Jak zacząć weekend w dobrym nastroju? Od rodzimego, czasami niepowalającego umiejętnościami futbolu. Pełnym przypadku, sensacji, ale też gradu bramek. Tego oczekiwaliśmy. Tym razem jednak Fortuna 1. Liga okazała się przewidywalna i mało emocjonująca, a bardziej wyrachowana. Kto miał wygrać, ten wygrał.
Piątek w Fortuna 1. Lidze zapowiadał się ciekawie. Na boisko wybiegli między innymi piłkarze Widzewa Łódź, którzy mieli się uporać z czerwoną latarnią, czyli GKS-em Jastrzębie. Hitem miało być jednak spotkanie na szczycie. Termalica Bruk-Bet Nieciecza podejmowała Arkę Gdynia. Obie drużyny nie straciły dotychczas żadnych punktów. Teraz ktoś musiał zejść z boiska pokonany.
Wszystko, co dobre w Widzewie, to Fundambu
Merveille Fundambu przebojem wdarł się do jedenastki Widzewa. Nikt też nie oczekiwał od niego cudów. Raczej spodziewano się, że zawodnik z Demokratycznej Republiki Konga będzie grał ogony. To inni mieli brać na siebie ciężar zdobywania bramek, a zarazem zdobywania punktów. Rzeczywistość jednak zweryfikowała Widzew i jego ambicje. Trzy przegrane spotkania na inaugurację, przez co w Łodzi zrobiło się gorąco.
W zasadzie można powiedzieć, że wtedy na ratunek przyszedł Fundambu ze swoim luzem. W meczu ze Stomilem otworzył wynik spotkania. I to jak. Bramkarza zaskoczył strzałem z przewrotki. Takie zagrania u niego są na porządku dziennym. Charakteryzuje się on niesamowitym luzem i przebojowością. Wszystko, co dobre w grze Widzewa, przechodzi przez Fundambu. Nawet w nieudanych derbach Łodzi wszedł z ławki i wniósł pozytywny impuls.
Oglądam mecz Jastrzębia z Widzewem. Fundambu jest aktywny, ale brakuje mu pewnego spokoju i konkretnego finiszu akcji. Aczkolwiek na razie nie rozumiem skąd ten hejt na jego, jeżeli podobnie grał w ostatnich meczach.
— Kamil Gieroba (@KamilGieroba) September 25, 2020
Można mieć pretensje do 20-latka, że jest „drewniany” taktycznie, że jest chaotyczny, że czasami ma problem z właściwymi decyzjami, ale to on jest najlepszym zawodnikiem widzewiaków u progu sezonu. W spotkaniu z GKS-em Fundambu też był bardzo aktywny, ciągle był w grze. Fakt, zmarnował dwie bardzo dobre sytuacje, ale kibice „Czerwonej Armii” po prostu muszą się przyzwyczaić do jego mankamentów. Jego dobra postawa to jedno z największych zaskoczeń początku sezonu Fortuna 1. Ligi.
Odrodzenie Widzewa?
Jak już wspomnieliśmy, beniaminek Fortuna 1. Ligi nie wszedł dobrze w sezon. Na usprawiedliwienie można napisać, że spotkali się z naprawdę dobrymi zespołami. Radomiak, Chrobry i ŁKS to drużyny wyróżniające się w pierwszych kolejkach. Kibice i Enkeleid Dobi liczyli jednak na urwanie kilku punkcików. Widzew jednak zderzył się ze ścianą, której nie udało się przestawić, a może po prostu nie było czym jej przestawić.
„Czerwona Armia” wygrała z GKS-em Jastrzębie 1:0. Przed tygodniem także udało się pokonać rywali 2:0. Wówczas do Łodzi przyjechał Stomil Olsztyn. Obie drużyny jednak nie prezentują się zbyt dobrze i przewidywane są jako główni faworyci do spadku. Podkreślić trzeba, że zwycięstwo to zwycięstwo. Trzy bardzo ważne punkty trafiają na konto Widzewa i dają trochę spokoju.
Nasze pierwsze… wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie stało się faktem!??
Pokonujemy GKS Jastrzębie po bramce Mateusza Możdżenia.⚽️#JASWID pic.twitter.com/wNRcuLeJu4— Widzew Łódź (@RTS_Widzew_Lodz) September 25, 2020
Kadra widzewiaków jest na pewno mocna, może nie tak, aby walczyć o awans, ale na pewno pozwala marzyć o miejscu w środku ligowej tabeli. Marcin Robak, Karol Czubak, Mateusz Możdżeń czy Patryk Mucha gwarantują ofensywną jakość. Na największą pochwałę zasługuje gra defensywna, a przede wszystkim zachowane po raz drugi czyste konto. To właśnie obrona najbardziej szwankowała podczas trzech pierwszych spotkań.
Niepokonana Arka
Spotkanie Termaliki i Arki Gdynia na pewno rozgrzewało do czerwoności kibiców Fortuna 1. Ligi. Przynajmniej przed meczem. Wielkiego widowiska w Niecieczy nie ujrzeliśmy. Za to na emocje w końcówce nie mogliśmy narzekać. Lepiej w nerwowych warunkach odnaleźli się piłkarze znad morza i to oni ostatecznie wywieźli trzy punkty.
Arka rok temu spadła na zaplecze ekstraklasy. W klubie zmieniono trenera, a także zmienił się właściciel. Ireneusz Mamrot dostał jeszcze czas na budowanie drużyny w PKO Ekstraklasie, ale misja utrzymanie z góry była skazana na porażkę. Nikt się jednak nie spodziewał, że spadkowicz tak szybko odnajdzie się w Fortuna 1. Lidze. Od razu pokazali wszystkim miejsce w szeregu i udowodnili, że przyszli tylko na chwilę. Na chwilę to znaczy na sezon. Może wyjdzie im to na dobre i potraktują to jako oczyszczenie.
? MAMY ZWYCIĘSTWO! ??? 3 punkty jadą do Gdyni! ???
***
90' #BBTARK 0:1 pic.twitter.com/wFUj2ILzAE— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSSA) September 25, 2020
Z tego miejsca należy pochwalić trenera Ireneusza Mamrota. Zbudował on drużynę niepokonaną, ale także niesamowicie efektowną. Mecz w Niecieczy akurat nie potwierdził tej tezy, ale arkowcy zdobyli 12 bramek w czterech spotkaniach. Rozbili przy tym Miedź Legnica i GKS Jastrzębie. W ofensywie bryluje Juliusz Letniowski, Mateusz Jankowski i Rafał Wolsztyński, zdobywca decydującej bramki w piątkowy wieczór. To wszystko powoduje, że Arkę po prostu chce się oglądać, a zespoły przyjeżdżające do Gdyni wiedzą, że przyjeżdżają do jaskini lwa.
W pogoni za celem
W poprzednim sezonie było blisko, aby GKS Tychy awansował do barażów o PKO Ekstraklasę. Zabrakło zaledwie trzech punktów. Tyszanie mają wszystko, aby ponownie powalczyć o baraże. Piękny stadion, na którym rozgrywane były mistrzostwa Europy do lat 21, dobrą kadrę i spokój w klubie. Kibice nie wlatują na murawę, pensje pojawiają się na czas, a prezesi nie rozdmuchują wygórowanych oczekiwań. Idealne warunki do rozwoju.
Pozostaje tylko dobrze prezentować się na murawie, a z tym było do tej pory różnie. GKS nie zachwycał i co gorsza, nie zdobywał także dużo punktów. Wygrane spotkanie z Apklan Resovią pozwoliło ponownie pomarzyć o barażach. W końcu „Królowie Śląska” mają za sobą już kilkuletnie doświadczenie w Fortuna 1. Lidze. Najwyższa pora, aby pojawiały się na ich koncie zwycięstwa.
⏱️ 90' Koniec meczu #TYCRES! ⚽️ Piłkarze dołączają do hokeistów i tym samym mamy BARDZO dobry początek weekendu! ? pic.twitter.com/2tPTziixcc
— GKS Tychy (@GKSTychy1971) September 25, 2020
Wyrachowani do bólu
Przed sezonem dla Odry Opole najważniejsza była stabilizacja. Tak blisko spadku jeszcze nie byli. Zatem poprzedni sezon dał dużo do myślenia prezesom opolskiego klubu. Do tego doszły zawirowania trenerskie. Ta cała niezbyt miła otoczka wokół klubu spowodowała, że Odra musi się skupić przede wszystkim na spokojnym utrzymaniu. Najlepiej z obecnym trenerem, Dietmarem Brehmerem.
Początek sezonu mają nadspodziewanie dobry. W Opolu cieszą się przede wszystkim z punktów i efektywnej gry. Odra nie szarżuje na przeciwników, tylko spokojnie ich punktuje. Tak jak GKS Bełchatów. Co warte odnotowania, zwycięstwo z bełchatowianami było ich czwartym z rzędu triumfem. Co lepsze, w każdym z tych pojedynków oddali mniej strzałów i mieli rzadziej piłkę. Pomimo to wygrywali. Wyraźnie widać, jak chcą grać. Na razie przynosi to bardzo dobre efekty, które pozwalają myśleć o czymś więcej niż tylko utrzymanie.