6. PGE GKS Bełchatów: Rozczarowanie


W przypadku zespołu wicemistrzów Polski doskonale sprawdziło się powiedzenie, że silna drużyna "na papierze" nie musi wcale zachwycać dyspozycją na piłkarskim boisku. Po jesiennych spotkaniach Orange Ekstraklasy zespół z Bełchatowa zajmuje dopiero szóstą lokatę i ma raczej znikome szanse na dogonienie ligowej czołówki. Wszystko przez fatalną postawę podopiecznych Oresta Lenczyka w meczach wyjazdowych, a także przeciętną formę zawodników, którzy mieli być liderami bełchatowskiego klubu.


Udostępnij na Udostępnij na

Nowy sponsor, zdecydowanie największy budżet w lidze, bardzo silna kadra, wielkie gwiazdy w składzie i znakomity trener, którego myśl szkoleniowa miała zapewniać sukcesy. Trzeba przyznać, że opis zespołu aktualnego wicemistrza Polski przed rozpoczęciem rozgrywek 2007/2008 wyglądał imponująco. Nic więc dziwnego, że Bełchatowianie zamierzali sięgać po najwyższe laury nie tylko na rodzimym podwórku, ale również na arenie międzynarodowej. Okazało się jednak, że wszelkie aspiracje i cele ekipy PGE GKS Bełchatów nie zostały zrealizowane nawet w najmniejszym stopniu. Bardzo szybkie odpadnięcie z rozgrywek Pucharu UEFA i przeciętna postawa w Orange Ekstraklasie sprawiły, że dla kibiców, piłkarzy i działaczy wicemistrza Polski ostatnie miesiące 2007 roku nie były „złotą, piłkarską jesienią”.

Najlepszy mecz: PGE GKS Bełchatów – Kolporter Korona Kielce 2:0

Na inaugurację sezonu 2007/2008 zespół wicemistrza Polski zmierzył się na własnym boisku z „czarnym koniem” rozgrywek – Kolporterem Koroną Kielce. Gospodarze od pierwszych minut narzucili rywalom swój styl gry i przejęli inicjatywę. Znakomicie prezentował się przede wszystkim Patryk Rachwał, który doskonale zastępował kontuzjowanego wówczas Łukasza Gargułę. Bełchatowianie objęli w pełni zasłużone prowadzenie w 19. minucie po bramce Carlosa Costly’ego. Dwadzieścia minut później Jacek Popek, strzelając gola dla PGE GKS-u rozwiał wszelkie nadzieje przyjezdnych na korzystny rezultat i ustalił końcowy wynik. Wicemistrzowie Polski zagrali wówczas bardzo dobre spotkanie, w którym do złudzenia przypominali ekipę, która zaledwie kilka tygodni wcześniej zajęła drugie miejsce w końcowej tabeli sezonu 2006/2007. Gospodarze bez większych problemów poradzili sobie z ogromnym ciężarem presji i wywalczyli komplet punktów w starciu z wymagającym rywalem. Zwolennicy PGE GKS-u Bełchatów byli zachwyceni postawą swoich pupili, którym wróżyli „szybki marsz” po pierwszy w historii klubu tytuł mistrza Polski. Okazało się jednak, że wnioski wyciągnięte po pierwszym meczu sezonu były zbyt pochopne i kibice z województwa łódzkiego przeżyli ogromne rozczarowanie. Sami zawodnicy PGE GKS poczuli się także zbyt pewnie i lekceważyli swoich kolejnych przeciwników, bowiem w czterech kolejnych meczach wywalczyli zaledwie trzy punkty i po 5. kolejkach plasowali się w ligowej tabeli dopiero na dziesiątej lokacie.

Najgorszy mecz: PGE GKS Bełchatów – Polonia Bytom 0:3

Wybór jednego spotkania dla tej kategorii był bardzo trudny, bowiem podopieczni Oresta Lenczyka zawiedli swoich kibiców również w kilku innych meczach. Wicemistrzowie Polski z pewnością pamiętają sromotną porażkę z Legią Warszawa aż 1:4, lecz ich największą „wpadką” była kompromitująca i żałosna klęska na własnym boisku z beniaminkiem polskiej ekstraklasy – Polonią Bytom. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu przyjezdni z Bytomia byli przez kibiców i dziennikarzy skazywani na przegraną. Nikt nie spodziewał się, że klub ze Śląska, który dysponuje przeciętną kadrą i od początku rozgrywek posiada ogromne problemy finansowe, będzie w stanie nawiązać wyrównaną walkę z aktualnym wicemistrzem kraju. Trzeba przyznać, że to, co zobaczyli fani polskiego futbolu 6 października 2007 przeszło do historii, jako jedna z największych sensacji polskiej ekstraklasy ostatnich lat. Niezwykle ambitni i zmobilizowani goście rozgromili faworyzowanych rywali aż 3:0, i to w dodatku na ich terenie. Bohaterem spotkania został Michał Zieliński, który strzelił dla Polonii dwie bramki. Przysłowiowy „gwóźdź do trumny” PGE GKS-u Bełchatów „wbił” Marcin Radzewicz, który w 90. minucie przypieczętował zasłużone zwycięstwo bytomskiej Polonii.

Najlepszy zawodnik: Marcin Kowalczyk

Szkoleniowiec bełchatowskiego klubu – Orest Lenczyk od niego zaczynał ustawianie linii defensywnej. Na przestrzeni zaledwie kilku tygodni Kowalczyk stał się filarem obrony zespołu wicemistrza Polski. 23-letni zawodnik w każdym spotkaniu grał na wysokim poziomie, skutecznie zatrzymując groźne ataki rywali. Były zawodnik m.in. ŁKS-u Łódź imponował przede wszystkim systematycznością i umiejętnością stabilizacji formy. Ponadto, wychowanek Polonii Kępno wielokrotnie włączał się do akcji ofensywnych swojego zespołu i prostopadłymi podaniami „uruchamiał” partnerów z linii ofensywnej. Bardzo dobra postawa w meczach Orange Ekstraklasy zaowocowała wysoką średnią not w „Przeglądzie Sportowym”, a także niespodziewanymi ofertami transferowymi, wśród których na dogłębne rozpatrzenie zasługuje ta od władz krakowskiej Wisły.

Największe rozczarowanie: Łukasz Garguła

Jeszcze kilka miesięcy temu był najlepszym pomocnikiem Orange Ekstraklasy i jedną z barwniejszych postaci reprezentacji Polski. Jesienne spotkania ligi polskiej pokazały jednak, że 26-letni zawodnik był najprawdopodobniej gwiazdą jednego sezonu. Podczas trwania pierwszej rundy rozgrywek 2007/2008, na polskich boiskach nie widzieliśmy już „błysku” Garguły, który w każdej sytuacji potrafił zaskoczyć fenomenalnym podaniem do partnera z drużyny. Na pierwszy rzut oka widać było, że Łukasz Garguła nie potrafi odnaleźć się na boisku w roli lidera klubu, posiadającego mistrzowskie aspiracje. Reprezentacyjny pomocnik nie radził sobie również z ciężarem presji, który musiał dźwigać na swoich barkach. Wprawdzie Garguła kilka razy przypomniał kibicom o swoich niebywałych umiejętnościach, lecz od zawodnika uznawanego za gwiazdę polskiej piłki i grającego regularnie w biało-czerwonej koszulce wymaga się zdecydowanie więcej.

Perspektywy na przyszłość:

Po jesiennych spotkaniach zespół z Bełchatowa plasuje się na szóstym miejscu, tracąc do prowadzącej Wisły Kraków aż dwadzieścia punktów. Tym samym zawodnicy PGE GKS-u Bełchatów marzenia o mistrzowskim tytule muszą odłożyć, co najmniej do przyszłego sezonu. W przerwie zimowej władze klubu z Bełchatowa wraz z przedstawicielami głównego sponsora zespołu muszą ustalić nowe cele na sezon 2007/2008, bowiem ten najważniejszy jest już nie do zrealizowania. Mimo wszystko, piłkarze wicemistrza Polski nie powinni „załamywać rąk”, gdyż mają jeszcze duże szanse na zajęcie miejsca, które zagwarantuje udział w rozgrywkach piłkarskiego Pucharu UEFA. Warunkiem jest jednak duża mobilizacja, ambicja, wola walki, wiara we własne możliwości, a przede wszystkim lepsza postawa całego zespołu, który jest uznawany przez kibiców za największe rozczarowanie rozgrywek.

Już w sobotę kolejnym zespołem, który znajdzie się pod „lupą” iGola będzie 5. drużyna Orange Ekstraklasy – Kolporter Korona Kielce.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze