Przed nami drugi dzień trzeciej, ostatniej, kolejki meczów grupowych. Do decydujących rozstrzygnięć dojdzie w grupach C i D, gdzie wszystkie zespoły mają jeszcze szanse na awans. O godzinie 16 zagrają sensacyjny lider – Słowenia, z zaskakująco słabo spisującą się Anglią, zaś o tej samej porze Stany Zjednoczone podejmą Algierię. O godzinie 20.30 broniąca honoru afrykańskich drużyna Ghany zagra o pierwsze miejsce z Niemcami, zaś Serbowie będą chcieli wykorzystać porażkę któregoś z tych zespołów. Warunkiem – co najmniej punkt ugrany z Australią.
Grupa C: Słowenia – Anglia
Anglicy znajdują się na krawędzi. Po świetnych w ich wykonaniu eliminacjach, cała Wyspa wierzyła, że podopieczni Fabio Capello powtórzą sukces z 1966 roku, czytaj: przywiozą z Afryki złoty medal. Miała to zapewnić najbardziej doświadczona od lat (średnia wieku niemal 29 lat) drużyna. Tymczasem już wiosną zaczęły do nas dochodzić pierwsze pogłoski o rozpadzie zespołu. Od afery obyczajowej z Waynem Bridgem i Johnem Terrym w roli głównej począwszy, poprzez szereg kontuzji, z czego najbardziej brzemienne w skutkach to na pewno urazy liderów zespołu, Beckhama i Ferdinanda, na kiepskiej postawie w meczach towarzyskich skończywszy.
Dwa pierwsze spotkania turnieju to klęska synów Albionu, bo za takową należy uznać dwa punkty ugrane w meczach ze Stanami Zjednoczonymi i Algierią. O ile w pierwszym przypadku winę za porażkę można zrzucić na piłkę Jabulani czy fatalnie interweniującego Roberta Greena, o tyle w meczu z Algierią Anglicy byli tłem dla rywali i powinni cieszyć się, iż Afrykanom zabrakło decydującego podania. Po tym spotkaniu angielscy kibice i prasa nie zostawili suchej nitki na podopiecznych Capello, zaś posada samego Włocha jest poważnie zagrożona.
Właśnie w takiej atmosferze przyjdzie się zmierzyć Anglii z liderem grupy, Słowenią. Zawodnicy z Bałkanów grają to samo, co prezentowali w eliminacjach (o czym mieliśmy okazję dobitnie się przekonać), jak się okazało wystarczyło to do ugrania czterech punktów na Algierczykach i Amerykanach. Jednak prawdziwą wartość zespołu Matjaża Keka pokaże dopiero najbliższy mecz. Jak zapewnia sam selekcjoner, emocji w meczu nie zabraknie: – Jestem pewien, że za sprawą moich piłkarzy zobaczymy dobre widowisko. Ich nazwiska od tej pory będą znane na całym świecie.
Patrząc na postawę obydwu drużyn w ostatnich spotkaniach, faworytem są Słoweńcy. Jeśli jednak Anglicy zapomną o poprzednich meczach, prasowej nagonce i zagrają na swoim normalnym poziomie, z pięcioma punktami zajmą pierwsze miejsce w grupie. Czy tak się stanie – śmiem wątpić.
Przewidywalne składy:
Słowenia: Handanović – Brecko, Cesar, Mavrić, Jokić – Koren, Radoslajević, Dedić, Kirm – Novaković, Ljubijankić
Anglia: James – Johnson, Terry, Upson, Cole – Lennon, Lampard, Barry, Gerrard (J. Cole) – Rooney, Defoe (Gerrard)
Grupa C: Stany Zjednoczone – Algieria
W drugim meczu grupy C, który odbędzie się równolegle z meczem Anglii ze Słowenią, zmierzą się Stany Zjednoczone i Algieria. Drużyna Boba Bradleya nie przegrała do tej pory meczu, dwukrotnie doprowadzając do remisu. W spotkaniu ze Słowenią powinna nawet wygrać, ale malijski sędzia Koman Coulibaly z tylko sobie wiadomych przyczyn nie uznał gola Edu. Afrykanin miał się tłumaczyć z tej decyzji przed komisją sędziowską FIFA.
