Analiza: Jak wyglądały sparingi Polaków przed wielkimi imprezami w XXI wieku?


13 listopada 2015 Analiza: Jak wyglądały sparingi Polaków przed wielkimi imprezami w XXI wieku?

Dzisiejszy pojedynek z Islandią rozpoczyna serię meczów towarzyskich przygotowujących reprezentację Polski do Euro 2016. Spotkania te, choć pozornie nieistotne, mają wielki wpływ na późniejszą formę zespołu. Z tego powodu, trochę ku przestrodze drużyny Adama Nawałki, przeanalizowaliśmy postawę naszej kadry w sparingach przed czterema wielkimi turniejami, w których braliśmy udział w XXI wieku.


Udostępnij na Udostępnij na

Powołania złych zawodników, błędy w przygotowaniu fizycznym i właśnie sparingi należą do grzechów głównych, które popełniają selekcjonerzy przed najważniejszymi imprezami. Znamy to na pamięć, bo od 2002 roku nasze występy na mistrzostwach świata lub Europy kończą się kompromitacją.

Wszystkim selekcjonerom w kontekście meczów towarzyskich media zarzucają te same rzeczy. Zły dobór rywali, brak rotacji w składzie/za duża rotacja w składzie, brak stylu gry i wiele innych. Ze względu na to, że często są to ataki bezpodstawne, zdecydowaliśmy się sprawdzić, jak wyglądały mecze towarzyskie Polaków przed najważniejszymi imprezami w XXI wieku i czy rzeczywiście wyżej wymienione detale były powodem późniejszych klęsk.

Mistrzostwa świata 2002

Przygotowania do mundialu w Azji odbywały się w oparach absurdu. Drużyna Jerzego Engela, która awansowała na mistrzostwa jako pierwsza reprezentacja w Europie, miała jechać po złoto. Tak zapowiadali piłkarze. W kontrze do nich stanął „Przegląd Sportowy”, którego dziennikarze deprecjonowali sukces, jakim był awans na turniej.

W takich okolicznościach na przestrzeni kilku miesięcy odbywały się mecze towarzyskie naszej kadry. Gdybyśmy zapytali się kibiców, czy pamiętają cokolwiek z tych pojedynków, ci pokręciliby przecząco głową. I rzeczywiście, spotkania te nie miały wielkiej historii.

Wyspy Owcze, Irlandia Północna, Rumunia, Estonia i Japonia – oto rywale, z którymi zmierzyła się kadra Engela przed mistrzostwami. Nie są to drużyny, które powalają na kolana. Wyniki tych meczów również nie powalały na kolana. Trzy wygrane i dwie porażki może nie wyglądają źle na papierze, ale ich styl pozostawiał wiele do życzenia.

W meczach z Farerami i Estończykami jednobramkowe zwycięstwa zapewniał drużynie niedoświadczony wtedy Maciej Żurawski, a magia i styl zespołu, który zachwycił Polaków w meczach eliminacyjnych, ulotniły się bezpowrotnie.

Jerzy Engel, choć nie można zaliczyć go do trenerskich konserwatystów, w czasie tych spotkań nawet nie starał się szukać nowych rozwiązań personalnych. Mecz w mecz pierwsza jedenastka wyglądała niemal identycznie, a formacja ofensywna z Olisadebe i Kryszałowiczem w linii była wystawiana bezustannie, podobnie jak linia obrony z Kłosem, Hajto, Wałdochem i Żewłakowem.

Selekcjoner wierzył w swoich zawodników bezgranicznie. Dlatego do Korei i Japonii jechał bez planu B i jak doskonale pamiętamy, bardzo się na tym sparzył.

http://i63.tinypic.com/jp7e3d.jpg

Mecze towarzyskie kadry Jerzego Engela przed mundialem w Korei i Japonii

Mistrzostwach świata 2006 w Niemczach

Po świetnych eliminacjach reprezentacja Pawła Janasa wydawała się być spokojna o sukces na mundialu. Problem w tym, że z każdym meczem towarzyskim pewność i zaufanie do drużyny spadały coraz bardziej.

Początek był bardzo udany. Wygrane 3:0 z Ekwadorem w Hiszpanii i 3:1 z Estonią w Ostrowcu Świętokrzyskim pozwalały sądzić, że dobra forma z eliminacji nie ulotni się przez następne sześć miesięcy aż do inauguracji mistrzostw świata. Cieszył zwłaszcza ten pierwszy rezultat, bo jak się później okazało, z tym słabym Ekwadorem mieliśmy zagrać w fazie grupowej.

Z perspektywy czasu tamten wynik był swego rodzaju pocałunkiem śmierci. Uspokojeni Polacy sądzili, że w Niemczech wygrają z reprezentacją z Ameryki Południowej równie łatwo. Wszyscy doskonale pamiętamy, czym skończyło się zlekceważenie rywala.

Wracając do meczów towarzyskich, warto zauważyć, że Paweł Janas, wbrew swojej znanej zasadzie „ja się nie wpier****”, zaczął przesadnie kombinować ze składem reprezentacji. Szansę pokazania się w kadrze otrzymali niemal wszyscy, włącznie z takimi zawodnikami, jak: Łukasz Sosin, Grzegorz Bonin czy Marcin Kuś. Nie przyniosło to oczekiwanych efektów, gdyż na mundialu i tak zagrali zaprawieni w eliminacyjnych bojach piłkarze.

Cykl spotkań towarzyskich przed wylotem do bazy przygotowawczej na niemieckiej prowincji kończył mecz, który przeszedł do historii polskiej piłki. W 63. minucie spotkania z Kolumbią polscy kibice, którzy zasiedli na trybunach Stadionu Śląskiego w Chorzowie, zaniemówili. Patrzyli jedynie, jak wybita przez kolumbijskiego bramkarza piłka nabiera dziwnej trajektorii lotu, a ostatecznie ląduje w bramce naszej reprezentacji.

Takie pożegnanie z Polską nie mogło napawać optymizmem przed zbliżającą się wielką imprezą, nawet jeśli w ostatnim spotkaniu przed mistrzostwami reprezentacja wygrała z Chorwacją.

https://www.youtube.com/watch?v=1KO50zP0K2A

Mistrzostwa Europy 2008 w Austrii i Szwajcarii

Podobne błędy co Paweł Janas powielił kolejny selekcjoner reprezentacji Polski, Leo Beenhakker. Mecze towarzyskie przed Euro 2008 stały pod znakiem testowania coraz to nowych zawodników, którzy mieli zbawić polską kadrę.

W spotkaniu z Estonią, które odbyło się we Wronkach pod koniec lutego 2008 roku, w kadrze narodowej szansę na pokazanie mieli tacy zawodnicy, jak: Michał Goliński, Konrad Gołoś, Tomasz Lisowski czy Piotr Kuklis. Obecnie brzmi to absurdalnie, ale tak, właśnie ci piłkarze, obecnie na marginesie futbolu, byli brani pod uwagę pod kątem Euro 2008.

http://i64.tinypic.com/1493thi.png

Masowe testowanie graczy w meczu towarzyskim z Estonią na cztery miesiące przed Euro 2008

Jednak główny zarzut do Beenhakkera media nie miały o testowanie piłkarzy, bo w tych meczach kadra prezentowała się dobrze (wygrane z Finlandią, Czechami i Estonią, porażka 0:3 z USA w Krakowie), a o ostatnie tygodnie przed rozpoczęciem mistrzostw Europy.

Sztab szkoleniowy Holendra zaaplikował reprezentantom bardzo intensywny okres przygotowawczy. W ciągu sześciu dni Polska rozegrała trzy spotkania towarzyskie, w tym dwa mecze dzień po dniu! Beenhakker podzielił kadrę na dwa zespoły. Jedni zagrali więcej w pojedynku z Albanią (wygrany 1:0 po golu Żurawskiego), a reszta z Macedonią (remis 1:1). Z perspektywy czasu trzeba uznać to za błąd, bo wydaje się, że 23 zawodników powinno uczyć się grać w różnych konfiguracjach osobowych, a nie występować według ścisłego podziału na podstawową jedenastkę i rezerwowych.

Mistrzostwa Europy 2012

Okres przygotowawczy do Euro 2012 trwał praktycznie dwa lata, w trakcie których rozegraliśmy grubo ponad 20 meczów towarzyskich z rywalami o różnej klasie. Jednak w roku mistrzostw kadra Franciszka Smudy zagrała zdecydowanie najmniej spotkań w porównaniu do poprzednich lat.

Był to jeden z kluczowych problemów tamtej kadry, bo należy pamiętać, że tuż przed Euro „Franz” musiał wprowadzić do drużyny narodowej trzech „farbowanych lisów”: Boenischa, Polańskiego i Perquisa. Co więcej, większość kadrowiczów nie była podstawowymi zawodnikami w swoich zespołach ligowych i kilka meczów więcej w reprezentacji mogło okazać się dla nich zbawienne.

Wyniki również nie napawały optymizmem, choć bardzo słabe nie były. Po porażkach z Litwą i Włochami w marcu i listopadzie 2011 roku widoczny był pewien progres. W czterech pojedynkach przed ME zachowaliśmy czyste konto, a trzy z nich zostały wygrane. Fakt faktem w słabym stylu, ale Smuda alibi w postaci dobrych wyników miał niezłe.

„Franz” uniknął większości błędów poprzednich selekcjonerów, a mimo to jego drużyna na Euro poległa. Czy klucza do tego można szukać w meczach towarzyskich? Być może, bo zauważyć trzeba, że bezpośrednio przed  mistrzostwami Polska mierzyła się z bardzo słabymi rywalami (Andora, Łotwa i rezerwy Słowacji) i nikt nie wiedział, na co stać naszą reprezentację.

http://i68.tinypic.com/n1tpjo.jpg

Mecze towarzyskie reprezentacji Polski przed Euro 2012

Poradnik dla selekcjonera

Z pracy każdego selekcjonera moglibyśmy wybrać kilka błędów, których powinien unikać Adam Nawałka, jeśli marzy o sukcesie z reprezentacją na Euro 2016. Wiemy, że pewnych kwestii nie da się ominąć, ale w przypadku spotkań towarzyskich historia wytycza słuszną ścieżkę, którą powinni podążać następni selekcjonerzy. Dlatego też przygotowaliśmy sześć rad, których powinien przestrzegać obecny trener drużyny narodowej.

1. Nie rób rewolucji w składzie – przykład Leo Beenhakkera i Pawła Janasa. W meczach przed ważnymi imprezami zaczęli szukać nowych zbawców kadry, a koniec końców grali zawodnikami, których sprawdzili w eliminacjach. Selekcjoner Adam Nawałka ostatnimi czasy niebezpiecznie skręca właśnie w tym kierunku.

2. Miej plan B – zawsze trzeba liczyć się z tym, że dwóch kluczowych piłkarzy dozna kontuzji, a trzeci dostanie czerwoną kartkę. Spotkania towarzyskie nie są tylko po to, żeby zgrywać zawodników albo testować nowych, ale też by tych dwudziestu, których ma się w kadrze, ogrywać w różnych ustawieniach.

3. Sprawdzaj się z najlepszymi – historia pokazuje, że tuż przed mistrzostwami warto zagrać mecz z rywalem z najwyższej półki. Drużyny pokroju Estonii i Albanii są dobre do tego, żeby trenować w spotkaniach z nimi atak pozycyjny, ale na Euro zmierzymy się z dużo lepszymi ekipami. Wydaje się, że ten podpunkt obecny selekcjoner doskonale rozumie, bo zakontraktowani rywale prezentują wysoki poziom.

4. Nie za dużo, nie za mało – meczów przed najważniejszym turniejem powinno być około pięciu. Jak pokazuje historia, za mała ich liczba może sprawić, że drużyna nie będzie należycie ograna, natomiast rozegranie zbyt wielu spotkań w zbyt krótkim czasie (patrz zgrupowanie przed Euro 2008) sprawi, że zawodnicy nie zyskają nic poza zmęczeniem. Wiadomo, to banał, ale często jest to pomijane.

5. Nie graj z grupowym rywalem – ten błąd nieświadomie popełnił Paweł Janas przed mundialem w Niemczech. Adam Nawałka również może trafić w fazie grupowej mistrzostw Europy na Islandię. Co wtedy? Absolutnie nie powinniśmy sugerować się wynikiem tego pojedynku, bo to krótka droga do nadmiernej pewności siebie i zlekceważenia przeciwnika.

6. Ważny jest styl, a nie wyniki – jedni selekcjonerzy mieli dobre wyniki w meczach towarzyskich, drudzy gorsze. Wszystkich za to łączyło to, że ich drużyny nie miały żadnego stylu, a w kluczowym momencie poległy. Dlatego też najważniejsze, na co powinniśmy patrzeć w kontekście naszej reprezentacji, to pomysł na grę. Tak mało, a zarazem tak wiele.

http://i66.tinypic.com/fu9fld.jpg

Bilans reprezentacji Polski w meczach towarzyskich przed czterema imprezami, w których brała udział

Czy spełnienie tych punktów jest receptą na sukces na Euro? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, ale wyciągnięcie wniosków z błędów poprzednich selekcjonerów na pewno pomoże w tym, by pompowany balon nie pękł już po meczach fazy grupowej.

Te rady, może banalne, mają kolosalne znaczenie dla dalszych losów zespołu. Poprzedni selekcjonerzy często o nich nie wiedzieli, albo świadomie nie stosowali się do nich. Teraz Adam Nawałka, znając doświadczenia poprzedników, musi wyciągnąć wnioski i po prostu dobrze przygotować nasz zespół. Początek przygotowań już dziś w spotkaniu z Islandią. Powinniśmy bardzo dokładnie przyglądać się meczom towarzyskim reprezentacji Polski, bo można z nich wyczytać więcej, niż nam się wydaje.

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze