A propos: Syndrom tonącego


Borussia zwyciężyła, choć lepiej brzmi: wyrwała zwycięstwo z gardła Malagi. A może nawet z żołądka. W hollywoodzki sposób odwróciła losy meczu, który już był przesądzony. Bukmacherzy liczyli swoje straty lub ewentualne dochody, ponieważ ten pojedynek nie miał prawa zakończyć się inaczej jak tylko awansem ekipy z Półwyspu Iberyjskiego. Jak wytłumaczyć taki zwrot w akcji?


Udostępnij na Udostępnij na

To, co widzieliśmy w meczu Borussii z Malagą, było czymś niebywałym. Wydaje się, że takie historie zdarzają się w tanim, banalnym amerykańskim kinie familijnym, a tu jednak! Jakiż to zmysł Kloppa znów ujawnił się w tym meczu, który posłał do boju Hummelsa, aby ubezpieczał tyły, podczas gdy Santana mógł wykorzystywać swój wzrost w polu karnym. Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdyby nie nadludzka determinacja, która ujawnia się w krytycznych momentach, poprzedzając śmierć. Ostatni impuls. Wydaje się, że właśnie blisko takiej śmierci byli gospodarze, którzy jednak uszli z życiem, bo ostatni podryg okazał się szczęśliwy.

Piłkarze Malagi żegnają się z Ligą Mistrzów
Piłkarze Malagi żegnają się z Ligą Mistrzów (fot. Marca.com)

Ofiar mimo wszystko zapewne nie zabrakło, ponieważ o ile piłkarze BVB nadal istnieją w przestrzeni, jaką jest Liga Mistrzów, o tyle już nie byłbym pewny co do niektórych kibiców, którzy wielokrotnie byli bliscy zawału. Sam kilku widziałem. Łącznie z tymi, którzy po drugim golu Malagi postanowili opuścić Signal Iduna Park. Ci zaś do końca życia popadną w depresję w wyniku tego, że nie widzieli epokowego wydarzenia. Czegoś, co na zawsze zostanie zapisane w historii BVB jako przykład walki do końca. Nie wybaczą sobie nigdy, że przegapili taki horror. Życzę im jak najlepiej. Głowa do góry!
Szpitale na całym świecie mogą mieć w zaistniałej sytuacji ostry dyżur. 

Z jednej strony wspaniale, że drużyna z Polakami w składzie zwyciężyła, ale z drugiej aż żal tych biedaków z Malagi. Już witali się z półfinałowym rajem, już – wydawałoby się – nic nie mogło się stać. I nagle cały świat, można by rzec, pękł, rozleciał się. Marzenia o byciu wielkim stopniały niczym lód w upalny dzień. Oczywiście, Malaga i tak osiągnęła gigantyczny sukces, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jej obecne położenie, które nie rysuje się zbyt kolorowo. Mimo wszystko awans do półfinału Ligi Mistrzów miała już w kieszeni.

To jest jednak piłka nożna i ktoś musiał przegrać, jednak warty zauważenia jest ciężar bólu, który spadł na głowy hiszpańskiej ekipy. O kibicach tej drużyny aż boje się myśleć, bo im na pewno pękało serce, kiedy patrzyli, jak w ciągu trzech ostatnich minut ich ukochany zespół zatonął. Różnica jednak polega na tym, że dortmundczycy mieli czas na ostatnie zerwanie się do boju. Ekipa Malagi zaczęła tonąć w najgorszym dla siebie momencie, gdy już wszystko było pozamiatane. Nie dostała choćby minuty, żeby odwrócić los. Utonęła bez możliwości, którą daje biologia, czyli uruchomienia ukrytego gdzieś głęboko w człowieku pokładu sił. Coś w rodzaju rezerwy na czarną godzinę. Tak aby wypłynąć na powierzchnie. 

Szczęście podobno sprzyja lepszym i trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę chociażby pierwszy mecz w Maladze, który tylko dzięki wyjątkowemu szczęściu gospodarzy (lub pechowi BVB) zakończył się remisem. Tym razem stało się coś, co trudno racjonalnie wytłumaczyć, ale to BVB było lepsze i to w Dortmundzie rozegrany zostanie jeden z czterech półfinałów. Lewandowskiego i spółkę zobaczymy zatem w kolejnych pojedynkach najbardziej prestiżowych rozgrywek piłkarskich na świecie. Świetna to informacja dla polskich kibiców, tym bardziej że jak wszyscy wiemy, zarówno Kuba, „Piszczu”, jak i „Lewy” grają tam pierwsze skrzypce i na naszych chłopców nadal z podziwem będziemy patrzeć my i cała piłkarska Europa. Ba, świat!

Komentarze
~messi (gość) - 11 lat temu

Kur..wa co to za portal co tylko faworytuje borusie,
i glupich polaczkow, lewy to drewno, nic nie pokazuje
w reprezentacji, ledwie strzelil karnego san marino

Odpowiedz
~Nikko (gość) - 11 lat temu

Nie odzywaj się jak się nie znasz na piłce. Lewy w
przeciwieństwie do Ciebie ty głupi cymbale umie
grać. To nie jest chyba przypadek, że chce go
Chelsea czy City. Po prostu kretyn.

Odpowiedz
~asasd (gość) - 11 lat temu

Ja to nie wiem czemu tacy d ebile piszą
komentarze takie jak Lewy to drewno itp.
Naprawdę szkoda mi takich ludzi.
Osiągnąć coś takiego co Lewy osiągnął to
piękna przygoda szczególnie, że gra w 1 składzie
cały czas i awansowali razem do półfinału Ligi
mistrzów co nigdy im się nie udało od parunastu
lat.
Więc nie wiem naprawdę.

Psychicznie byś nie wytrzymał takiego napięcia pod
bramką co strzelił i ładnie ominął bramkarza i
ładnie piłkę zostawił, by mu podać i
przyłożyć się do strzału.

-_- te wasze komentarze są zbędne.

Odpowiedz
~lampard (gość) - 11 lat temu

Chyba sobie zartujesz , nigdy nie widzialem tekstu ze
chelsea chce lewego, city tym bardziej maja teveza,
aguero, dzeko, nie sadze zeby takie potegi go
chcialy, moze skaucii byli obserwowac, reusa badz
gotze

Odpowiedz
ole! (gość) - 11 lat temu

asasd napisał całą prawdę - te komentarze są
zbędne. Najlepiej by było postąpywać z
sezonowcami na zasadzie ,,haters gonna hate".

Odpowiedz
~przemo (gość) - 11 lat temu

żaden wielki klub nigdy nie pomyslał o sprowadzeniu
Lewego.Oficjalne strony takich klubów jak Real M
ManUTD Barca JUVE ani CHELSEA ani MAN CITY nic nie
wspominają o tym Drewniaku ( bez urazy jeśli jestes
Fanem rzekomego talentu Lewego ale chyba nie).To
TYLKO POLSKIE DZIENNIKARZYNY I szmatławce typu The
Sun(polski FAKT )piszą takie brednie.Najwiekszy
dziennik sportowy Europy L"Equipe czy Franse Football
nie wspominają nic O LEWYM nawet w perspektywie
meczu w LM Borussi o której mówi sie mało a nawet
bardzo mało a o piłkarzach z Dortmundu które sa
najwiekszaymi gwiazdami to Gotze przedewszystkim a o
Lewusie nic nie piszą@Lampard ma racje

Odpowiedz
~!!! (gość) - 11 lat temu

Asasd - pełna racja nie można już wytrzymać...
Prawda jest taka ,że robią to z zazdrości... No bo
przecież nigdy nie będą przynajmniej w 1 % tak
dobrzy jak on...

Odpowiedz
~hammer (gość) - 11 lat temu

No akurat goetze pokazał swoja klasę w obu
półfinałach marnując łącznie 4 setki że jest
gwiazdą. Prawda że o Lewym piszą bzdety żeby
pisać ale nazywanie go drewnem jest nie na miejscu
ale obecnie razem z Reusem stanowią o sile ataku.
Goetze nie jest aż taką gwiazdą ale pewnie będzie
za parę lat jak okrzepnie (w zeszłym sezonie prawie
wszystkie mecze grali bez niego i nie było widać
żadnej straty)

Odpowiedz
~przemo (gość) - 11 lat temu

Weż dzieciaku nie pisz mi tu o zawiści bo takie
rzeczy może pisac mój osmioletni siostrzeniec ,
dla którego Lewy to najlepszy piłkarz na swiecie a
BVB z kolei najlepszy Klub. Dla mnie Drewno zawsze
będzie drewnem ale skoro tak mówisz to musiałes
naoglądać sie meczów z San Marino.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze