9 kolejka SPL – niespodzianka w Glasgow!


W sobotę tj. 6 października bieżącego roku rozegrano cztery mecze dziewiątej kolejki Scottish Premier League. Niespodzianką zakończyło się spotkanie w Glasgow, gdzie miejscowi "The Gers" ulegli Hibs 0:1. Trzy punkty zdobyło Dundee United z Grzegorzem Szamotulskim w bramce oraz Heart of Midlothian, które kontynuuje zwycięską passę. Inverness zdobyło kolejny punkt w sezonie tym razem remisując na Rugby Park z Kilmarnock.


Udostępnij na Udostępnij na

Dundee United – Motherwell
Dundee United wreszcie mogło zagrać w optymalnym ustawieniu, bowiem po kontuzji powrócił do zespołu trzon defensywy, czyli Christian Kalvenes. Jak się okazało bardzo dobrze dyrygował on swoimi kolegami, co pozwoliło zachować czyste konto Grzegorzowi Szamotulskiemu. Początek meczu zapowiadał, że miejscowi rozniosą wręcz rywala, bo już w ciągu pierwszych pięciu minut stworzyli sobie trzy bramkowe sytuacje (groźnie strzelali Bauben, Hunt i Robson). Najlepszą okazję mieli jednak tuż po kwadransie gry, kiedy to koronkowa akcja Kalvenesa i Robba powinna zakończyć się golem Hunta, napastnika United ubiegł jednak Paterson i wynik pozostał bezbramkowy. „The Steelmen” w pierwszej połowie właściwie koncentrowali się tylko na obronie i bardzo rzadko przekraczali środkową linię boiska. Obraz meczu zmienił się w drugich czterdziestu pięciu minutach; goście widząc nieporadność piłkarzy Dundee częściej zaczęli atakować, ale na przeszkodzie stanął im Grzegorz Szamotulski. Polski bramkarz kilka minut po zmianie stron najpierw obronił strzał Stephena Hughesa, a niedługo potem pomogło mu szczęście po akcji Clarksona (minął już „Szamo”, ale przestrzelił). Dwanaście minut przed końcem rzut rożny wykonywał Robson, jego dośrodkowanie trafiło idealnie na głowę Dodsa, który nie miał większych problemów z pokonaniem Graeme Smitha. Dzięki tej wygranej Dundee utrzymało czwartą pozycję w tabeli; Motherwell spadło z piątej na szóstą lokatę kosztem Heart of Midlothian.

Glasgow Rangers – Hibernian
Po bardzo dobrym początku sezonu w lidze i rozgrywkach europejskich (sześć punktów w dwóch meczach Ligi Mistrzów!) Glasgow Rangers obniża loty – w poprzedniej kolejce tylko zremisowało na wyjeździe z Motherwell, a w sobotę na Ibrox Stadium nieoczekiwanie uległo Hibernian 0:1. Pojedynek był wyrównany, obie drużyny starały się długo przytrzymywać piłkę, lepsze wrażenie pozostawili po sobie gospodarze, którzy stworzyli trzykrotnie więcej dogodnych sytuacji strzeleckich, ale świetnie w bramce Hibs spisywał się Ma-Kalambay i w rezultacie „The Gers” doznali pierwszej porażki na swoim stadionie w tych rozgrywkach. Trzy punkty drużynie z Edynburga zapewnił David Murphy, który w sześćdziesiątej pierwszej minucie wykorzystał podanie z rzutu rożnego Moraisa i strzałem głową zdobył gola. Błąd w tej sytuacji popełnił bramkarz gospodarzy, który wybiegł do dośrodkowanej w pole karne piłki, ale nie zdołał jej wybić. Kilka minut po stracie bramki Walter Smith zdecydował się wpuścić na boisko trójkę piłkarzy, którzy mieli 'rozruszać’ grę w ofensywie; na boisku pojawili się Naismith, McCulloch i Cousin. Zbyt wielkich zmian w stylu gry to jednak nie przyniosło i nieoczekiwanie podopieczni Waltera Smitha przegrali i spadli na trzecie miejsce. Nowym liderem, przynajmniej do niedzielnego popołudnia, został Hibernian.

Hearts – Falkirk

Nie wychodzi na dobre Falkirk nastawienie na grę ofensywną. Tym razem prezentując 'radosny’ futbol przegrali w Edynburgu z Heart of Midlothian 2:4. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy już w pierwszej minucie po akcji Drivera i Stewarta mogli objąć prowadzenie, ale strzał tego drugiego poszybował ponad bramką. Kilka minut później było już 1:0, a gola zdobył Andrius Ksanavicius (największą pracę wykonał Kingston, który ograł na lewej stronie Scoobie’go i idealnie wyłożył piłkę Litwinowi). Ta dwójka zresztą raz po raz nękała obronę Falkirk i kolejne bramki były tylko kwestią czasu. W 27 minucie było już 2:0, a Heart pokazali jak należy wyprowadzać dobre kontry – celnym strzałem zakończył ją Marius Zaliukas. Trzynaście minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania trzeciego gola dla „Serc” zdobył Andrius Velicka wykańczając akcję Kancelskisa; kiedy dziesięć minut później miejscowi zdobyli czwartą bramkę (konkretnie uczynił to Christian Nade po dwójkowej akcji z Kingstonem) wydawało się, że jest już po meczu i nic więcej tu się nie wydarzy. „The Bairns” pomimo fatalnego dla nich wyniku nie poddali się, starali się atakować i pod koniec meczu dwukrotnie pokonali Banksa; najpierw w 87 minucie Graham Barrett strzałem z dystansu pokonał bramkarza gospodarzy, a dwie minuty później Pedro Moutinho potężnym strzałem z kilku metrów zdobył drugiego gola. Na szczęście dla oszołomionych tymi wydarzeniami piłkarzy Hearts sędzia kilkadziesiąt sekund później zakończył mecz i trzy punkty zostały w Edynburgu. „Serca” kontynuują dobrą passę – dzięki tej wygranej awansowali już na piąte miejsce, tracą siedem punktów do obecnego lidera; Falkirk jest drużyną, która straciła najwięcej bramek w tym sezonie (23) i zajmuje dziesiątą lokatę.

Kilmarnock – Inverness
Tylko dwadzieścia siedem sekund musieli czekać kibice Kilmarnock na gola zdobytego przez swoich ulubieńców. Strzelcem okazał się Aime Koudou, który po akcji Craiga Brysona dość szczęśliwie otrzymał piłkę i stojąc samotnie kilka metrów przed bramką pokonał bezradnego Michaela Frasera. Goście cieszyli się z wyrównania w 22 minucie, a sama bramka, była kuriozalna: obrońca gospodarzy Simon Ford zdecydował się podać piłkę głową do własnego bramkarza, który jednak w tym momencie zmierzał do wybicia tej piłki; w rezultacie zawodnik „The Killies” pokonał własnego bramkarza i było 1:1. W tej części meczu oba zespoły stworzyły sobie jeszcze po jednej stuprocentowej akcji, ale zarówno Combe jak i Fraser zachowali się bardzo dobrze i nie pozwolili się pokonać. Druga połowa rozpoczęła się od świetnej trójkowej akcji gości, która powinna przynieść im gola. Na szczęście dla Kilmarnock niesamowitym instynktem wykazał się Combe i na tablicy wyników pozostał ten sam rezultat. Stara piłkarska prawda mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też było tym razem. W 56 minucie „The Killies” objęli prowadzenie za sprawą Colina Nisha, który wykorzystał sytuację sam na sam z Fraserem i głową zdobył gola. Dla napastnika gospodarzy było to trzecie trafienie w bieżących rozgrywkach. Osłabione brakiem pięciu kontuzjowanych graczy Kilmarnock nie potrafiło utrzymać prowadzenia i w 61 minucie po strzale Dona Cowie straciło bramkę (pomocnik Caledonian Thistle wykorzystał rzut wolny podyktowany za faul na Roy’u McBain). Od tej chwili mecz stał się wolniejszy, obie drużyny starały się grać zachowawczo w tyle i atakowały mniejszą ilością zawodników. Manager gości Craig Brewster wprowadził na boisko między innymi Grahama Bayne’a (w miejsce bardzo aktywnego, ale nieskutecznego Mariusa Niculae) i to właśnie szkocki napastnik mógł zostać bohaterem. Kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu otrzymał on podanie od Dona Cowie, ale z kilku metrów fatalnie przestrzelił i Inverness straciło szansę na wygranie trzeciego meczu z rzędu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze