Arkadiusz Reca: Nie miałem z trenerem Santosem kontaktu [WYWIAD]


O zakotwiczeniu w Spezii, reprezentacji Polski czy Michale Probierzu

15 października 2023 Arkadiusz Reca: Nie miałem z trenerem Santosem kontaktu [WYWIAD]
Marcin Karczewski / PressFocus

Arkadiusz Reca pozostał w Spezii, aby walczyć z nią o powrót do Serie A. Walczy też o powrót do reprezentacji Polski. W wywiadzie z nami opowiada m.in. o fatalnej komunikacji pod wodzą Fernando Santosa, próbach zmiany klubu, konkurencji na swojej stronie w naszej reprezentacji czy Wiśle Płock.


Udostępnij na Udostępnij na

Czy jest Pan w formie reprezentacyjnej? 

Muszę wrócić do tego, co było przed ostatnim urazem. Mieliśmy fajny okres przygotowawczy, ciężko pracowałem i wyglądałem już tak, jak to powinno wyglądać. Po drugim meczu w lidze doznałem kontuzji i muszę odbudować formę. Czuję się coraz lepiej, ale nie jest to jeszcze forma optymalna.

Ostatni Pana występ w reprezentacji to marzec 2022 roku. Czy dopisze Pan sobie jeszcze 16. mecz w kadrze w tym roku? 

Bardzo ciężko pracuję, właśnie również po to, żeby otrzymać te powołanie. Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do kadry i móc grać z orzełkiem na piersi. Niestety cała Spezia jako drużyna miała słaby moment i ja też nie jestem wyjątkiem.

Kontaktował się z Panem trener Probierz?

Nie. Nie miałem żadnego kontaktu. Chcę jednak być gotowy, kiedy zadzwoni selekcjoner.

Czyli nie było nawet żadnego sygnału, że jest Pan obserwowany?

Nie.

Pomimo tego i tak rozpatrujemy Pana w kontekście kadry. Jak się Pan zapatruje na rywalizację na lewej stronie? Do formy wraca Puchacz, doszedł Wdowik, w razie czego może zagrać tam Kiwior. 

No i jest jeszcze Bartosz Bereszyński, który wygląda dobrze na tej lewej stronie. Ogólnie zawsze był problem na tej pozycji. Staram się patrzeć na siebie, wiem, kto może tam zagrać. I to, co mówię – ciężko pracuję, żeby dobrze grać w klubie, a to jest przepustka do reprezentacji.

Jak Pan już wspominał o klubie, to czemu Spezia tak źle wyglądała na początku sezonu?

Trudno odpowiedzieć na te pytanie, jest kilka rzeczy. Przede wszystkim mieliśmy trudny okres przygotowawczy, w którym trener nie miał od razu wszystkich graczy do dyspozycji. Część była na reprezentacji i miała dłuższe urlopy, część zawodników odeszła. Tak naprawdę trener nie miał połowy piłkarzy, którzy są teraz. W takich warunkach trudno mu było wprowadzić w życie swoje założenia. Potem zawodnicy powracali, dochodzili nowi.

Co prawda, mecze sparingowe, nawet z dobrymi rywalami, wyglądały dobrze i wszystko wskazywało na to, że dobrze wejdziemy w ten sezon, a było zupełnie inaczej. Mieliśmy w planach powrót do Serie A, w każdym meczu mieliśmy grać o trzy punkty, a wiadomo, że to tak nie wyglądało.

Nawet już w szatni rozmawialiśmy między sobą, że musimy zmienić nastawienie, że tak nie może być, bo mamy dobrych zawodników. Wielu graczy zostało z tych, którzy grali w zeszłym sezonie w Serie A. Doszli też zawodnicy doświadczeni. Od paru meczów wygląda to trochę lepiej, ale wciąż musimy poprawić tę sytuację.

Czy te osiem spotkań, które rozegraliście w lidze, zmieniło Wasze plany na sezon?

Od początku sezonu celowaliśmy w awans, a może nawet i wygranie ligi. Ogólnie najważniejszy był po prostu powrót do Serie A, taki cel sobie narzuciliśmy. Rozmawialiśmy, zdajemy sobie sprawę, jaka jest sytuacja, wiemy, co musimy poprawić, a nasze plany się nie zmieniły. Zmieniło się podejście, bo teraz jest trochę inne do każdego rywala. Jeżeli myślimy o awansie, to naprawdę musimy dać z siebie bardzo dużo.

Była Atalanta, było Spal, było Crotone, jest Spezia. Czy osiadł Pan na stałe w jednym klubie? 

Nie ukrywam, że po tamtych wypożyczeniach chciałem właśnie osiąść gdzieś na trochę dłużej niż na jeden sezon. Cieszę się, że tu trafiłem, bo nawet jeśli chodzi o miejsce do życia, to niczego nam tu nie brakuje. Szkoda, że spadliśmy z Serie A, jednak chciałem zostać, bo uważam, że ten projekt ma potencjał, zostało też wielu innych zawodników. Będziemy walczyć o awans i mam nadzieje, że pogram w Spezii jeszcze kilka sezonów.

Czyli Pańska optyka się trochę zmieniła, bo udzielał Pan w sezonie 2021/2022 wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”, w którym Pan mówił, że jeśli Spezia spadnie, to rozważałby Pan zmianę klubu, aby zostać w Serie A? Rozumiem, że w tym roku nie było starań, żeby opuścić Spezię? 

Jakieś były. Ale też muszę pamiętać, że mam rodzinę, moja córka zaczęła chodzić do szkoły, więc muszę też patrzeć pod tym kątem. Rozmawiałem z innymi klubami, ale też widziałem, co się dzieje w Spezii. Ona się nie wyprzedawała, wielu zawodników zostało i to był jasny sygnał, że przygodę z Serie B chcemy zakończyć na jednym sezonie. Również po okresie przygotowawczym wyglądało to dobrze, więc bliżej końca okna transferowego postanowiłem, że zostaję tutaj.

Czy przy tej decyzji kierował się Pan perspektywą Euro 2024? 

Na pewno przy rozmowach z klubami kierowałem się tym, ile bym grał. Na pewno nie poszedłbym do miejsca, gdzie nikt by mnie nie chciał, gdzie nie miałbym szans na grę. Wcześniej tak samo. Zostałem tutaj, bo chciałem pomóc Spezii. Czuję się tu dobrze, jak też wspomniałem, mam córkę, która chodzi do szkoły, i nie chciałem, że tak powiem, wszystkiego wywracać.

Z wcześniejszych turniejów wykluczały Pana urazy. Wyczerpał Pan limit pecha? 

Mam nadzieję, że to, co się działo, jest już za mną. Sporo było urazów i często w nie najlepszych momentach. Nie były to przyjemne chwile, ale niestety są one wpisane w życie sportowca. Te kontuzje również pomogły mi zmienić niektóre rzeczy, żebym mniej łapał tych urazów. Staram się odżywiać dobrze i ciężko pracować. Dogaduję się z trenerem co do obciążeń.

Nawet jeśli nie zawsze był Pan na liście powołanych, to trochę przez te pięć lat zgrupowań było. Jakie jest dla Pana najmilsze wspomnienie związane z reprezentacją dotychczas?

Najlepszym momentem dla mnie było, że w ogóle przyjechałem i mogłem dzielić szatnię z takimi graczami. Myślę, że powołanie do reprezentacji to spełnienie marzeń dla każdego zawodnika, a mi się udało je spełnić. Cieszyłem się możliwością podpatrywania takich zawodników jak Robert Lewandowski czy Kamil Grosicki. Myślę, że te pierwsze dni na pierwszym zgrupowaniu to coś, czego nie zapomnę nigdy. Tak samo debiut. To, jakie emocje temu towarzyszyły, są trudne do opisania. Na pewno radość i wielka duma.

Adam Starszynski / PressFocus

A z czego w swojej przygodzie z reprezentacją nie jest Pan zadowolony? 

Na pewno uważam, że w wielu meczach nie wykorzystałem szansy tak, jak powinienem.

A jak Pan powinien wykorzystywać tę szansę? 

Na pewno być bardziej skupionym, jeszcze ciężej pracować i dać z siebie więcej, niż dawałem.

Właściwie za każdym razem, gdy Pan był w tej kadrze, pojawiały się zarzuty, że Pan nie broni tak, jak powinien lewy obrońca, a że trochę Pana w tej kadrze nie było, wobec tego pytam: czy rozwinął się Pan na tyle w tej kwestii, żeby te zarzuty już się nie pojawiały? 