W ekipie Stanów Zjednoczonych nie zagra wykartkowany Finley, co komentuje sam zainteresowany: – Nie mogę uwierzyć, że ktoś zabiera mi możliwość występu na mistrzostwach przez coś takiego. Swego zdania w tej sprawie nie omieszkał wygłosić również kapitan „Jankesów”, Landon Donovan: – Absencja Robby’ego jest absolutnie niesprawiedliwa.
Z kolei Algierczycy naprawdę korzystnie zaprezentowali się przeciwko bezbarwnej Anglii i gdyby dopisało im nieco więcej szczęścia, mogliby nawet wygrać to spotkanie. Pozytywne wrażenie z ostatniego meczu psuje nieco słaby mecz otwarcia przeciwko Słowenii. Zawodnicy z Afryki zdają sobie sprawę, że nawet w przypadku zwycięstwa z Amerykanami mogą nie awansować do dalszej fazy turnieju, jednak pewne jest, że nie poddadzą się bez walki.
W ekipie Stanów Zjednoczonych – koncentracja. Jankesi wiedzą, że jeśli wygrają z Algierią, to niezależnie od wyniku drugiej grupowej potyczki awansują do fazy pucharowej. Jeśli Amerykanie wreszcie jako pierwsi zdobędą bramkę, a nie będą musieli gonić wyniku, powinni zdobyć trzy punkty. Algieria co prawda postawiła naprawdę twarde warunki Anglii, ponadto cały świat arabski będzie trzymał kciuki za ich zwycięstwo ze Stanami Zjednoczonymi, ale mimo wszystko więcej atutów (przede wszystkim w osobie Landona Donovana) jest po stronie Amerykanów.
Przewidywalne składy:
Stany Zjednoczone: Howard – Cherundolo, Onyewu, DeMerit, Bocanegra – Dempsey, Edu, Bradley, Donovan – Buddle, Altidore
Algieria: Mbolhi – Bougherra, Halliche, Yahia, Bejhadj – Kadir, Yebda, Lacen – Boudebouz, Ziani – Matmour
Grupa D: Ghana – Niemcy
W grupie D dojdzie do pojedynku o pierwsze miejsce, w którym zmierza się Niemcy i Ghańczycy, czyli trzecia drużyna i lider zestawienia. Podopieczni Joachima Loewa po pierwszym meczu z Australią (wygranym 4:0) zostali nawet przez niektórych obwołani jako główny faworyt do zdobycia złotego medalu na mistrzostwach.
Fakt, reprezentanci naszego zachodniego sąsiada zagrali w meczu z drużyną z Antypodów bardzo dobrze, ale cały wysiłek sprzed ponad tygodnia poszedł na marne, gdyż w kolejnym meczu Niemcy ulegli niespodziewanie Serbii. Kiepska gra liderów kadry, Podolskiego (mnóstwo zmarnowanych sytuacji, w tym niewykorzystany rzut karny) i Klosego (dwie żółte kartki już w pierwszej połowie) spowodowała, iż słabi Serbowie wygrali spotkanie.
Jeśli Niemcy chcą być spokojni o awans, muszą zwyciężyć z Ghaną. Dwa poprzednie spotkania piłkarzy Ratomira Djukovicia są najlepszym dowodem na to, że Niemcom nie będzie łatwo. Ghańczycy ugrali cztery oczka w meczach z Serbią i Australią, co ciekawe, dzięki dwóm strzelonym rzutom karnym przez Asamoah Gyana. W nadchodzącym meczu powinien wystąpić Hans Sarpei, który drużynę niemiecką zna od podszewki: – Występuję w Niemczech przez całą karierę. Wiem, jak oni grają i chociaż trener powiedział nam, jak mamy grać, jest kilka detali, które mogę przekazać kolegom osobiście.
W meczu z Niemcami Afrykańczycy będą grać o remis, gdyż ten wynik bez względu na rezultat drugiego meczu daje im awans do fazy pucharowej. W przypadku porażki – każda z drużyn może pożegnać się z turniejem, gdyż mało prawdopodobne, by Serbia nie ugrała punktów z Australią. Spotkanie będzie miało dodatkowy smaczek w osobach braci Boatengów: Kevin-Prince reprezentuje Ghanę (dodatkowo przyczynił się do kontuzji Michaela Ballacka), zaś Jerome grywa w obronie Niemiec. Aby oszczędzić młodzianowi zbędnych emocji, Joachim Loew pozostawii go zapewne na ławce rezerwowych.
Przewidywalne składy:
Ghana: Kingston – Pantsil, Mensah, Addy, Sarpei – Annan, Boateng – Tagoe, Asamoah, Ayew – Gyan
Niemcy: Neuer – Lahm, Mertesacker, Friedrich, Badstuber – Schweinsteiger, Khedira – Mueller, Ozil, Podolski – Cacau
Grupa D: Australia – Serbia
W drugim meczu grupy G zmierzą się ostatni Australijczycy i drudzy Serbowie. Gracze z Antypodów fatalnie zaprezentowali się w przegranym meczu z Niemcami, nie dość, że dali sobie wbić cztery bramki, to stracili jeszcze doświadczonego Tima Cahila, ukaranego czerwoną kartką. Drugie spotkanie z Ghaną podopieczni Pima Verbeeka zaczęli już dużo lepiej, prowadzili po golu Holmana, jednak powtórzyła się historia z poprzedniego meczu – czerwona kartka, tym razem dla Kewella za zatrzymanie piłki, zmierzającej do siatki.
W dotykaniu piłki ręką w polu karnym jeszcze bardziej wyspecjalizowali się Serbowie, którzy raczyli kibiców takimi zagraniami w obydwu meczach. O dziwo ani w pierwszym, ani w drugim przypadku zawodnicy serbscy nie zostali ukarani za to czerwonymi kartkami. Pomogło to im z pewnością w ugraniu trzech punktów z Niemcami. Teraz, aby myśleć o awansie, piłkarze Radomira Anticia muszą zdobyć punkt z Australią. Przed lekceważeniem Australijczyków przestrzega jednak Milan Jovanović: – To nie będzie łatwy mecz. Wszyscy jesteśmy jednak skoncentrowani na tym, żeby zaprezentować się jak najlepiej i awansować do czołowej szesnastki.
W wypadku zwycięstwa zawodników z Bałkanów, pod ścianą zostaną postawieni Niemcy, którzy będą musieli wygrać z Ghaną, a i tak zajmą co najwyżej drugie miejsce.
Do tej pory Serbowie grali piłkę mizerną, gol zdobyty z Niemcami to wypadkowa czerwonej kartki dla Miroslava Klose, którą zawodnik Bayernu otrzymał kilkadziesiąt sekund wcześniej. Wydaje się, że prawdziwa dyspozycja Serbów jest taka, jak w meczu z Ghaną, czy towarzyskim z Polską. Do tego należy dodać bezmyślne zachowanie obrońców, którzy lubują się w graniu w siatkówkę w polu karnym. Jeśli Serbia pokona Australię, będzie to wynikało tylko ze słabości drużyny Verbeeka.
Przewidywalne składy:
Australia: Schwarzer – Carner, Beauchamp, Neil, Wilkshire – Valeri, Culina, Chipperfield, Cahil, Emerton – Kennedy
Serbia: Stojković – Kolarov, Vidić, Subotić, Ivanović – Kacar, Stanković, Kuzi – Krasić, Jovanović – Żigić
Na ALGIERCZYKACH nie TUNEZYJCZYKACH
Pauzuje za kartki?