A propos: Inwazja waranów


„Myślisz, że możesz strzelić również na Camp Nou?” – pytał dziennikarz Raphaela Varane'a po zremisowanym 1:1 pierwszym meczu 1/2 finału CdR pomiędzy Realem Madryt a Barceloną. „Czemu nie?” – odpowiedział młody Francuz.


Udostępnij na Udostępnij na

Nie tylko Ronaldo wpędzał wczoraj w kompleksy zawodników Barcelony. Może inaczej – to właśnie przede wszystkim 19-letni Varane sprawił, że Katalończycy mogli się czuć poniżeni. Człowiek, który dopiero wkracza w futbol na najwyższym poziomie, gra na tak odpowiedzialnej pozycji, w swoich dwóch pierwszych klasykach zdobywa dwa gole i obok wspomnianego Cristiano jest najlepszym zawodnikiem na boisku… Pewność siebie prezentowana przez byłego piłkarza RC Lens jest zjawiskiem wprost magicznym. Jeszcze kilka miesięcy temu Francuza znali tylko ci, którzy naprawdę interesowali się wydarzeniami w Realu Madryt. Ale wszystkie te osoby już doskonale wiedziały, że „Królewscy” mają stopera na najbliższe kilkanaście lat. Dla tych osób Varane nie pojawił się nagle i znikąd. Jose Mourinho ani razu na niego nie narzekał. Nie miał na co narzekać, bo choćby nie wiem jak dokładnie szukać, nie znajdziemy sytuacji, w której Raphael popełniłby naprawdę poważny błąd. Nawet tych mniej poważnych nie doszukamy się zbyt wielu.

Varane w bardzo krótkim czasie ze stopera numer cztery stał się stoperem numer… jeden. Tak, nie powariowałem, ale to właśnie od niego Mourinho będzie rozpoczynał ustalanie składu. We wczorajszym meczu było widać, jak jego bardzo dobre występy cieszą Portugalczyka. To w objęcia trenera wpadł młodziutki francuski defensor po strzeleniu gola. Varane stał się ostoją bloku defensywnego Realu. Na początku sezonu niepodzielnie królowała para Ramos – Pepe, jednak z biegiem czasu na scenę zaczął wkraczać młodziutki Francuz. Jego pięć minut nadeszło w momencie, kiedy Pepe został kontuzjowany. Mourinho kombinował z Carvalho i Albiolem, aż w końcu zrozumiał, że należy wrzucić Raphaela na głęboką wodę. Tam wypatrzony przez samego Zidane’a piłkarz poczuł się najlepiej. Pepe ciągle nie prezentuje poziomu sprzed kontuzji, a Ramos coraz częściej miewa mecze przeciętne. Takich w wykonaniu Varane’a nie oglądamy. Spokój, opanowanie i gra bez niepotrzebnych fajerwerków. Ten chłopak robi po prostu to, co do niego należy. To, że nazwałem go stoperem numer jeden, jest oczywiście wielce umowne, bo nie ulega wątpliwości, że choćby ze względu na doświadczenie i wartość dla klubu Sergio Ramos zawsze będzie tym, którego zwie się liderem obrony. Teraz w dodatku biega sobie jeszcze po zielonej trawce z kapitańską opaską. Wątpliwości nie ulega jednak również to, że zarówno Ramos, jak i Pepe odstają obecnie poziomem od utalentowanego młodziana. Wskazuje na to nie tylko fakt, że Varane raz po raz rozgrywa doskonałe mecze, ale również zachowania choćby hiszpańskiej prasy, która nie pyta już, kto utworzy parę stoperów, tylko kto będzie partnerem 19-latka na środku obrony.

Skąd bierze się siła tego urodzonego w Lille zawodnika? Jest bardzo wiele czynników, które składają się na to, że już teraz Varane staje się czołowym defensorem w La Liga. On sam przyznawał już, że nie chce być piłkarzem na przyszłość. Chce być piłkarzem na już i bez wątpienia nim jest. Tak błyskawiczny rozwój piłkarza to również olbrzymia zasługa Jose Mourinho, który od pierwszego dnia bardzo umiejętnie go prowadzi. Portugalczyk wiedział, że tak młodego gracza nie można na siłę wrzucać do wyjściowego składu w kilku meczach z rzędu. Ciekawe jest jednak to, że „The Special One” w tym sezonie stawia na niego w niezwykle istotnych starciach. Manchester City, Manchester United czy Barcelona – z tymi drużynami czasem nie dają sobie rady najlepsi defensorzy, którzy na piłce pozjadali już zęby. Francuzowi ponadto nie udzieliła się jeszcze zapewne gęsta atmosfera panująca chociażby przy okazji Gran Derbi. Coś jednak każe sądzić, że nigdy nie tak się nie stanie. 19-latek już teraz sprawia wrażenie niezwykle poukładanego człowieka, który jest absolutnie zakochany w futbolu i skupia się tylko na nim. Na boisku nie szuka zaczepek, nie prowokuje i praktycznie nie popełnia przewinień. Dzięki znakomitym warunkom fizycznym nie musi się uciekać do boiskowych gierek, po prostu wystarczy, że przez 90 minut zachowa pełną koncentrację i będzie wykonywał polecenia trenera. Wspaniałą cechą Raphaela jest umiejętność zachowania chłodnej głowy. Nawet w starciach z – wydawało się – nie do zatrzymania Leo Messim ten chłopak nie szedł na raz, nie wchodził wślizgami, żeby ratować sytuację. Do samego końca kontrolował to, gdzie znajduje się piłka, i koniec końców ją odbierał. Oglądanie jego gry jest ogromną przyjemnością.

Nie inaczej było wczoraj. Varane po raz kolejny udowodnił, że jest obrońcą na już, nie na przyszłość. Mourinho wspominał swego czasu, że tak młody piłkarz nie może występować w każdym meczu, bo przyniesie to więcej szkód niż korzyści. Jednak dopóki młodzian jest w mistrzowskiej formie i bez zająknięcia zatrzymuje akcje Xaviego, Iniesty, Messiego i spółki, to trzeba z tego korzystać. Na koniec więc kilka słów właśnie o wspomnianej trójce i całej reszcie katalońskiej ferajny. Czy faktycznie coś się kończy? Czy faktycznie nawet tak doskonała orkiestra nie potrafi grać bez dyrygenta? I czy faktycznie Tito Vilanova jest wystarczająco dobrym dyrygentem? W pewnym momencie kryzys musiał w tym sezonie nadejść. Na nieszczęście fanów „Blaugrany”, stało się to teraz, kiedy tak naprawdę rozstrzyga się cały sezon. Tyle mówiło się o tym, że to będzie kolejny rok, w którym Madryt niczego nie zdobędzie. Madryt sezon już poniekąd uratował, choć aby zdobyć puchar, trzeba wygrać jeszcze finał. Może się okazać, że to Barcelona będzie na koniec sezonu siedziała z twarzą w dłoniach. Okej, mistrzostwo kraju zdobędzie, ale tak na dobrą sprawę to było o tym wiadomo już po kilku meczach. Real też się z tym pogodził i skupił się na innych celach. Celach, które są realizowane. Mimo że „Królewscy” potracili w tym sezonie mnóstwo punktów na wyjazdach, w starciach z najlepszymi drużynami grają lepiej właśnie poza domem. Udowodnili to wczoraj, udowodnili to w ligowym Gran Derbi na Camp Nou i zapewne udowodnią to także na Old Trafford. Manchester miał mnóstwo szczęścia, że nie wyjechał z Madrytu pokonany. Jeśli „Los Blancos” zaprezentują taki futbol w Wielkiej Brytanii, nie powinni mieć najmniejszych problemów z zameldowaniem się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Alarm!
Na terenie całej Hiszpanii rozpoczęła się
Inwazja waranów!
A dokładnie jednego Varane’a. To jego czas.

Komentarze
~themrosk7 (gość) - 12 lat temu

właśnie czemu nie
!hala madrid!

Odpowiedz
~barcahahahah (gość) - 12 lat temu

varane jest lepszy niż piqe i puyol razem wzięci

Odpowiedz
~... (gość) - 12 lat temu

to ty nie widziałeś puyola jak był młody :D

Odpowiedz
ole! (gość) - 12 lat temu

Raphaël to jeden z najbardziej utalentowanych
obrońców Europy. Zrobi dobrą karierę. Czekam na
jego debiut w Reprezentacji.

Odpowiedz
~polako (gość) - 12 lat temu

akurat autor się trochę nie obeznał w temacie bo
Vilanova jest obecnie na leczeniu i do końca marca
może go nie być w klubie więc bezsensowne są
teksty że Barca się kończy że dyrygent jakim jest
Vilanova się nie nadaję. Co z tego że
telefonicznie się z nim kontaktują obecnie
wszystkie porażki idą na konto Roury.

Odpowiedz
Michał Janusz (gość) - 12 lat temu

"Czy faktycznie nawet tak doskonała orkiestra nie
potrafi grać bez dyrygenta? I czy faktycznie Tito
Vilanova jest wystarczająco dobrym dyrygentem?"

Przecież o to mi właśnie chodziło, że teraz
Barca gra bez dyrygenta, bo Vilanova nie kieruje
drużyną z boiska.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze