Ligowy Bigos #22: W nieudanej pogoni za zachodem…


Czyli kiedy esktraklasa chciałaby być jak Premier League, ale potyka się co krok

16 lutego 2020 Ligowy Bigos #22: W nieudanej pogoni za zachodem…

Jakiś czas temu prezes Boniek przyrównał poziom sportowy spotkań z niższej półki Premier League do polskiej ekstraklasy. Tak - mecze Watfordu z Norwich są według niego na podobnym poziomie, co spotkanie Górnika z Arką. Choć internet uśmiechnął się pod nosem, nie można Prezesowi odebrać tego, że każdy ma prawo do własnego zdania. Porównanie do angielskiej ekstraklasy zrodziło jednak w mojej głowie pewien pomysł.


Udostępnij na Udostępnij na

Pomysł, który na cyfrowy papier przelać postanowiłem dopiero wraz z rozpoczęciem ligowych zmagań w 2020 roku. Dlaczego? Cóż, od początku sezonu nie do końca podoba mi się realizacja naszej ligi. Porównania do lig zachodnich pojawiają się tu i ówdzie, ale nie bez powodu. I nie chodzi jedynie o to, co widzimy w telewizji, o transmisje. Nasza liga na poważnie wzięła się za gonienie peletonu w postaci lig zachodnich – uruchomienie aplikacji godnej ligi, nowoczesne grafiki w trakcie transmisji, umożliwienie oglądania spotkań osobom zza granicy. Kibice mogą mieć jednak sporo powodów do narzekania – nie bez przyczyny.

Wszystkie grzechy transmisji

Za produkcję transmisji odpowiada spółka Ekstraklasa Live Park, która jest własnością Ekstraklasa S.A. I trzeba przyznać, że zespół Live Park’u tworzą ludzie, którzy znają się na rzeczy. Nie przypominam sobie, aby w tym sezonie wystąpiły jakiekolwiek problemy, które odbiły by się szerokim echem w internecie, czy wśród dziennikarzy.

Sezon 2019/2020 otworzyło spotkanie Arki Gdynia z Jagiellonią Białystok. Zobaczyliśmy nową czołówkę i… w tym momencie ci, którzy zobaczyli ją po raz pierwszy, otworzyli szeroko oczy. A przynajmniej niektórzy. Można było przeczytać wiele negatywnych opinii na ten temat. I choć oczywiście jest to też kwestia gustu, czołówka blado wypada jeśli przypomnimy, że odpowiedzialna jest za nią firma, która pochwalić się może m.in. graficznym opakowaniem Premier League. Grafiki wyglądają, jakby były wyjęte ze starego Championship Managera, niż stworzone na potrzeby ligi robiącej krok w stronę nowoczesności.

Tylko zaczął się mecz, a realizatorzy zrugani zostali za kolejną wpadkę. Tablica wyników wraz z zegarem były, lekko mówiąc, słabo widoczne. Przyznaję, mam poważną wadę wzroku, ale na ekranie telewizora bez trudu potrafię dostrzec wynik w meczu ligi zagranicznej, czy reprezentacji. Tymczasem wyglądało to tak, jakby nikt wcześniej nie testował transmisji, nie zebrano żadnych opinii, co wydaje mi się powinno mieć miejsce w przypadku profesjonalnej ligi, która może się pochwalić dość dobrą oglądalnością.

Bardzo szybko zareagowano, a zegar wrócił do „normalnych” rozmiarów. Niestety design tablicy także nie należy do najpiękniejszych – ale to także subiektywna opinia. W przypadku meczów piłkarskich, przynajmniej według mnie, powinno się stawiać na minimalizm, tuż obok czytelności. Tymczasem obecna tablica potrafi operuje nieco pstrokatymi kolorami, co potrafi odwrócić wzrok. No a przy okazji zegar także wygląda, jak wyjęty prosto z Commodore’a…

Wszystkie grzechy aplikacji

Od jakiegoś czasu ekstraklasa stara się także rozruszać swoją aplikację. „Bliżej gry” to slogan, który jej przyświeca. Niezbyt trafny, bo im częściej korzystałem z aplikacji, tym częściej miałem ochotę usunąć ją z telefonu. Warto więc prześledzić wszystko to, co aplikacja oferuje swoim użytkownikom.

