Pięć spotkań ostatniej fazy eliminacji do Ligi Mistrzów za nami. Obyło się bez niespodzianek, natomiast najciekawsze widowisko zaobserwować mogli kibice w Lizbonie, gdzie Sporting zafundował swoim fanom niemały horror.
To już ostatnia runda eliminacji Ligi Mistrzów. W walce o fazę grupową tych elitarnych rozgrywek pozostało 20 drużyn. Za nami pierwsze pięć spotkań, w których nie można było narzekać na brak emocji. Zwyciężali jednak faworyci, którzy w rewanżach powinni mieć już bardzo łatwą, dalszą drogę.
Celtic Glasgow–Arsenal Londyn 0:2
Nie zawiedli podopieczni Arsena Wengera. „The Gunners” pewnie pokonali ekipę Celticu, gdzie bramki strzegł polski golkiper, Artur Boruc, a jego zmiennikiem był Łukasz Załuska. „Celtowie” nie zdołali jednak powstrzymać młodych wilczków francuskiego szkoleniowca. Pierwszą bramkę dla „Kanonierów” strzelił William Gallas, po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego. Kiedy w sercach kibiców na Celtic Park iskrzyła się jeszcze jakaś nadzieja, Gary Caldwell strzelił samobója i było już 2:0 dla Arsenalu. Ekipa z Londynu wraz z drugą bramką lekko się cofnęła i broniła wyniku, bowiem dwa gole strzelone na wyjeździe, stawiają team Arsenalu w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem na Emirates Stadium.
FC Kopenhaga–APOEL Nikozja 1:0
W Danii, na stadionie Parken, FC Kopenhaga odniosła korzystny rezultat z greckim APOEL–em. Co prawda jedna bramka strzelona przez Zdeneka Pospecha nie stawia duńskiego klubu w roli faworyta przed rewanżem, jednak z pewnością za tydzień w Grecji nie zabraknie emocji.
FC Timisoara–VFB Stuttgart 0:2
Niespodzianki nie było w Rumunii. Podbudowani zwycięstwem nad Szachtarem, w poprzedniej rundzie eliminacji, gracze Timisoary, nie zdołali jednak sprawić kolejnej sensacji. Przyjezdny VfB Stuttgart pokonał rumuński klub 2:0 i wydaje się, że to gracze z południowo–zachodniej części kraju naszych sąsiadów awansują do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wynik z rzutu karnego otworzył Gebhart, natomiast dwie minuty później do siatki trafił, niechciany w Barcelonie, Aleksandar Hleb.
Sporting Lizbona–Fiorentina 2:2
Bardzo ciekawie było w Lizbonie, gdzie kibice Sportingu zgromadzeni na Estadio Jose Alvalade zobaczyli cztery bramki. Rywalem Sportingu była włoska Fiorentina. Pierwszy gol padł już w szóstej minucie dla ekipy przyjezdnej. Jego strzelcem był Vargas. Sporting nie mógł wyrównać przez bardzo długi okres czasu. Sztuka ta udała się dopiero kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy, a dokonał tego Vukcevic. Osiem minut później do bramki trafił Miguel Veloso i było juz 2:1 dla gospodarzy. Gracze „Violi” nie zamierzali jednak kapitulować, co przyniosło efekt na dziesięć minut przed końcem meczu. Włoch Alberto Gilardino sprawił, że w rewanżu to Fiorentina będzie zespołem bliższym awansu.
Scheriff Tiraspol–Olympiakos Pierus 0:2
O Ligę Mistrzów walczyły również ekipy Scheriffa i greckiego Olympiakosu. Zwycięsko z tego starcia wyszli goście, którzy udowodnili, że są silniejsi od mołdawskiej ekipy. Obydwie bramki dla Greków wpadły w drugiej części spotkania, a ich strzelcami byli Dudu i Mitroglou.
Tak więc, pierwsze meczy odbyły się bez sensacji. Pewnie zwyciężył Arsenal, a słabe drużyny z Rumunii i Mołdawii raczej nie mają co marzyć o prestiżowych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Z pewnością emocji, w spotkaniach rewanżowych, nie zabraknie we Włoszech, gdzie Fiorentina podejmie Sporting, a także w Nikozji, gdzie APOEL będzie chciał odrobić stratę jednej bramki z Danii.
Browo Arsenal!!!! 100% anty Celtic Glasgow , tylko
Rangersi:D Pozdro dla Leonardo ;]
"Pierwszą bramkę dla „Kanonierów”
strzelił William Gallas, po pięknym uderzeniu z rzutu
wolnego. " z rzutu wolnego strzelał fabregas, a
piłka tylk oodbiła się od pleców gallasa . piękna
bramka to to nie była .;]