15 lat minęło…


...odkąd VfB Stuttgart ostatni raz zdobyło mistrzostwo Niemiec. W minionej kolejce wszystko zależało nie tylko od samych piłkarzy Veha, ale i od zespołu Schalke Gelsenkirchen. Schalke zrobiło, co mogło, ale na mistrzostwo to nie wystarczyło.


Udostępnij na Udostępnij na

Już w pierwszym kwadransie gry podopieczni Mirko Slomki zdobyli dwa gole. W 11 minucie po akcji Rafinhy z Lincolnem, ten drugi strzałem z 18 metrów umieścił piłkę w siatce. Pięć minut później Gerald Asamoah znakomicie wyłożył piłkę Halilowi Altintopowi, a turecki napastnik podwyższył wynik.

Schalke dalej prowadziło grę, ale nie potrafiło udokumentować przewagi kolejnymi golami. Najbliżej szczęścia było około 30 minuty, jednak Kevin Kuranyi strzelił w boczną siatkę. W drugiej odsłonie obraz gry nie uległ większej zmianie, jednak ataki Schalke nie były już tak groźne. W 48 minucie mieliśmy niecelny strzał Rafinhy z dystansu, z kolei kilka minut później Mathias Hain obronił uderzenie Hamita Altintopa.

Niedługo potem miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. W polu karnym po starciu Radima Kucery z Kuranyim ten drugi upadł, a kibice i zawodnicy Schalke domagali się rzutu karnego, z czym nie zgodził się sędzia, pan Felix Brych. W 70 minucie na boisku pojawił się Artur Wichniarek, co wprowadziło trochę ożywienia w zespole Arminii. Szybko stworzyli dwie dogodne sytuacje, jednak najpierw Thorben Marx spudłował z kilku metrów, zaś potem Manuel Neuer wybronił strzał Polaka. Arminia dopięła swego dopiero w doliczonym czasie gry, gdy Radim Kucera umieścił piłkę w siatce po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jonasa Kampera.

Z kolei na Gottlieb-Daimler-Stadion nie od początku było tak różowo dla gospodarzy. Co prawda pierwsi zagrozili bramce przeciwników, jednak strzał z 30 metrów Pavla Pardo obronił Tomislav Piplica. Kilkadziesiąt sekund później strzał Thomasa Hitzlspergera z trudem na rzut rożny wybił bramkarz Energie. Tymczasem goście pierwsi – i to w pierwszej groźnej akcji – zdobyli gola. Strzelał Vlad Munteanu, lot piłki zmienił Sergiu Radu, a Timo Hildebrand nie dał rady obronić.

Jednak piłkarze ze Stuttgartu nie poddali się. W niewiele minut po stracie gola mogli wyrównać, ale strzały Roberto Hilberta i Cacau wybronił Piplica. Bezradny za to był w 27 minucie, gdy po zagraniu Pardo Hitzlsperger huknął z woleja jak z armaty. Tuż przed przerwą umiejętności golkipera z Chociebuży sprwadził jeszcze strzałem z 40 metrów Ludovic Magnin, ale Piplica był na posterunku.

Na początku drugiej połowy wyprowadzić kolegów na prowadzenie mógł Mariusz Kukiełka, jednak uderzył zbyt słabo, by zaskoczyć Hildebranda. Z czasem gospodarze uzyskiwali coraz większą przewagę, co było dobre w ich sytuacji, gdyż remis był zbyt ryzykownym wynikiem. W 56 minucie kolejny raz strzelał Hitzlsperger, ale za wysoko. Wreszcie siedem minut później kibice na Gottlieb-Daimler-Stadion mogli się cieszyć. Rezerwowy Antonio da Silva zacentrował w pole karne, a tam jak spod ziemi wyrósł Sami Khedira i głową skierował piłkę do siatki. Do końca gospodarze kontrolowali przebieg meczu. Energie jednak nie dało za wygraną, ale 3 punkty pozostały w Stuttgarcie. Tak samo jak i mistrzostwo Niemiec.

Polacy wg „Kickera„:

Artur Wichniarek – grał zbyt krótko, by ocenić
Ebi Smolarek – przyzwoity występ. Ładna bramka zdobyta głową po zagraniu Dede. Nota: 3
Mariusz Kukiełka
– również nie najgorzej. Miał swoją szansę bramkową, ale strzelił zbyt lekko. Nota: 3
Tomasz Zdebel
– nie odstawał wiele formą od swoich rodaków. Nota: 3,5
Jacek Krzynówek
– również bardzo przyzwoity występ. Nota: 3,5

Najnowsze