A propos: Piłkarzyny, co wy do cholery mówicie?


23 marca 2013 A propos: Piłkarzyny, co wy do cholery mówicie?

Złość, rozgoryczenie, utracona nadzieja, wściekłość, rozczarowanie. Po raz kolejny wierzyliśmy, że tym razem będzie inaczej. Że tym razem się uda. Wygramy z Ukrainą, będziemy bliżej awansu. A wyszło jak zawsze.


Udostępnij na Udostępnij na

Trudno jest kogoś obwiniać indywidualnie. Zawalili wszyscy. Na początek więc obronię przed niesłuszną krytyką dwóch piłkarzy. Sebastian Boenisch nie był gorszy od Łukasza Piszczka i nie zawalił dwóch bramek. Jego koledzy powinni wiedzieć, że Jarmolenko schodzi na lewą nogę i obok naszego lewego obrońcy powinien stać defensywny pomocnik. Widzieliście, ilu piłkarzy ukraińskich kryło Jakuba Błaszczykowskiego? Przynajmniej dwóch, najczęściej trzech. Oczywiście nie usprawiedliwiam Boenischa za rozegranie słabego meczu, ale nie obwiniajmy go jedynego za stratę goli. Również Radek Majewski zebrał za dużo słów krytyki. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, że kiedy za plecami Roberta Lewandowskiego pojawił się Ludovic Obraniak już żadnej szansy nie potrafiliśmy sobie stworzyć. Majewski starał się, biegał, rozpychał i dobrze dorzucał piłki ze stałych fragmentów gry. I znowu: krytykujmy go, ale nie szukajmy w nim przyczyny porażki.

Robert Lewandowski niedługo dobije do 1000 minut bez strzelonego gola dla reprezentacji
Robert Lewandowski niedługo dobije do 1000 minut bez strzelonego gola dla reprezentacji (fot. Grzegorz Rutkowski / iGol.pl)

Właśnie. Gdzie leży ta przyczyna klęski? Śmiać mi się chce, kiedy piłkarze mówią, że byli przemotywowani. Przemotywowani?! Gdyby tak było, to nie stracilibyśmy dwóch goli, tylko po pół godziny grali w dziewięciu. Czy efektem przemotywowania jest brak doskoku do rywala, odpuszczenie krycia i zero agresywności? Ukraińcy więcej jeździli na tyłkach, niż grali w piłkę. Ale to oni wygrali. Kolejne stwierdzenie któregoś z polskich piłkarzy, z którym się nie zgodzę: „Ukraińcy walczyli, my chcieliśmy grać w piłkę” – taki mniej więcej był przekaz tych słów. Ukraińcy walczyli, a ja się pytam: co my robiliśmy? Jeśli rywale walczą, nie odstawiają nogi, to psim obowiązkiem reprezentantów Polski jest robić to samo. Inną sprawą jest, że sędzia na bardzo wiele pozwalał Ukraińcom i ci bezwzględnie to wykorzystali.

Na konferencję prasową po meczu wchodzi Waldemar Fornalik i po jego pierwszych słowach przypominają się czasy Franciszka Smudy, który również świetnie potrafił się skompromitować w wypowiedziach dla dziennikarzy: Według statystyk byliśmy równorzędnym rywalem dla Ukrainy. Niech pan się, panie Waldku, podetrze tymi statystykami. Słyszę, że kluczowy był początek, ale nie dowiedziałem się, dlaczego w ciągu siedmiu minut tracimy dwie bramki. Nie dowiaduję się również, dlaczego Jarmolenko, a potem Fedecki schodzą bezkarnie na lewą nogę i wbiegają do środka. Ani dlaczego brakowało agresji w środku pola. Ani dlaczego tylko w jednej akcji (tej bramkowej) przy zagraniu w pole karne mieliśmy tam trzech zawodników. Ani dlaczego nasza para stoperów zagrała tak tragicznie. Ani dlaczego obraz gry po przerwie się nie zmienił.

Nie chcę obwiniać Fornalika, bo to nie on bał się fizycznych starć z Ukraińcami. Ale w przerwie potrzeba było kogoś, kto weźmie piłkarzy za pyski. Wyobrażacie sobie byłego trenera Ruchu Chorzów rzucającego epitetami w stronę Błaszczykowskiego czy Lewandowskiego i mówiącego: „‹‹Lewy››, byłeś beznadziejny. Kuba, ty byłeś w ogóle na tym boisku? ‹‹Piszczu››, co zrobiłeś w tej połowie dobrego oprócz zdobycia gola?”. Nie, nie, nie. Tam pewnie głos ewentualnie zabrali Artur Boruc i Marcin Wasilewski, a dalej były jakieś zwykłe formułki taktyczne. A ten mecz trzeba było wygrać charakterem, ambicją, zaangażowaniem. Nie mieliśmy niczego.

Jak za czasów Smudy ośmieszył się również Jakub Błaszczykowski. Udzielając wywiadu dla Orange Sport, stwierdził, że jeśli ktoś nie grał w piłkę zawodowo, nie ma prawa oceniać piłkarzy. Kuba, z takim nastawieniem to weź oddaj tę opaskę kapitańską. Niech ją nosi ktoś, kto nie będzie się wykręcał żenującymi wywiadami po meczach i będzie w stanie pokazać charakter na boisku i poza nim. Jeden wywiad został mu już wybaczony. Teraz już nie powinno obyć się bez kary.

Jakub Błaszczykowski ma w głębokim poważaniu zdanie dziennikarzy
Jakub Błaszczykowski ma w głębokim poważaniu zdanie dziennikarzy (fot. skysports.com)

Wiecie, kiedy wygraliśmy ostatni ważny mecz? Za Beenhakkera. Tak, tego Beenhakkera, na którego wszyscy psioczyli po Euro 2008. To ostatni trener, który miał jakikolwiek pomysł na grę. Widzieliście wczoraj jakąś koncepcję w rozgrywaniu piłki? Bo ja nie. A to podanie do Błaszczykowskiego, żeby on coś wymyślił, a to długa piłka na Lewandowskiego, a nuż się uda i jakoś ta piłka do bramki wpadnie. Składnych akcji z pomysłem przeprowadziliśmy dwie. Z jednej padła bramka, druga przeprowadzona w drugiej połowie, kiedy po szybkiej wymianie piłki w Pjatowa trafił Obraniak. A i tak najefektowniejszym „zagraniem” było pokazanie tyłka przez Jakuba Koseckiego.

Wczoraj oprócz ambicji, walki i charakteru zabrakło jeszcze jednego – wsparcia kibiców. Nie będę tu krytykował „pikników”, ale nie od dziś wiadomo, że wspaniały doping potrafił nieść naszych zawodników. Wczoraj tego zabrakło, szczególnie w drugiej połowie. Było cicho. Gdyby przez całą drugą połowę zebrani na Stadionie Narodowym kibice wspierali okrzykami naszą reprezentację, mieliby pełne prawo do wygwizdania piłkarzy po końcowym gwizdku. A tak w mojej opinii pozostaje niesmak. Podopieczni Fornalika na gwizdy zasłużyli, ale nie wiem, czy akurat ze strony ludzi, którzy przez 45 minut ich nie wspierali.

Najbardziej obawiam się tego, co usłyszę po meczu z San Marino. Na wieść o wypełnionych założeniach taktycznych, czy odpowiedniej motywacji chyba wybuchnę. A co do samego pojedynku, to proponuję wystawić drugi skład. Po co piłkarze, którym nie chciało się biegać za Ukraińcami, mieliby poprawiać sobie statystyki? Dlaczego mamy dać szansę na przełamanie Lewandowskiemu, skoro był bezużyteczny we wczorajszym starciu?

Ale jest w tym wszystkim rzecz o wiele smutniejsza. Mateusz Borek na swoim twitterowym koncie napisał: Przepraszam Was wszystkich, że jeszcze raz dałem się nabrać. Ostatni raz. Niestety nie tylko komentator Polsatu Sport się nabrał. Garstka ludzi nabrała jakieś 30 milionów. I nabierze nas jeszcze nie raz.

Obserwuj autora na Twitterze: @ArturDylewski

Komentarze
~Biker (gość) - 11 lat temu

Najsmieszniejsze jest to , ze w glosowaniu widzow na
najlepszego pilkarza meczu jesli chodzi o naszych
Lewandowski zajal drugie miejsce. Pewnie glosowaly na
niego zakochane blond-nastolatki i Jola Rutowicz
(pasowali by do siebie co nie ? :->).Jesli chodzi o
nasza , druzyne , to ja od dluzszego czasu nie dam im
sie juz nabierac , sledze te mecze i tak wiedzac jak
to sie skonczy. Reprezentacyjna , Moda na sukces ,
trwa !

Odpowiedz
anhil. (gość) - 11 lat temu

w grze polaków nie widziałem ambicji do
zwycięstwa. Chyba myśleli, że wybiegają to 90
minut, jak coś wpadnie to super. Brakuje nam takiego
walczaka w pomocy, gościa, który by trawę gryzł,
ważne żeby piłkę odzyskać. Najbardziej
zawiodłem się na Majewskim, który oprócz bardzo
dobrych dośrodkowań nie pokazał nic
zaskakującego, żadnej prostopadłej piłki,
żadnego strzału z dystansu. Polakom potrzebny
człowiek z charakterem, taki ktoś jak Boruc, który
ich opier*oli, wydrze się na nich gdy trzeba.

Odpowiedz
~Barthman (gość) - 11 lat temu

W 100% zgadzam się z autorem tekstu.Nic dodać, nic
ująć!

Odpowiedz
~Riddler (gość) - 11 lat temu

O tym samym wczoraj rozmawialem ze znajomym. Lewy i
reszta nie zasluzyli, by zagrac z San Marino, nie
zasluzyl na mozliwosc przelamania z kelnerami, skoro
nie chcialo sie ruszyc du*y z Ukraina. Powinni zagrac
rezerwowi, chociazby Grosicki. No i Biletelli po raz
kolejny sie popisal, nikt nie ma prawa krytykowac. A
moze Kubusiu powiedz niemieckim dziennikarzom, by nie
chwalili Cie po meczach w BVB, wszak wielu z nich w
pilke zawodowo nie gralo.

Odpowiedz
~Pitcha (gość) - 11 lat temu

Zgadzam się, że Lewandowski nie grał jakoś
wybitnie, ale pamiętajmy, że był sam, nie miał
komu podawać, wygrywał mnóstwo pojedynków
główkowych, ale nie miał później z kim grać i
Ukraińcy albo mu piłkę zabierali, albo faulowali.
Trzeba jednak zauważyć, jak tragiczne sędziowanie
było, wiem, że nie powinniśmy tracić 2 goli w 7
minut, ale Ruslan Rotan powininen zostać usunięty z
boiska jeszcze w pierwszej połowie, ewentualnie na
początku drugiej. Poprawnośc decyzji sędziego
była ok. 70%, a na tym poziomie powinna być co
najmniej 90%. Łukasik zagrał świetnie, on
rządził w środku pola, przy pierwszej bramce
zawinił Krychowiak, bo to jego strona była, a przy
drugiej Daniel był faulowany. Majewski grał słabo,
Obraniak też, z tym że gracz Bordeaux był mocno
zestresowany przez całą nagonkę na jego słabą
grę, nikt już nie pamięta, jak pięknie strzelił
Urugwajowi i jak dużo asyst ma w kadrze.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze