Trenerski nestor z twarzą dyktatora. Kim jest Anghel Iordănescu?


3 czerwca 2016 Trenerski nestor z twarzą dyktatora. Kim jest Anghel Iordănescu?

Zapewne po dziś dzień wielu rumuńskich kibiców z rozrzewnieniem wspomina legendarną reprezentację z połowy lat 90. z takimi asami jak Hagi, Petrescu czy Popescu. Choć minęło prawie 20 lat, a Rumunia nadal nie może nawiązać do tego wspaniałego okresu, jedna rzecz ciągle przypomina o tamtych złotych czasach. To postać trenera Anghela Iordănescu, który przez wielu uważany jest za najlepszego rumuńskiego szkoleniowca w historii futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Już za niemal tydzień zacznie się to, na co wszyscy czekali! 10 czerwca na Stade de France Francuzi podejmą w meczu otwarcia Rumunów, dla których będzie to pierwszy występ w wielkim turnieju (licząc mistrzostwa Europy i świata) od ośmiu lat. Będzie to również bardzo wyjątkowy wieczór dla Anghela Iordănescu, który tym samym poprowadzi zespół narodowy na czwartej wielkiej imprezie.

Iordănescu jako selekcjoner Rumunii na wielkich turniejach:

  • 1994 rok – mistrzostwa świata w USA, ćwierćfinał
  • 1996 rok – mistrzostwa Europy w Anglii, faza grupowa
  • 1998 roku – mistrzostwa świata we Francji, 1/8 finału
  • 2016 rok – mistrzostwa Europy we Francji, ?

Trzy poprzednie przypadły na tłuste lata 90. Choć zapewne niewiele osób pamięta dziś, że… rumuńskiej bajki mogło wcale nie być! 66-letni obecnie szkoleniowiec po raz pierwszy usiadł za sterami „Tricolorii” w czerwcu 1993 roku, kiedy po porażce aż 2:5 z Czechosłowacją zastąpił Cornela Dinu i musiał ratować eliminacje, co ostatecznie się udało. Iordănescu wcześniej wypracował nazwisko przede wszystkim dzięki pracy w Steaua Bukareszt, z którą czterokrotnie wygrywał mistrzostwo kraju, a w 1986 roku jako asystent Emerica Jeneia zdobył Puchar Mistrzów.

Do Stanów Zjednoczonych Rumuni jechali z ogromnymi nadziejami. Prasa już od pierwszego dnia po wywalczeniu awansu zaczęła pompować balonik, uważając, że „Tricolorii” mieli w tamtym okresie najlepszą reprezentację w historii. Atmosfera podobna więc do obecnej w Polsce, gdzie podobne komentarze co rusz przewijają się przed Euro 2016.

Obyśmy poszli w ślady Rumunii nie tylko pod względem atmosfery i oczekiwania przed turniejem, ale także walorów czysto piłkarskich. Imponowała ona piękną, efektowną grą. Zachwytom nie było końca (Michel Platini stwierdził, że nie ma w Europie drużyny, która prezentowałaby się lepiej, jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne, z kolei legendarny Pele powiedział, że widzi Rumunów jako jednego z kandydatów do zdobycia złotego medalu). Pucharu Świata ostatecznie zdobyć się nie udało (w ćwierćfinale lepsza okazała się Szwecja, a rumuński pochód tak naprawdę zatrzymał Thomas Ravelli, który wybronił dwie „jedenastki”), ale chłopcy Iordănescu i tak wnieśli ogromny powiew świeżego powietrza i radość z gry, którą zaskarbili sobie sympatię milionów kibiców. Sam trener z kolei dostał… nominację generalską od Iona Iliescu (wcześniej posiadał tytuł pułkownika armii, który nadał mu Nicolae Ceaușescu).

https://www.youtube.com/watch?v=1XdcSZaPhls

Mecz Szwecja – Rumunia podczas mundialu w USA. Szwedzi wygrali po karnych, a dla Rumunów był to jak na razie szczyt ich możliwości

W kolejnych turniejach nie było już tak dobrze. Na Euro 1996 rumuńska kadra odpadła w fazie grupowej, z kolei na mundialu dwa lata później w 1/8 finału (w fazie grupowej potrafiła jednak pokonać Anglię 2:1, a dużą cegiełkę przy tym osiągnięciu dołożył Dan Petrescu – późniejszy trener m.in. Wisły Kraków), co w kraju zostało odebrane jako duże rozczarowanie. Dodatkowo Iordănescu zaczął mieć coraz gorsze relacje z działaczami związku (zwracał uwagę na to, że przymykają oni oko na problem korupcji w rumuńskim futbolu, w związku z tymi słowami na pewien czas został odebrany mu tytuł generała), a dziennikarze zwracali uwagę że popełniał błędy w selekcji, dając szansę piłkarzom, którzy byli bez formy. Ostatecznie po francuskim mundialu podał się do dymisji i zaczął pracę z reprezentacją Grecji.

Dan Petrescu
Styl pracy Iordănescu przejął później jego podopieczny Dan Petrescu, o czym przekonali się m.in. gracze Wisły Kraków

Z „Helladą” popracował tylko rok. Podobnie jak w ostatnich latach pracy w Rumunii również w Grecji jego relacje z włodarzami federacji nie były idylliczne. Po roku wrócił do Rumunii, do Rapidu Bukareszt, a potem wybrał posadę w Zatoce Perskiej w klubie Al-Ain FC, z kolei w 2002 roku jego drogi zeszły się po raz kolejny z kadrą Rumunii. Choć mogło być zupełnie inaczej, bo w tej historii jest również polski wątek. Iordănescu w 1999 roku był przymierzany na selekcjonera reprezentacji Polski. Jego notowania stały wysoko, a sam Iordănescu stwierdził, że ewentualnej oferty wysłuchałby z dużą uwagą.

Powrotu do czasów złotej generacji jednak nie było. Rumunia nie zakwalifikowała się na Euro 2004, z kolei Iordănescu jesienią 2004 roku złożył dymisję z funkcji selekcjonera (był już wtedy ponownie pod ostrzałem krytyki, zarzucano mu, że coraz więcej uwagi poświęca działalności politycznej) i niedługo później po raz kolejny wyemigrował za chlebem do Zatoki Perskiej.

W 2007 roku wydawało się, że na stałe żegna się z pracą szkoleniowca. Właśnie wtedy ogłosił zakończenie swojej ponad dwudziestoletniej przygody na ławce trenerskiej, skupił się na prowadzeniu biznesu. Na dobre wszedł w działalność polityczną (był senatorem z ramienia lewicowej Partii Socjaldemokratycznej), a przez rok był dyrektorem technicznym reprezentacji. W 2014 roku, niemal dwadzieścia lat po udanym mundialu w USA, po raz trzeci objął stanowisku selekcjonera kadry, mimo że przez kilka wcześniejszych sezonów wszystkie propozycje powrotu do trenerki solidarnie odrzucał.

Dariusz Kubicki
Pisaliśmy już, że Iordănescu mógł przejąć reprezentację Polski, ale swego czasu także Legię z rąk Dariusza Kubickiego

Rumuni bez problemów przeszli kwalifikacje do Euro. Nie przegrali żadnego spotkania, a imponowali zwłaszcza żelazną defensywą (stracili tylko dwa gole). Również mogli być zadowoleni z wyników losowania grup francuskiego czempionatu, ponieważ trafili co prawda na gospodarzy Francuzów, ale oprócz nich mają także Szwajcarów i Albańczyków, z którymi mogą śmiało powalczyć o awans do fazy pucharowej.

Kogo stylem pracy przypomina Iordănescu? Nie będzie karygodnym błędem stwierdzenie, że między nim a Adamem Nawałką jest bardzo dużo podobieństw. Obaj są tytanami pracy, obaj także w swoich drużynach chcą być „dyktatorami”. – Trener jest dla zawodników osobą najważniejszą i musi być wobec nich twardy. Jestem ich przyjacielem poza boiskiem, ale w trakcie wspólnej pracy jestem przede wszystkim despotą – powiedział w jednym z wywiadów. Mimo to przez wielu byłych podopiecznych jest szanowany i doceniany (Dan Petrescu powiedział, że Iordănescu jest jedną z najważniejszych osób, które przyczyniły się do rozwoju jego kariery), a on sam może w czerwcu przypomnieć się wielu kibicom, którzy być może zapomnieli, że kiedyś niedaleko Karpat był zespół, który rozpalał wyobraźnię milionów fanów.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze