poprzednich spotkań były na korzyść gospodarzy Villa Park, jednak „Blues” potrafią sprawić niespodziankę.
Pierwsza połowa to wymiana ciosów z jednej i drugiej strony. Spotkanie toczyło się w bardzo szybkim tempie i akcje przenosiły się bardzo szybko z jednej połowy na drugą. Oba zespoły miały szansę na zdobycie bramki, jednak na ich drodze stawała obrona lub bramkarze. Najlepszą okazję zmarnował John Carew, który z najbliżej odległości fatalnie przestrzelił.
Druga połowa niewiele różniła się od pierwszej. Wciąż trwała wymiana ciosów, gorąco było pod jedną i drugą bramką. Pierwsze skrzypce grali bramkarze obu drużyn. Brad Fridel kilka razy świetnie interweniował, chroniąc swój zespół przed utratą gola. Gospodarze notorycznie marnowali swoje sytuacje bramkowe. Carew, a później wprowadzony z niego Heskey nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie obrony „Blues”, jak i Joe Harta. Dopiero w 83. minucie Roger Johnson sfaulował w polu karnym Gabriela Agbonlahora i sędzia podyktował rzut karny. „Jedenastkę” na gola zamienił James Milner. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i „Villans” mogli się cieszyć z zasłużonego zwycięstwa w derbach Birmingham.
Triumf w Villa Park pozwolił zająć Aston Villi piąte miejsce i zrównać się z punktami z czwartym Tottenhamem. Jednak „Koguty” mają jeszcze jeden mecz do rozegrania, zatem walka o małe mistrzostwo będzie toczona aż do 9 maja.