Uważam, że poprawiłem się w grze defensywnej. Samo to, że już kilka lat jestem we Włoszech, rozwija mnie, bo grałem przeciwko topowym europejskim drużynom i bardzo dobrym zawodnikom. Kiedy analizuję mecze z trenerami, widzę poprawę. Jestem spokojniejszy w obronie. Jestem też już innym zawodnikiem, niż byłem kilka lat temu.

Pana problemy z obroną są pochodną tego, że grał Pan kiedyś wyżej, ale to też ma swoje plusy. Co Pana najbardziej zadowala z tych rzeczy, których nauczył się Pan, grając na skrzydle? 

Taką moją docelową pozycją, na której czuję się najlepiej, jest wahadło. Jeśli jednak miałbym wybierać pomiędzy byciem bocznym pomocnikiem a obrońcą, wybrałbym obrońcę. Teraz można w zasadzie powiedzieć też, że boczny obrońca czasami wciela się w skrzydłowego, musi iść do przodu i oskrzydlać akcje ofensywne. Z tej gry wyżej został mi ciąg na bramkę i to mi na pewno pomaga.

Wróćmy do tematów reprezentacyjnych. Raz Pan dostał powołanie od Fernando Santosa, ale bardzo szybko musiał Pan opuścić zgrupowanie ze względu na kontuzje. Jak wyglądał jego kontakt z Panem?

Nie miałem z trenerem Santosem kontaktu. Byłem na zgrupowaniu przed wakacjami jeden dzień, ale z trenerem nawet nie rozmawiałem. Chciałem z nim porozmawiać, ale też słyszałem od innych chłopaków, że mało kto z nim rozmawia.

A z kimś ze sztabu miał Pan kontakt? 

Nie.

Czyli o powołaniu dowiadywał się Pan z internetu? 

Tak.

A jak Pan wspomina czas w Wiśle Płock? Domyślam się, że ten klub był najważniejszy w Pana karierze.

Bardzo fajny czas. Przyjechałem tam do 1. ligi i trafiłem na zespół, w którym było dużo dobrych zawodników. Od razu zrobiliśmy awans. Ten pierwszy rok, w którym awansowaliśmy, a ja strzelałem dużo bramek, na pewno zapamiętam na długo. Świetnie się tam czułem.

Przyszedł trener Brzęczek, który mnie przestawił na obronę, czyli na pozycję, na której gram do teraz. Oczywiście początkowo nie byłem zadowolony, ale później zrozumiałem, że to będzie dla mnie dobre. Ogólnie w Wiśle było dużo fajnych momentów, będę je pamiętał do końca życia.

Jak już Pan wspomniał o trenerze Brzęczku. Pewnie był to trener, który miał na Pana największy wpływ? 

Tak, w Płocku często analizowaliśmy mecze i było widać, że ja popełniam te błędy. Ale trener mnie nie odstawił, wierzył we mnie, pokazywał, jak powinienem się zachowywać. Bardzo dużo się od niego nauczyłem. Oczywiście pierwsze powołanie na kadrę dostałem od trenera Brzęczka, to on na mnie postawił i z biegiem czasu to zaprocentowało.

Muszę o to zapytać, choć ja takiego zdania nie podzielam. Jak Pan się odnosił do różnych insynuacji, kiedy Jerzy Brzęczek był selekcjonerem, że on ciągnie Pana za sobą?

Każdy trener, który zaczyna pracę w roli selekcjonera, woli postawić na zawodników, których zna, którym ufa, których jest pewien. To widać, choćby nawet i teraz, że jest Patryk Peda, który owszem, gra w Serie C, ale z trenerem Probierzem współpracował w U-21 i ten na pewno go ceni. Ja byłem takim graczem u trenera Brzęczka i cieszę się, bo miałem możliwość zadebiutowania w reprezentacji.

Czy Włochy i Arkadiusz Reca to związek do końca kariery? 

Na pewno chciałbym wrócić do Serie A, chcę grać na najwyższym poziomie i w to wierzę. Czy to będzie związek do końca kariery? Nie wiem. Czuję się tu dobrze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze