Al Ahly faworytem afrykańskiego finału


Bertrand Marchand utrzymywał, że wszystko jest możliwe, jednakże trener Etoile du Sahel musiał zmienić zdanie po tym, jak w rozegranym w sobotę pierwszym meczu finału Afrykańskiej Ligi Mistrzów prowadzony przez niego zespół spisał się przeciętnie, nie wykorzystując przewagi własnego boiska.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed meczem Francuz z wielką pewnością siebie mówił o szansach, jakie ma jego zespół w starciu ze ‘szczęśliwym’ drugim finalistą, egipskim Al Ahly. W końcu jednak był świadkiem czegoś innego, a konkretnie wydajnej gry ze strony piłkarzy z Kraju Faraonów, których bezbramkowy remis, bo takim wynikiem zakończyło się spotkanie, zdecydowanie bardziej satysfakcjonuje.

Tenże rezultat tylko przybliżył piłkarzy z Egiptu do trzeciego z kolei tytułu klubowego mistrza Afryki. Ich trener był szczerze zachwycony skutecznym, iście klasowym stylem, w jakim Al Ahly wypełniło przedmeczowe założenia, nie ulegając rywalom z Tunezji.

„Naszym celem było zatrzymać i rozbić każde możliwe zagrożenie ze strony Etoile i wywiązaliśmy się z tego znakomicie.”, twierdzi Manuel Jose, który od czasu powrotu na stanowisko trenera ‘Czerwonych diabłów’ w roku 2003, zdobył wraz ze swymi podopiecznymi kilka znaczących trofeów. „Pokazaliśmy rywalom, że jesteśmy trudni do pokonania nawet na wyjeździe. Teraz to my mamy przewagę i zrobimy wszystko, by zdobyć trzeci z kolei tytuł klubowego mistrza kontynentu.”, dodał.

Nawet zwykle uparty Marchand przyznał, że rywalom trudno będzie przegrać finał. Powiedział: „Od początku wiedzieliśmy, że gramy z jednym z gigantów afrykańskiego futbolu, z którym będziemy mieć problemy. Stworzyliśmy cztery dobre sytuacje podbramkowe i powinniśmy wykorzystać co najmniej jedną, jednak widocznie nie było nam to pisane. Piłka jest okrągła, właściwie mogliśmy też przegrać jedną bramką, co jeszcze bardziej skomplikowałoby naszą sytuację. Tymczasem wciąż mamy szanse. To na rywalach będzie ciążyła presja. Jedyną przewagą jaką mają jest fakt, że grają u siebie.”

‘Nadzwyczajna noc’

Marchand z rozdrażnieniem patrzył jak Mohamed Ali Nafkha trafia w spojenie słupka z poprzeczką, tym samym marnując najlepszą okazję stworzoną przez Tunezyjczyków w pierwszej połowie meczu. Z drugiej strony serce podchodziło mu do gardła, gdy patrzył, jak piłkarze z Egiptu co i raz testują bramkarza i obrońców Etoile.

Okazja zmarnowana przez Nafkhę rozpoczęła się od sprytnego przechwytu futbolówki przez jego kolegę z ekipy, Amine Chermitiego, który wykorzystał jedyny błąd popełniony tego wieczoru przez doświadczoną defensywę Al. Ahly, zabierając piłkę reprezentantowi Egiptu, Waelowi Gomie. Chermiti chwilami pokazywał próbki swego bezdyskusyjnego talentu, jednak temu 19latkowi brakowało jeszcze doświadczenia w starciach z czołowymi obrońcamki kontynentu.

Jednak jeśli ktoś mógł nie do końca być zadowolony z wyniku, to byli to raczej piłkarze Al Ahly. Piłkarze z Egiptu posłali przecież kilka dokładnych piłek z rzutów wolnych w pole karne rywali, jednak zazwyczaj skuteczny w takich sytuacjach Mohamed Aboutrika nie sprawiał wiele kłopotów golkiperowi Etoile. Jeden ze stałych fragmentów gry został podyktowany za faul Mehdiego Meriaha na Mohamedzie Barakacie. Tunezyjski skrzydłowy obejrzał za to zagranie czerwoną kartkę i z tego powodu nie zagra w meczu rewanżowym, który odbędzie się 9 listopada w Kairze.

Z kolei Barakat również obejrzy ten mecz z wysokości trybun. Powodem tego jest niepotrzebna żółta kartka, którą obejrzał w pierwszej połowie za symulowanie. Mimo to Manuel Jose jest pewien, że nawet bez jednego z najbardziej doświadczonych i najlepszych graczy Al Ahly poradzi sobie z rywalem. Rozmawiając z dziennikarzem w rodzimej Portugalii, trener Egipcjan rzekł tylko: „Jedziemy do Kairu po trzecie z rzędu zwycięstwo w Afrykańskiej Lidze Mistrzów. Chcemy, by ta noc była nadzwyczajna i niezapomniana.”

Komentarze
~turko (gość) - 16 lat temu

trabzonspor the best

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze