Zaledwie dwa zwycięstwa w ostatnich dziesięciu meczach – tak przed dzisiejszym spotkaniem wyglądał bilans Legii Warszawa w starciach z Jagiellonią Białystok. Trudno wskazać drużynę, która sprawiałaby tyle problemów "Wojskowym” co właśnie "Duma Podlasia”. Sobotnie spotkanie było bardzo ważne dla obu zespołów. Gospodarze chcieli się zrehabilitować po niespodziewanym remisie z Rakowem, natomiast goście po słabych występach przeciwko Wiśle Kraków i Koronie Kielce chcieli odnieść pierwsze ligowe zwycięstwo w 2020 roku.
W tygodniu poprzedzającym spotkanie zdecydowanie najwięcej mówiło się o karze dla kibiców Legii za obraźliwe transparenty wywieszone na „Żylecie” w trakcie meczu z ŁKS-em. Pierwszy z nich dotyczył Gregoire’a Nitota (nowego właściciela Polonii Warszawa), zaś drugi adresowany był do Jakuba Kisiela (siedemnastoletniego piłkarza, który kilka tygodni temu przeszedł z Polonii do Legii).
Komisja Ligi nie oszczędza Legii. Ale czy to adekwatna kara za pojedynczy transparent?https://t.co/ad07GaNlHW#sport #Legia
— Rafał Cheliński (@rchelinski) February 13, 2020
Legia – Jagiellonia jednak z udziałem „Żylety”
Naturalną konsekwencją całego zajścia było ukaranie klubu z Łazienkowskiej przez Komisję Ligi. Organ nałożył na Legię karę grzywny wysokości 50 tysięcy złotych oraz zakaz wejścia na stadion podczas meczu z Jagiellonią dla kibiców, którzy w trakcie starcia z Łódzkim Klubem Sportowym zasiadali na Trybunie Północnej. To właśnie na „Żylecie” pojawiły się wspomniane transparenty.
Cała sytuacja wywołała skrajne reakcje. Część opinii publicznej poczuła się oburzona napisami na trybunach. Zorganizowano akcję „Bonjour, Gregoire”. Miała ona na celu wyrażenie wsparcia dla zaatakowanego właściciela „Czarnych Koszul”. W całym przedsięwzięciu wzięło udział m.in. kilku dziennikarzy sportowych.
#BonjourGregoire pic.twitter.com/5rBf54JQN2
— Tomasz Smokowski (@TSmokowski) February 10, 2020
Natomiast kibice Legii postanowili wyrazić niezadowolenie w związku z wysokością wymierzonej kary. Warto dodać, że niedopuszczenie do wejścia na obiekt kibiców obecnych na „Żylecie” w meczu z ŁKS-em nie wiązało się z zamknięciem całej trybuny. Kara dotyczyła konkretnie osób, które wtedy na trybunie przebywały.
Klub postanowił się odwołać od zasądzonej kary, natomiast kibice zorganizowali akcję „Wykluczeni z PKO Ekstraklasy”.
Pod siedzibą PKO Ekstraklasy wywieszony został transparent #WykluczenizPKOekstraklasy pic.twitter.com/booSD6Vsa7
— Marcin Bodziachowski (@Bodziach_LL) February 14, 2020
Odwołanie od decyzji Komisji Ligi zostało skierowane do Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN. We wtorek organ Polskiego Związku Piłki Nożnej postanowił zawiesić wykonanie wymierzonej kary. Oznacza to, że pierwotnie ukarani fani Legii mogli wziąć udział w spotkaniu z „Jagą”. Na razie nie są znane szczegóły dotyczące warunków oraz czasu trwania wspomnianego zawieszenia.
Nie od dziś wiadomo, że spotkania Legii z Jagiellonią wiążą się z dużym ciężarem gatunkowym. Sympatycy obu klubów od lat nie pałają do siebie sympatią. Do największej i najgłośniejszej jak dotąd eskalacji konfliktu doszło w marcu 2014 roku podczas meczu ligowego pomiędzy obydwoma zespołami.
Przed meczem
Jagiellonia Białystok jest wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem dla Legii. Jak już pisaliśmy na początku, w ostatnich dziesięciu spotkaniach między obiema drużynami tylko dwukrotnie legioniści byli górą. Sześciokrotnie padał remis, a trzykrotnie triumfowali białostoczanie. Również historyczny bilans rywalizacji między obydwoma klubami był dosyć wyrównany.
Na przedmeczowej konferencji prasowej trener Aleksandar Vuković podkreślał, że do dotychczasowych kiepskich występów Jagiellonii podchodzi z rezerwą. – Myślę, że jeszcze jest zbyt wcześnie, aby oceniać pracę nowego trenera. Jagiellonię z pewnością stać na lepszą grę niż w pierwszych spotkaniach – mówił serbski szkoleniowiec „Wojskowych”.
Do dzisiejszego pojedynku ekipa ze stolicy przystępowała osłabiona brakiem Artura Jędrzejczyka, którego z udziału w meczu wykluczył nadmiar żółtych kartek. Jego naturalnym następcą w wyjściowej jedenastce był Mateusz Wieteska, który stworzył parę stoperów. Ponadto Macieja Rosołka zastąpił Arvydas Novikovas, a Andre Martinsa Valerian Gwilia.
Celem Legii było zmazanie plamy po podziale punktów w meczu z Rakowem Częstochowa w zeszłym tygodniu. Remis z beniaminkiem nikogo przy Łazienkowskiej nie usatysfakcjonował, zwłaszcza że było to spotkanie, które stołeczny zespół powinien wygrać.
Panowie, wiecie co robić. Po trzy punkty! ??? #LEGJAG pic.twitter.com/mQQLLSvSlv
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) February 22, 2020
Nad Jagiellonią w ostatnich tygodniach zawisły czarne chmury. Blamaż z Wisłą w Krakowie oraz bezbarwny remis z Koroną u siebie sprawiły, że początek 2020 roku w wykonaniu „Jagi” nie napawa optymizmem. Na razie nie widać również, żeby trener Iwajło Petew odcisnął swoje piętno na grze białostoczan.
Innym aspektem, który negatywnie wpłynął na obraz Jagiellonii w ostatnich tygodniach, była liczba obcokrajowców w wyjściowym składzie „Jagi” w spotkaniu z Koroną. Tydzień temu w wyjściowej jedenastce zespołu z Podlasia wybiegło dziewięciu obcokrajowców z siedmiu krajów. Jedynymi Polakami w składzie byli młodzieżowiec Bartłomiej Wdowik oraz urodzony na Ukrainie Taras Romańczuk. W meczu z Legią niewiele się zmieniło. Również ci dwaj jako jedyni Polacy wyszli w podstawowym składzie.
⚽️ W takim składzie rozpoczniemy wyjazdowy mecz z @LegiaWarszawa. Pierwszy gwizdek w spotkaniu #LEGJAG zabrzmi o godzinie 17:30. BKS, dzisiaj tylko trzy punkty❗️❗️❗️ pic.twitter.com/caEZLjJC1T
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) February 22, 2020
Trzy punkty zostają w Warszwie
Od początku meczu „Wojskowi” sprawiali wrażenie drużyny lepszej, która znacznie wyróżnia się na tle zagubionej Jagiellonii. Legionistom szybko udało się otworzyć wynik meczu. Ta sztuka udała się bardzo aktywnemu przed przerwą Marko Vesoviciowi, który w 6. minucie spotkania dał Legii prowadzenie.
Wicemistrz Polski zszedł na przerwę z dwubramkową przewagą. Gola na 2:0 strzałem głową zdobył niezawodny w tym sezonie Jose Kante. W pierwszej połowie goście z Białegostoku ani razu nie zagrozili bramce Radosława Majeckiego.
Jagiellonia na ten moment jest najsłabszą drużyną Ekstraklasy.
— Tomek Hatta (@Fyordung) February 22, 2020
Po przerwie gra „Jagi” w pierwszych dziesięciu minutach nieznacznie się poprawiła. Jednak potem do siatki ponownie trafił Kante. Dla Gwinejczyka były to trafienia numer 9. i 10. w tym sezonie. Legia przeważała i kontrolowała grę, a Jagiellonia kompletnie nie miała pomysłu na powstrzymanie rozpędzonej drużyny wicemistrza Polski.
Kropkę nad i postawił debiutujący w Legii Tomas Pekhart. Czech zdobył bramkę w 90. minucie i ustalił wynik spotkania na 4:0.
Legii z Jagiellonią nigdy nie grało się łatwo. Tym razem jednak piłkarze z Białegostoku zaprezentowali się wyjątkowo rozczarowująco. Podopieczni Aleksandara Vukovicia pozostali na fotelu lidera, natomiast gracze z Podlasia wciąż nie są pewni awansu do górnej „ósemki”. I trzeba uczciwie przyznać, że w obecnej dyspozycji Jagiellonia będzie miała niezwykle trudno uzyskać awans do górnej części tabeli.