Ansu Fati, Vinicius i inni. To będzie najmłodsze El Clasico od lat


Najważniejszy mecz na świecie, o którego losach decydować będą nowe gwiazdy hiszpańskich gigantów

24 października 2020 Ansu Fati, Vinicius i inni. To będzie najmłodsze El Clasico od lat
barcatimes.com

El Clasico to, jak zwykło się powtarzać – coś więcej niż mecz. Rywalizacja największych drużyn w Hiszpanii, a do niedawna również na świecie. To również spotkanie, w którym naprzeciw siebie stają najlepsi piłkarze globu. Prawie dekadę podziwialiśmy mecze Barcelony z Realem, podczas których na pierwszym planie byli Cristiano Ronaldo oraz Leo Messi. Tego pierwszego w Madrycie już nie ma, a drugi w Katalonii jest przetrzymywany. To daje prawdziwą okazję, aby El Clasico wypełniło się nowymi bohaterami. Zdaje się, że ci już tutaj są.


Udostępnij na Udostępnij na

Minęły dwa lata od końca dominacji hiszpańskich drużyn w Lidze Mistrzów. Kryzys futbolu na Półwyspie Iberyjskim widać już gołym okiem. Gorsza dyspozycja Realu Madryt oraz FC Barcelona przekłada się również na jakość w ostatnich meczach pomiędzy tymi drużynami. Tak jakby wraz z odejściem Cristano Ronaldo Messi stracił apetyt na dalsze krzywdzenie największego wroga. Trudno było spoglądać na kilka ostatnich klasyków, które po prostu rozczarowywały. Nie było bohaterów, nie było spektakularnej gry. Dużo wskazuje na to, że nadchodzące 250. w historii El Clasico może być najlepszym od lat.

El Clasico w wykonaniu nastolatków

Ten sezon FC Barcelona rozpoczęła od rewolucji, która pomimo wielu wpadek zdaje się coraz to bardziej uwidaczniać. Niezależnie od jej rezultatów. Jeszcze jakiś czas temu mało kto by pomyślał, że to właśnie „Blaugrana” będzie miała najmłodszą kadrę w całej La Liga. Średnia wieku podopiecznych Ronalda Koemana wynosi zaledwie 25,2 roku. W ostatnim sezonie FC Barcelona potrafiła wyjść na murawę w składzie z większością 30-latków. Młodzi wchodzą do gry. Nie jako statyści, a piłkarze często decydujący o losach spotkań.

Długo musieliśmy czekać na takie El Clasico, w którym kibice najbardziej liczą na nastolatków. Po stronie „Dumy Katalonii” jest absolutnie fenomenalny Ansu Fati. Piłkarz miesiąca La Liga, który w obecnej kampanii wygląda na jednego z najlepszych zawodników Barcelony. Piłkarz, który przecież wciąż jest niepełnoletni. To wiąże się z trudnością odebrania nagrody dla najlepszego zawodnika meczu La Liga, która sponsorowana jest przez… browar.

Po drugiej stronie najjaśniejszą postacią jest Vinicius Junior. 20-latek już w poprzednim sezonie robił ogromne wrażenie. Miał niemal wszystko. Szybkość, drybling, niesamowity luz w grze. Brakowało jedynie tego, co Fati wniósł do Barcelony już od pierwszego występu. Czyli skuteczności. Pierwsze spotkania w tym sezonie pokazują, że Brazylijczyk postanowił znacznie popracować nad tym elementem.

Ansu Fati kontra Vinicius Junior

W pięciu meczach obecnego sezonu skrzydłowy Realu Madryt trafił do siatki już trzy razy. Taką samą liczbą występów, lecz bramką więcej pochwalić się może perła nie tylko barcelońskiej La Masii, ale już pierwszego składu – Ansu Fati. Nadchodzący klasyk zapowiada się jako rywalizacja tych zawodników. Od sobotniego starcia jest wielce prawdopodobne, że zacznie się pisać historia klasyków w aspekcie pojedynku Ansu Fati kontra Vinicius Junior. To już przecież czas, aby ktoś wszedł w buty Ronaldo i Messiego. Bez dodatkowych smaczków, rywalizacji na poszczególnych pozycjach i płaszczyznach ten mecz traci wiele emocji, na które każdy kibic piłki nożnej zasługuje.

Do tak wielkiego spotkania Brazylijczyk wnieść może swój cały repertuar. Czym się on charakteryzuje? Jest przede wszystkim widowiskowy. Oglądanie Viniciusa to często czysta przyjemność. Rzadko zdarza się, aby piłkarz w takim wieku momentami bezczelnie ogrywał rywali. Niesamowite przyspieszenie, łatwość w dochodzeniu do sytuacji. I tam wciąż największy problem 20-latka. Wiatru narobić potrafi, lecz nie zawsze to przynosi widoczne rezultaty.

Po drugiej stronie rzeki stoi Fati. Piłkarz, który jeden dotyk piłki potrafi zamienić w złoto. U 17-letniego skrzydłowego w oczy rzuca się dojrzałość w jego grze. Znacznie mniejsza liczba strat w porównaniu do Viniciusa. Mniejsza też liczba prób, za to większa skuteczność. Hiszpan jest po prostu konkretny. Trudno uwierzyć, że zawodnik w takim wieku wyróżnia się czymś, co zazwyczaj przychodzi z doświadczeniem. A to przecież jeszcze dzieciak.

– Ansu i Vinicius są jeszcze młodzi. Obaj są dobrzy, ich rozwój przebiega bardzo szybko. Wiek nie ma znaczenia – powiedział na konferencji przed El Clasico Ronald Koeman. Szkoleniowiec „Dumy Katalonii” po raz kolejny daje sygnał, że zwraca uwagę na jakość występów. Wiek, status zawodnika czy wydane na niego pieniądze nie mają znaczenia. To może sugerować, że miejsce drugiego skrzydłowego zajmie kolejny młody zawodnik. Byłoby to kosztem Antoine’a Griezmanna.

Gwardio, oddajcie pałeczkę

Wyżej wspomniana dwójka to nie koniec młodzieży, która w obu ekipach odgrywa coraz to większe znaczenie. W barwach Barcelony od pierwszej minuty na lewej stronie defensywy wybiec ma niespełna 20-letni Amerykanin, Sergino Dest. Były zawodnik Ajaksu Amsterdam zastąpić ma Jordiego Albę, który dopiero wznowił treningi na pełnych obrotach. Do dyspozycji Ronalda Koemana będą – prawdopodobnie z ławki – kolejni młodzi piłkarze. Pedri (rocznik 2002) oraz Trincao (rocznik 1999). Pierwszy z nich strzelił swoją debiutancką bramkę we wtorkowym starciu Ligi Mistrzów. Drugi natomiast znalazł się w podstawowej jedenastce tamtego spotkania.

Po stronie „Królewskich” możemy być niemal pewni, że od początku spotkania wyjdzie Federico Valverde (rocznik 1998). W odwodzie Zinedine Zidane będzie miał prawdopodobnie Rodrygo (rocznik 2001). Kadry hiszpańskich gigantów wypełniają się młodymi zawodnikami, którzy zaczynają stanowić o sile swoich drużyn. Pytanie, czy taki stan rzeczy oznacza ponadprzeciętne dobrodziejstwo pod względem uzdolnionych piłkarzy czy może radzenie sobie z trudną sytuacją finansową.

Lata nierozważnych zakupów na rynku transferowym, gigantyczne sumy na pensje. To zwłaszcza FC Barcelona staje przed wielkim zadaniem, aby radzić sobie z koszmarnymi długami. Remont Camp Nou wciąż czeka, tak jak Ronald Koeman na napastnika z prawdziwego zdarzenia. Takie okoliczności nie pomagają w walczeniu o najwyższe cele na wszystkich frontach, lecz zmuszają do spojrzenia nieco bardziej przyszłościowo. Legendarne jedenastki Realu Madryt i FC Barcelona, które wychodziły naprzeciw siebie, przemijają z czasem. W sobotnim starciu obie będą znacząco się różnić od chociażby tych z poprzedniego sezonu. A to dopiero początek odbudowy klubów, które od bardzo dawna same muszą gonić, a nie tylko oglądać się za swoimi plecami.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze