Andrzej Bobo Bobowski „Tajemnice króla kibiców”


Andrzej Bobowski to najpopularniejszy i najbardziej rozpoznawalny kibic reprezentacji Polski. Sam uważa się za króla rodzimych sympatyków futbolu i lepszą wersję hiszpańskiego Manolo. Ma ku temu podstawy: w ciągu pół wieku obejrzał na żywo ponad 200 spotkań reprezentacji Polski i 900 meczów Legii Warszawa oraz uczestniczył w ośmiu turniejach finałowych mistrzostw świata i pięciu Mistrzostwach Europy. Poznał Zico, Pelego i Eusebio. Pił z Deyną i Zarzecznym. Jakie jeszcze skrywa tajemnice?


Udostępnij na Udostępnij na

Uprawia swoje hobby na własny rachunek. Nigdy o nic nie prosił, nie próbował naciągać ani korzystać z przywilejów. Zresztą, gdyby był zimnym, wyrachowanym draniem, błyskawicznie zostałby rozszyfrowany – ocenia autora Antoni Piechniczek. Wesoły, ciepły, uśmiechnięty, nie odmówi rozmowy ani wspólnej fotografii takiego Boba poznałem wieki temu, jako nieopierzony młodziak, w czasie meczu z Nową Zelandią w Ostrowcu Świętokrzyskim. Wypowiedź byłego selekcjonera, przytoczoną na samym początku książki „Tajemnice króla kibiców”, kupuję więc bezwarunkowo. Do czasu.

Andrzej Bobowski do ludzi skromnych nie należy, a jego przerośnięte ego rozpycha się na łamach niniejszej publikacji niemiłosiernie. – Moim zdaniem Manolo (hiszpański król kibiców – przyp. red.) jest przereklamowany przez media. W myśl zasady: cudze chwalicie, swego nie znacie; sami nie wiecie co posiadacie. Pokażcie mi lepszego od Bobowskiego! – oznajmia. – Wyróżnia się przede wszystkim potężnym, ale lekkim bębnem. Działa przy tym w komfortowej sytuacji. Stał się symbolem i macierzysta federacja na każdym kroku go wspiera. Ja praktycznie muszę radzić sobie sam – dodaje.

W ogóle „Tajemnice króla kibiców” pełne są żalu i narzekań, a pogodna u zarania rozmowa z Januszem Michałkiem, z czasem przeistacza się w festiwal pretensji i ubolewań. – Niestety, zdarzało się, że urzędnicy PZPN traktowali mnie jak zwykłego kibica z ulicy i po zamówione karty wstępu odsyłali do prowizorycznego biura, gdzie oczywiście musiałbym płacić prowizję. Dopiero prezesi związku przywoływali ich do porządku – tak opisuje proceder pozyskiwania biletów w czasie Mistrzostw Świata we Francji, bezczelnie upominając się o specjalne przywileje, przynależne mu, w jego własnym mniemaniu, z racji posiadania biało-czerwonego płaszczyka i królewskiej korony.

Na szczęście na 456 stronach tomiska wydanego nakładem Pruszyński i S-ka można odnaleźć także elementy ciekawe i intrygujące. Książka to w głównej mierze rekonstrukcji losów polskiej reprezentacji piłkarskiej na przestrzeni ostatniego półwiecza, na tle kibicowskich wojaży popularnego Boba. Król kibiców ze swadą godną (oczywiście, zachowując należyte proporcje) nieodżałowanego Ryszarda Kapuścińskiego przytacza masę zajmujących przypowieści i ucieka do zaskakujących dygresji, opisując swoje podróże po światowych arenach. Czytelnik niejednokrotnie zachodzi w głowę, jak ten gość tego dokonał, czytając o wyprawie do dalekiej Argentyny, spotkaniach z Deyną czy podróży jedynym autokarem z reprezentacją Polski.

Nie zabrakło wątku rodzinnego – po pieczołowitym przeglądzie reprezentacyjnego półwiecza Bobo przechodzi na pole prywatne, cofając się aż co czasów Powstania Warszawskiego i losów własnych rodzicieli. Dowiadujemy się między innymi pod jakim dowództwem walczył Władysław Bobowski, z jakim znanym lekkoatletą król kibiców chodził do szkoły oraz jak cudem uniknął śmierci w kopalni na Śląsku. Prowadzący rozmowę z Bobo Michałek nie zapomina też zapytać o działalność króla kibiców w warszawskiej Legii, problemach finansowych związanych z eskapadami na drugi koniec świata oraz polskimi szansami na udaną organizację Euro 2012. Mnogość tematów zaskakuje, chaos jest jednak w pełni kontrolowany.

Drażnią nieco pytania tyczące się sytuacji w polskiej piłce (Czy Janas musiał odejść?) i stawianie Boba w roli wyroczni i wielkiego piłkarskiego eksperta, choć działka ta zarezerwowana jest przecież dla telewizyjnych gadających głów, a nie kibiców z krwi i kości. W ogólny rozrachunku, patrząc szczególnie na objętość wydania, zbyt wielu tajemnic autora wcale nie poznajemy, a książka stanowi raczej ciekawą przypowieść o ostatnich 50 latach w polskiej piłce, wzbogaconą masą prywatnych zdjęć i szeregiem ciekawych dygresji. Czyta się to wszystko całkiem przyjemnie, ale mimo wszystko, nie tego chyba czytelnik oczekiwał. Szczególnie za cztery dyszki z okładem.

Komentarze
~olo (gość) - 16 lat temu

Piknik i tyle. Mecze reprezentacji wykorzystuje aby
promować swoją książkę. Taki z niego król jak ze mnie
baletnica.

~fan (gość) - 16 lat temu

Król kibiców??? Chyba pikników z trąbkami

~Żal (gość) - 16 lat temu

Jaki z niego król kibiców? Samozwańczy dureń z koroną
na głowie! Czy ktoś go wybrał czy choćby
zaakceptował? Równie dobrze ja mógłbym sobie zrobić
koronę z tektury, z napisem "Król Semyazza" i
oczekiwać jakiś przywilejów ze strony PZPNu... Tylko
za co te przywileje? Za to że zaliczył 200 meczów
reprezentacji? Znam osoby które mają więcej.

~czareq (gość) - 16 lat temu

SZACUN

~ilo (gość) - 16 lat temu

Hmm Dziennikarz iGola wyzywa mężczyznę od artykułu od
BUCa i wyzywa od żydów?? Taka osoba w ogóle nie
powinna tutaj pracować i powinna zostać od razu
dyscypl;inarnie zwolniona ze strony!!!! Domagam sie
tego!!! To ejst oczywisty braqk szacunku

~fan (gość) - 16 lat temu

Nie wiadomo by jaką osobą nie był Pan Bobowski to
szanowny Pan Krzysztof Szymanski nie ma prawa tak sie
wypowiadac o osobie i on zajmuje sie
publicystyką????? Tak jak kolega wyżej chce hjego
przeprosin i odejscia z redkacji w trrybie
natychmiastowym

~Tomo (gość) - 16 lat temu

Zadziwiajace jest to ze ~ilo i ~fan pisali podwojone
komenty w takim samym odstepie czasu... Przypadek,
czy to ta sama osoba...
Artykul swietny, rzeczowy, z nutka ironii... Ale jak
tu nie krytykowac samozwanczego dziadka-krola
awanturujacego sie o bilet za darmo...

~kumaty (gość) - 16 lat temu

hmm... może to te same osoby, ale nie wiem, ale mi
np. przyszlo do glowy cos nnego. Otóż sam artykuł
bardzo dobry mi np. też nie podobał się komentarz jak
by nie było wortalu który wyzywa BOBA od żydów i
Buców. No sorry, ale jako dziennikarz swoich odczuć
naprawdę nie powininen wyrażać. A co do Bobowskiego
to jasne jest on zwykłym piknikiem, który jak to
kiedyś określił pisze list za listem do Blattera aby
ten mu dał bilet na każde MŚ. Także jestem bardzo
ciekawy kto mu nadał ten tytuł. Jeżeli byłyby wybory
to mogę się założyć że by ich nie wygrał. Na koniec
pozdro dla normalnych kibiców. JP 100%

~... (gość) - 16 lat temu

Jakiś stary dziad, o którym mało kto słyszał chce
specjalnych przywilejów przy zakupie biletów na
Mundial, a niby z jakiej racji. Stary pryk!!!!

~ssdas (gość) - 16 lat temu

Czemu komenatrze internautów sa kasowane????

~BOBOKROL (gość) - 15 lat temu

KRÓLA POLSKICH KIBICÓW na XIX Word Cup
RPA’2010,
a BOBO 9 Mistrzostw Świata, za symboliczny
„grosik” ubrała Firma Rodzinna
Państwa Jolanty i Jakuba oraz ojca Bronisława
MORAWSKICH

Zakład Krawiectwa Miarowego
WeltMex

ADRES FIRMY: 62-800 KALISZ,UL.PARKOWA 5
EMAIL [email protected]

TELEFONY:
0 62 767 11 84 czynny od 8 do 16

0 507 97 11 83 czynny od 8 do 20
0 509 32 68 81 czynny od 8 do 20
0 519 16 36 65 czynny od 8 do 20

Kwaterę w RPA – JOHANNESBURGU zabezpieczają
Państwo Barbara i Piotr PLEBANKIEWICZ prowadzące
Biuro Turystyczne
„SAFPOL SAFARIS” w JOHANNESBURGU

www.safpolsafaris.co.za
e-mail;
[email protected]ęcej

“SAFPOL TRAVEL” w WARSZAWIE HOTEL
MARIOT

www.safpoltravel.pl
www.safpol.pl

Dzięki Barbarze i Piotrowi Plebankiewicz Afryka na
wyciągnięcie ręki. W szczedzie dotrzesz na czas i
bezpiecznie a przy tym poznasz afrykańską kulturę i
zwyczaje. Na przełomie czerwca i lipca 2010 możesz
podziwiać najlepszych piłkarzy Globu podczas
XIX Word Cup RPA’2010. SAFPOL TRAVEL do
twoich usług.

W Kapsztadzie ( CAPE TOWN ) na Południu Afryki w RPA
króluje Wiesław Tymowicz syn znanego trenera
młodzieżowego Sp. Stanisława Tymowicz współtwórcy
telewizyjnej akcji, „PIŁKARSKA KADRA
CZEKA” Wiesiek przybliży Wam tajemnice Czarnego
Lądu.
Więcej informacji na stronie Biura
www.poltour.co.za tel. :+27 83 448 4848
e-mail; [email protected]

~BOBOKROL (gość) - 15 lat temu

KRÓL POLSKICH KIBICÓW podczas XIX WORLD CUP '2010 a
swoich IX juz mistrzostw planuje na 25 dni meczowych
zobaczyc na zywo 25 spotkan piłkarskich, a tym samym
pobic rekord do Księgi GUINNESSA. BOBOKRÓL juz
dwukrotnie podczas mistrzostw w Francji-1998 oraz w
Korei/Japoni-2002 zobaczył po 24 mecze. Polonia w
RPA juz cieszy się na spotkanie z BOBOKRÓL-em. Myslę
ze przy pomocy zyczliwych mi ludzi i Pana BOGA
(chodzi o zdrowie małzonki i moje) uda mi sie
realizacja planu.

~BOBOKROL (gość) - 15 lat temu

Temu samozwanczowi w tym roku mija 55 lat
dopingowania w prawie 1000 meczach CWKS Legii.a 54
lata z Reprezentacją 216 meczami. Nie przeszkadzało
to mi bywac na meczach Polonii, Gwardii, Okęcia,
Hutnika oraz Górnika, ŁKS, Widzewa, Wisły,Crakovii,
Zagłebia czy Śląska, zwłaszcza jak grali w
Europejskich Pucharach.Po prostu ja kocham dobrą
piłkę.W P.Z.P.N.działam od 1970. Najpierw przez 10
lat byłem sędzią piłkarskim. W miedzyczasie działałem
społecznie w Wydziale Wychowania pełniąc role
viceprezesa Ogólnopolskiej Rady Klubów Kibica. Nie
wspomnę o ponad cwierc wieku działalnosci w Sekcji
Sympatyka CWKS Legia, gdzie przez 10 lat byłem jej
szefem.Obecnie jestem członkiem Klubu Seniora.
P.Z.P.N. ani Legia nigdy mnie nie sponsorawały, to
juz raczej ja ich. Podczas swoich wojazy, jeden raz
sponsorował mnie do Korei, pózniej jak się okazało
Białorusin, zawodnik druzyny której społecznie byłem
kierownikiem. Moim mottem jest; "Psy szczekają a
zycie toczy się dalej"

~BOBOKROL (gość) - 15 lat temu

Okazuje się, że wystarczy otworzyć, ( ba raczej je
zamknąć)
127 sklepów z dopalaczami, a już środki masowego
przekazu ogłoszą cię „KRÓLEM”, szukając na
chama mega sensacji, robiąc im bezpłatną
reklamę.

Ja na swój tytuł "KRÓLA POLSKICH KIBICÓW"
pracuję od 1978 roku, zaliczając 9 Mistrzostw
Świata a w nich „nomem omen” 127 meczów
i jakoś polska prasa tego rekordu nie gloryfikuje.

Myślę, że gdybym się obnażył będąc jeszcze na
haju w centrum Warszawy i jeszcze z koroną na
głowie, byłbym ulubieńcem mas mediów podobnie jak
gołe pupy czy różnej maści knajacy.
Ja w odróżnieniu od głównego dystrybutora
dopalaczy nie powiększałem swojej fortuny kosztem
zdrowia uzależnionej młodzieży. Za swoje hobby
płaciłem własnym wysiłkiem, zdrowiem i kasą.

~dickens (gość) - 14 lat temu

pajac i tyle

~liuk (gość) - 14 lat temu

respekt za wytrwałość, burki mogą tylko
zazdrościć oglądania tylu meczów i szczekać :)
no chyba że ktoś nie lubi wcale piłki a chodzi
głównie na zadymy to proponuję organizować walki
w klatkach, ale nie solo bo to przecież szanownych
kibelsów nie kręci tylko takie grupowe 100 na 20
czy jakie wy tam macie zasady...

Najnowsze