Podstawowe funkcje to, co jasne, obserwowanie wyników spotkań – jak na aplikacji typu Flashscore. Wybieramy ulubioną drużynę, a kiedy ta strzeli bramkę od razu dostajemy powiadomienie. Wszyscy wiemy mniej więcej, jak to funkcjonuje. Po meczu możemy także ocenić zawodników w skali od 1-10, co uważam za dobry motyw.

Idąc dalej – możliwość rozmawiania ze znajomymi i robienia zdjęć z motywami naszej ulubionej drużyny. Tylko po co? Na rynku mamy dostępnych ogrom o wiele lepszych komunikatorów, a wrzucając zdjęcie na Facebooka także możemy oprawić je w tematyczną ramkę nawiązującą do drużyny, której kibicujemy. Kilka niepotrzebnych funkcji, jak na aplikację, które po prostu nie do końca pasują do czegoś, co ma nam pomagać w odbiorze meczu. Podobnie sondaże, system dodawania znajomych… Dobrą inicjatywą jest za to zakładka, gdzie możemy wpłacać pieniądze na cele charytatywne. To wszystko jednak „otoczka” tego, co najważniejsze. Są pomysły lepsze, a są te gorsze, bo nie rozumiem, po co w aplikacji dedykowanej ekstraklasie możliwość śledzenia La Liga, albo Premier League?

Porównajmy jednak naszą aplikację do tego, co oferują nam aplikacje lig zachodnich, a konkretniej Premier League, bo (nie tylko według mnie) możemy ją uznać jako wzór do naśladowania dla innych. Mamy możliwość śledzenia spotkań, mamy zapowiedzi kolejek w formie wideo, artykuły poświęcone lidze. Ogółem standard. Brakuje jednak czegoś, co uwielbia zdecydowana część fanów, czyli Fantasy. Coś, co powinno być dostępne na urządzeniu mobilnym, nie jest ani zintegrowane z aplikacją, ani nie posiada osobnej, dedykowanej aplikacji, jak chociażby w przypadku Bundesligi.

Nie na skróty

Coś, co jeszcze rzuca się w oczy, to możliwość oglądania archiwalnych skrótów, przy jednoczesnej niemożności obejrzenia skrótów z tego sezonu. Zamiast być „Bliżej gry” czuję się raczej rzucony w wir nostalgii, przeglądając stare spotkania i galerię legend z ubiegłego wieku. Czara absurdu przelała się jednak wraz z najnowszymi zmianami w aplikacji.

Szczycono się bowiem, że do aplikacji wprowadzony został system powtórek. Niemal „od razu” (czyli jakieś 10. minut po fakcie) możemy obejrzeć bramkę zdobytą przez naszą drużynę, czy też zobaczyć przestrzelonego karnego, jak w ostatnim meczu Arki z Górnikiem Zabrze. System takich powtórek istniał już wcześniej, ale z zupełnie nieznanego mi powodu powtórkę można było włączyć tylko raz – wchodząc w powiadomienie na telefonie. Po zamknięciu powtórki ta znikała na zawsze.

W końcu więc zlitowano się nad kibicami i dano im możliwość obejrzenia powtórki w dowolnym momencie, nawet po zakończonym spotkaniu. Nie było mi dane obejrzeć meczu Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa i ku mojemu zdziwieniu ekran powtórek okazał się być… pusty. Nawet mimo strzelenia trzech bramek przez drużynę Lecha. Poszperałem więc nieco i okazało się, że powtórki bramek… znikają dziesięć minut po zakończeniu spotkania.

Bramek nie obejrzymy zatem w aplikacji, nie mówiąc już o skrótach, które zobaczyć możemy jedynie na stronie ekstraklasy, a konkretniej – na ekstraklasa.tv, gdzie dostępne są m.in. mecze, bramki, skróty. Ale o tej platformie za moment. Skróty spotkań, w odróżnieniu do meczów, powinny być raczej darmowe oraz dostępne dla wszystkich kibiców.

Polska liga zamiast iść przykładem Serie A i udostępniać na swojej stronie na YouTube skróty wszystkich spotkań, postanowiła umieszczać je na własnej platformie. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że aby obejrzeć jakikolwiek skrót trzeba się uprzednio zalogować, co oznacza podanie swojego adresu e-mail. Nie każdy lubi i potrafi zakładać „dziesięciominutowe adresy e-mail”. Niektórym się zwyczajnie nie chce.

Podawanie swojego adresu oznacza dla nas tyle, że wpada on gdzieś do bazy danych ekstraklasy. Z pewnością dostaniemy więc kilka wiadomości o charakterze marketingowym. To potrafi skutecznie odstraszyć użytkownika, który niechętnie podaje swój adres. Firma OZ (partner m.in szwedzkiego AIK) nie zasługuje na pochwałę ze strony fanów.

Wszystkie grzechy telewizji

W lato 2019 roku postanowiono rozruszać także telewizje internetową ekstraklasy. Zbudowano stronę, na której docelowo możemy obejrzeć mecze, skróty, najpiękniejsze bramki itd. Co prawda całe spotkania są dostępne tylko dla osób mieszkających za granicą (Polacy mają przecież w kraju telewizję Canal+), ale w dzisiejszych czasach nie jest problemem połączenie się z siecią VPN – wtedy strona traktuje nas tak, jakbyśmy łączyli się z nią zza granicy.

Ci, którzy wcześniej wiedzieli o tym, że mecze ekstraklasy można za darmo obejrzeć na DailyMotion z pewnością wykorzystywali tę „alternatywną” opcję na oglądanie meczy do granic możliwości. I nie mówię, że taka zmiana jest zła – mamy Canal +, na którym zobaczyć możemy wszystkie mecze ekstraklasy.

Ciekawie robi się jednak, kiedy faktycznie jesteśmy za granicą, a bardzo chcemy zobaczyć mecz. Jedno spotkanie możemy obejrzeć za cenę 3 euro, czyli około 13 złotych. Cóż, gdybyśmy chcieli obejrzeć tak wszystkie 8 spotkań, mogłoby nas to trochę kosztować. Jest to jednak dobra opcja dla wszystkich, którzy akurat znaleźli się poza domem, a nie chcą opuścić meczu swych ulubieńców. Dostęp na cały sezon to koszt rzędu 50 euro, czyli około 212 złotych. Taka opcja opłaca się nawet Polakom łączącym się ze stroną przez VPN – Canal+ oferuje internetowy dostęp do ekstraklasy za 150 złotych za rundę. Czyli 300 za cały sezon.

Wykupienie meczu, czy dostępu na cały sezon może wcale nie być takie proste. Często zdarza się, że opcja zakupu najzwyczajniej nie działa. Innym razem strona w ogóle nie daje nam możliwości zakupu meczu – tak, jakby nie była z niego prowadzona transmisja. Najświeższy przykład – spotkanie ŁKS-u z Wisłą Płock.

Niedościgniony zachód

W niektóre z absurdalnych decyzji podjętych przez osoby odpowiedzialne za aplikację czy TV nie jestem w stanie uwierzyć. Zresztą nie tylko ja. Ekstraklasa od wielu lat tak bardzo stara się dogonić najlepsze ligi świata – od całej otoczki, po poziom sportowy. Tymczasem polska liga ponosi porażki na kolejnych płaszczyznach.

Błędy pokroju niedziałającej telewizji ligowej, psującej się aplikacji (o czym wcześniej nie wspomniałem, ale tak – aplikacja potrafi się wysypać z byle powodu) są po prostu niewybaczalne. Najważniejsze jest to, że ktoś wyłożył na to pieniądze – i to z pewnością dość duże. A my, kibice, zamiast otrzymywać wymierne efekty inwestycji, jesteśmy zaskakiwani coraz to dziwniejszymi rozwiązaniami.

A nikt nie powiedział, że wraz z nowym sezonem nie będzie dziwniej. Nawet bardzo prawdopodobne jest to, że nikt nie wyciągnie wniosków z popełnionych wcześniej błędów. Mam jednak nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej. Że w końcu nasza liga zrobi krok do przodu – zarówno pod kątem realizacji, jak i tym sportowym.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze