Najciekawsze mecze wciąż toczą się o utrzymanie w Scottish Premier League. W sobotę Saint Mirren dość szczęśliwie wygrało z Dundee United, a w poniedziałkowy wieczór Dunfermline rozbiło Motherwell i oba zespoły wciąż dzieli tylko jeden punkt.
Dunfermline na East End Park błyskawicznie rzuciło się do ataków i przyniosło to wymierny rezultat w postaci gola już w szóstej minucie. Na strzał zdecydował się O’Brien, a Smith po raz pierwszy zmuszony był wyciągnąć piłkę z siatki. Goście chyba jeszcze dobrze nie ochłonęli, a przegrywali już 2:0 po golu Wilsona. Do końca pierwszej części spotkania wynik nie uległ już zmianie, Motherwell miało właściwie tylko jedną dobrą okazję, ale McDonald nieznacznie się pomylił. Początek drugiej połowy to ponowny napór gospodarzy, którzy znając wynik meczu Saint Mirren musieli wygrać chcąc zachować szanse na utrzymanie. W pięćdziesiątej ósmej minucie faulowany w polu karnym jeden z graczy „The Pars”, a rzut karny pewnie wykorzystał Stephen Glass. Wkrótce potem (68 minuta) czerwoną kartkę otrzymał Mark Reynolds, który będąc ostatnią przeszkodzą przed Smithem zatrzymał piłkę ręką przerywając bardzo groźny kontratak gospodarzy. Grający w dziesiątkę przyjezdni nie potrafili poradzić sobie z obroną Dunfermline. Udało im się to dopiero trzy minuty przed końcem meczu – Scott Wilson faulował we własnym polu karnym Rossa McCormacka i sędzia pokazał mu czerwony kartonik jednocześnie wskazując na 'wapno’. Z jedenastu metrów nie pomylił się McDonald i było 1:3. Strzelec gola niespełna cztery minuty później wyleciał z boiska po brutalnym faulu w środku boiska. „The Pars” nie rezygnowali z podwyższenia prowadzenia i w doliczonym czasie gry po strzale Hamiltona zdobyli czwartą bramkę. Dzięki wygranej Athletic utrzymali dystans do jedenastego St Mirren.
Dundee United na własnym stadionie przegrało dość pechowo z Saint Mirren. Oba zespoły stworzyły przeciętne spotkanie, wprawdzie nie brakowało walki, były bramki, czerwona kartka, ale kibice nie mogli czuć się usatysfakcjonowani. Od początku meczu było widać, który zespół walczy 'o życie’. To piłkarze gości starali się utrzymywać częściej przy piłce, zagrażać bramce strzeżonej przez Stilliego. Niestety ich próby były bardzo nieudane i dopiero szczęśliwy strzał Hugha Murray’a po dośrodkowaniu z rzutu wolnego dał „Świętym” prowadzenie. Dundee grało już wtedy w 'dziesiątkę’, bowiem czerwoną kartką ukarany został dwie minuty wcześniej Noel Hunt. Napastnik gospodarzy wdał się w przepychanki z Broadfootem, a jako, że był stroną agresywniejszą, to arbiter główny po konsultacji z sędzią liniowym ukarał go wyrzuceniem z boiska (obrońca gości dostał żółtą kartkę). Grające z przewagą jednego piłkarza Saint Mirren oddało inicjatywę nastawiając się głównie na kontry, co niestety odbiło się znacznie na jakości widowiska. Gospodarze pomimo chęci nie byli w stanie oddać celnego strzału na bramkę strzeżoną przez Smitha, a przyjezdni zdobyli jeszcze jednego gola – pod koniec meczu, po kolejnym stałym fragmencie gry, piłkę do siatki posłał Broadfoot i wygrana „Świętych” stała się faktem.
Glasgow Rangers wygrywając w derby „Old Firm” powetował sobie nieco stracony sezon, bo tak należy traktować przegraną walkę o tytuł. Dużo lepsze wrażenie w całym spotkaniu sprawili piłkarze gości, którzy w obecności nieco ponad pięćdziesięciu tysięcy kibiców pewnie zwyciężyli 2:0. Od pierwszych minut obie drużyny grały nerwowo, szybciej 'pozbierali’ się „The Gers” i w trzydziestej czwartej minucie po błędzie Caldwella piłkę z bliska do siatki skierował Kris Boyd. Szkot jest najskuteczniejszym strzelcem ligi – ma już na swoim koncie dwadzieścia goli i z całą pewnością otrzyma koronę króla strzelców. Na początku drugiej połowy prowadzenie zwiększył Charlie Adam, który sprytnym strzałem z rzutu wolnego posłał piłkę pod murem (wzorował się na strzale Ronaldinho z meczu przeciwko Werderowi Brema w Lidze Mistrzów). Celtic grał bardzo słabo, wprawdzie był w stanie stworzyć sobie kilka sytuacji strzeleckich, ale czujnie bronił McGregor skutecznie uniemożliwiając „The Bhoys” poprawę wyniku. Rangers wygrali więc po raz drugi w sezonie z odwiecznym rywalem, jednocześnie gwarantując sobie tytuł wicemistrza Szkocji. Pod wodzą Waltera Smitha zespół przeszedł niesamowitą przemianę i kolejny sezon zapowiada się fascynująco. Cały mecz rozegrał Artur Boruc – przy bramkach był bez większych szans, ogólnie rozegrał dobre zawody, czego niestety nie można powiedzieć o bloku obronnym „Celtów”.
W meczach zespołów walczących o piąte miejsce lepsi okazali się piłkarze Kilmarnock, którzy pokonali w Edynburgu Hibs 1:0. Jedynego gola spotkania zdobył Nish w czterdziestej dziewiątej minucie zapewniając swojemu zespołowi awans na piąte miejsce. Gospodarze zaprezentowali się lepiej niż „The Killies”, ale nie potrafili zamienić sytuacji na bramki i dlatego też przegrali. Z kolei w meczu drużyn walczących o trzecie miejsce padł remis 1:1, co praktycznie przesądziło, że najniższe miejsce na podium zajmą „The Dons”. Heart of Midlothian szybko wyszli na prowadzenie (w czternastej minucie za sprawą Velicki), mądrze się bronili i konsekwentnie próbowali podwyższyć wynik meczu. Goście grający w dziesiątkę wyrównali jednak w ostatnich sekundach meczu po uderzeniu Nicholsona i utrzymali cztery punkty przewagi nad „Sercami”.