32 kolejka Scottish Premier League


Dość nieoczekiwanie zremisowały stołeczne drużyny - Celtic nie dał rady pokonać Dundee United, a Rangersi w identycznym stosunku zakończyli na Ibrox Stadium spotkanie przeciwko Inverness. W przeciętnym meczu kolejki Hearts pokonało Hibernian 1:0 i było to ich pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od 1992 roku.


Udostępnij na Udostępnij na

Falkirk pewnie pokonało na swoim stadionie Saint Mirren. Goście mogli mieć szansę na korzystny rezultat tylko do rozpoczęcia meczu – od pierwszego gwizdka prowadzącego zawody Davida Somersa sporą przewagę osiągnęli miejscowi i skutecznie kontrolowali przebieg spotkania. Niespełna sześć tysięcy kibiców czekało dwadzieścia minut na pierwszą bramkę, wówczas to Smitha pokonał Moutinho i gospodarze mogli cieszyć się z zasłużonego prowadzenia. Strata bramki wprawdzie 'podrażniła’ przyjezdnych, ale nie potrafili oni stworzyć zagrożenia pod bramką Schmeichela. W czterdziestej minucie było praktycznie po meczu, bowiem Falkirk – za sprawą O’Donnella – zdobyło drugiego gola. Drugie czterdzieści pięć minut wyglądało podobnie, ale tym razem „Święci” mieli kilka okazji do zdobycia bramki, nie udało im się jednak pokonać dobrze dysponowanego Schmeichela. Gospodarze mający bezpieczną przewagą długimi minutami rozgrywali piłkę pomiędzy swoimi piłkarzami, z rzadka tylko starali się podwyższyć wynik meczu, a po dziewięćdziesięciu minutach odnieśli zasłużone zwycięstwo i awansowali na siódme miejsce w tabeli. „Święci” zajmują przedostatnią lokatę, ale porażka nie niosła za sobą większego zagrożenia, bo przegrał również zamykający ligową tabelę Dunfermline.

„The Pars” okazali się słabsi od Motherwell, ale należy podkreślić, że z przebiegu meczu remis byłby bardziej sprawiedliwy. Niestety dla gości zespół z Fir Park ma w tym sezonie prawdziwego snajpera w swoim składzie. Mowa oczywiście o McDonaldzie, który w tym sezonie ma już na swoim koncie trzynaście goli. Australijczyk podpisał już umowę z Celtikiem Glasgow i po zakończeniu obecnych rozgrywek przeniesie się na Celtic Park, gdzie prawdopodobnie będzie rywalizował o miejsce w składzie m.in. z Maciejem Żurawskim. W sobotnim meczu McDonald najpierw wykorzystał rzut karny podyktowany przez arbitra Finnie, a jedenaście minut później ponownie – tym razem z gry – wpisał się na listę strzelców. Pomimo kilku sytuacji dla „The Pars” nie udało im się strzelić nawet honorowego gola i przegrali spotkanie. Była to już dwudziesta przegrana gości w tym sezonie.

Nieoczekiwanie punkty straciło Glasgow Rangers, które na Ibrox Stadium 'tylko’ zremisowało z Inverness. Gospodarze mający świetną serię w lidze, niepokonani pod wodzą Waltera Smitha z całą pewnością byli przekonani, że zdobędą trzy punkty i zmniejszą swoją stratę do Celtiku. Początek spotkania zapowiadał się dla ponad pięćdziesięciu tysięcy fanów bardzo udanie – „The Gers” potrzebowali tylko piętnastu minut, aby pokonać strzegącego bramki gości Frasera. Co gorsza dla przyjezdnych grali wówczas grali już oni w 'dziesięciu’, bowiem kilkanaście sekund wcześniej prowadzący zawody Collum usunął z boiska obrońcę Inverness Dodsa (za brutalny faul na Adamie, który niedługo potem zdobył pierwszą bramkę). W tym momencie wydawało się być pewne, że trzy punkty zostaną w Glasgow. Piłkarze Smitha przez długi minuty 'oblegali’ bramkę rywali, ale fatalnie pudłowali. Dobre okazje do zdobycia bramki mieli Ferguson, Boyd, Adam, Prso. Żadnemu z nich nie udało się pokonać ponownie Frasera. W drugiej części goście zaczęli śmielej wyprowadzać akcje, co w rezultacie doprowadziło do wyrównującej bramki (zdobył ją Dargo). „The Gers” przez ostatnie kilka minut próbowali strzelić wyrównującego gola, atakowali bardzo zaciekle, ale potwierdzili tylko fakt, że ich napastnicy do najlepszych nie należą (nie licząc Krisa Boyda, który miał po prostu słabszy dzień). Po zakończeniu sezonu z zespołu ma odejść Dado Prso, prawdopodobnie również nie zostanie Sebo (który jest jednym z największych rozczarowań w Rangersach) i Walter Smith już teraz głośno i wyraźnie podkreśla, że potrzebuje naprawdę dobrych napastników, aby walczyć o triumf w Szkocji.

Remis Rangers wykorzystali piłkarze Aberdeen, którzy wygrywając w Kilmarnock 2:1 odrobili dwa punkty i mają już 'tylko’ pięć oczek straty do stołecznego zespołu. „The Killies” w tym sezonie nie walczą już o nic, nic więc dziwnego, że bardzo często sprawiają wrażenie, jakby 'przechodzili’ obok meczu. Tak też było i tym razem. Właściwie naprawdę dobry futbol zaprezentowali dopiero w ostatnich kilkunastu minutach, ale wówczas było już za późno na zdobycie chociaż punktu w konfrontacji z Aberdeen. Pierwsze czterdzieści pięć minut rozczarowało – przyjezdni wprawdzie próbowali zdobyć gola, ale były to ataki bardzo nieporadne. Grający bez presji gospodarze pozwalali sobie na efektowne i nonszalanckie zagrania także pod bramką Langfielda i to był główny powód bezbramkowego rezultatu po pierwszej części. W drugiej połowie goście nieco odważniej zaatakowali i po godzinie gry prowadzili za sprawą Fowlera, który wykorzystał rzut karny. Dziesięć minut później było już 0:2, a na listę strzelców wpisał się Anderson. Piłkarze Kilmarnock osiągnęli przewagę, ale zdobyli tylko honorowego gola (również po rzucie karnym) udowadniając, że grają bardzo chimerycznie – potrafią toczyć wyrównane boje z najlepszymi, stwarzać sobie wiele sytuacji strzeleckich, ale brakuje im wykończenia i gry do końca. Z całą pewnością „The Killies” przy kilku odpowiednich zakupach w przyszłym sezonie mogą walczyć o wyższe miejsce niż szóste. Aberdeen wciąż zachowuje szanse na drugie miejsce (co jednak będzie trudno osiągnąć przy tak dobrej postawie Rangers) i grę w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Trzeciego ligowego meczu z rzędu nie udało się wygrać piłkarzom Celtiku, którzy tylko zremisowali na wyjeździe z Dundee United. Kibice „The Bhoys” mogą się zastanawiać co się dzieje z ich drużyną – Strachan zapowiadał, że jego zawodnicy zamierzają wygrać to spotkania, aby pokazać, że poprzednie porażki były tylko potknięciami spowodowanymi udziałem w Lidze Mistrzów, a tymczasem Celtic w Dundee był zespołem gorszym i remis zawdzięcza nieskuteczności United i Arturowi Borucowi. Polski bramkarz bronił bardzo pewnie, dał się pokonać dopiero w doliczonym czasie gry, ale stracona bramka nie obciąża jego konta. Pół godziny rozegrał Maciej Żurawski – „Magic” pojawił się na murawie po godzinie gry, ale nie pokazał niczego wielkiego. Podobnie zresztą sytuacja miała się z Hesselinkiem (słaby) i Beattim (zupełnie bezbarwny, to jego zmienił „Żuraw”). Celtic prowadził od czterdziestej ósmej minuty, kiedy to bramkę zdobył Shunsuke Nakamura. Gospodarze ambitnie dążyli do zmiany rezultatu, nie załamali się nawet w 89 minucie – wówczas czerwoną kartką ukarany został Barry Robson – a ich poczynania zostały nagrodzone w ostatnich sekundach meczu. Spotkanie zakończył się więc remisem 1:1 i trzeba przyznać, że dość szczęśliwie dla mistrza kraju.

Przez pięć lat Hearts nie potrafiło wygrać 'na wyjeździe’ w derbowym pojedynku przeciwko Hibernianowi. Zwycięstwo przyszło w najmniej spodziewanym momencie. „Serca” przeżywają trudne chwile związane z dymisją Valdasa Ivanauskasa, brakiem jego następcy i słabymi rezultatami, jak na wymagania klubu. Nic więc dziwnego, że nie byli faworytem tego meczu. Samo spotkanie nie było najwyższych lotów – obie drużyny przyzwyczaiły swoich kibiców, że grają bardzo nierówno i tak też było tym razem. Minimalną przewagę mieli gospodarze, ale nie potrafili jej udokumentować golem (bardzo dobrze spisywał się w bramce przyjezdnych Gordon). Bohaterem Heart of Midlothian został Zaliukas – litewski obrońca strzałem z dystansu pokonał NcNeila i była to jedyna bramka meczu. W składzie zwycięzców nawet na ławce rezerwowych zabrakło Arkadiusza Klimka.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze