6. kolejka Premiership


Po dwóch tygodniach przerwy rozgrywki wznowiła najszybsza liga świata. Mały falstart zaliczyła Chelsea, która nie potrafiła pokonać u siebie Blackburn, za to w derbach północnego Londynu pewnie zwyciężył Arsenal.


Udostępnij na Udostępnij na

Tymczasem w górę pnie się West Ham. „Młoty” nie zaczęły dobrze sezonu, w tamtym walczyły o utrzymanie, ale teraz grają z każdym meczem lepiej i pewniej i już są na szóstej pozycji. Tym razem podopieczni Alana Curbishleya pewnie pokonali Middlesbrough 3:0. Wreszcie bramkę zdobył Dean Ashton, dla którego było to pierwszej trafienie od ponad pół roku! Również pierwszą bramkę w nowych barwach zdobył Luke Young. Tyle tylko, że była to bramka samobójcza… Chelsea do meczu z Blackburn przystąpiła wprawdzie mocno osłabiona, bowiem bez Franka Lamparda i Didiera Drogby, ale i tak nikt nie spodziewał się, że podopieczni Jose Mourinho nie znajdą sposobu na przyjezdnych. Gościom zresztą pomógł sędzia, który odgwizdał spalonego po tym, jak Salomon Kalou umieścił piłkę w siatce. Nie trzeba przypominać, jak rozsierdziło to portugalskiego szkoleniowca. Blackburn tym samym nadal pozostaje jedną z trzech drużyn bez porażki, a Chelsea spadła na piątą lokatę.

ZdjęcieGłównym wydarzeniem tej kolejki Premiership były jednak derby północnego Londynu, oczywiście pomiędzy Tottenhamem a Arsenalem. Kibice obu klubów zza miedzy wręcz się nie znoszą, a fakt, że „Koguty” nie potrafią wygrać z rywalami od 1999 roku jeszcze bardziej rozsierdza fanów z White Hart Lane. Inaczej miało być w ten weekend, gdy w 15. minucie meczu wynik otworzył Gareth Bale po pięknym strzale z rzutu wolnego. Spotkanie było niezwykle wyrównane, z lekką przewagą „Kanonierów” którzy momentami rozgrywali piłkę jak za dawnych dobrych lat. Wydawało się jednak, że zachowali także fatalną skuteczność z poprzedniego sezonu. W pierwszej połowie świetnych okazji nie wykorzystali Adebayor (dwukrotnie) i Hleb, a z pięciu metrów w poprzeczkę trafił Diaby. Po zmianie stron również oglądaliśmy emocjonujące widowisko. W 65.minucie „Kanonierzy” wyrównali po dośrodkowaniu Fabregasa i strzale Adebayora, potem piłkę z linii bramkowej wybił Clichy, świetne okazje marnował również Robbie Keane. Im bliżej było końca meczu, tym piłkarze Arsene’a Wengera jeszcze bardziej cisnęli, aż w końcu futbolówka po strzale Fabregasa zza pola karnego zatrzepotała w siatce. Gospodarzy dobił jeszcze w doliczonym czasie gry Adebayor po pięknym woleju, który można porównać do pamiętnego strzału Henry’ego z meczu z Man Utd. A asystę znów zaliczył Fabregas, który w tym sezonie jest w wyśmienitej formie. Arsenal dość nieoczekiwanie jest na czele tabeli, mając przy tym jeszcze jeden zaległy mecz.

ZdjęciePortsmouth zdołał zatrzymać na własnym boisku rozpędzony Liverpool, a mógł nawet wygrać, gdyby w 31. minucie spotkania jedenastkę wykorzystał Nwanko Kanu. Rzut karny obronił jednak „specjalista” Pepe Reina. Ogólnie ten mecz był popisem bramkarzy, bowiem również David James popisał się kilkoma znakomitymi paradami, a raz w sukurs przyszła mu poprzeczka. „The Reds” nie pomogli nawet wprowadzeni w drugiej połowie Gerrard i Torres, którzy mieli być oszczędzani przed inauguracją Ligi Mistrzów. Znowu minimalne zwycięstwo odnotowali mistrzowie Anglii, którzy pokonali na wyjeździe Everton po bramce Vidjica na sześć minut przed końcem. Czerwone Diabły znowu nie zachwyciły swoją grą, do tego straciły do końca sezonu Michaela Silvestre, który skręcił kolano. Do składu mają powrócić za to Wayne Rooney i Owen Hargreaves.

Najnowsze