Kacper Sezonienko: Miejsce w pierwszej trójce na koniec sezonu to nasz obowiązek [WYWIAD]


Napastnik Lechii Gdańsk to jedno z odkryć tego sezonu ekstraklasy

27 listopada 2021 Kacper Sezonienko: Miejsce w pierwszej trójce na koniec sezonu to nasz obowiązek [WYWIAD]
Mateusz Kostrzewa/Legia.com

Kacper Sezonienko to bez wątpienia jedno z największych objawień obecnego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Wychowanek Akademii Piłkarskiej Ostróda przebił się do pierwszego składu Lechii Gdańsk. Ma już za sobą premierowe trafienie w meczu z Górnikiem Łęczna i asystę przeciwko warszawskiej Legii. Jak wyglądała jego droga do Gdańska? Jaka jest jego wymarzona liga? Jaki jest cel "Biało-zielonych" w tym sezonie? To i wiele więcej w naszej rozmowie. Zapraszamy!


Udostępnij na Udostępnij na

Zacznijmy naszą rozmowę od tematów ostródzkich. Wiem, że regularnie odwiedzasz rodzinne strony. Często rozmawiasz ze swoim pierwszym trenerem Maćkiem Czerkawskim?

Można powiedzieć, że mam stały kontakt z trenerem. Raz w tygodniu obowiązkowo rozmawiamy. Po każdym meczu zdaję trenerowi raport, jak mi się grało.

Z Ostródy do Lechii Gdańsk przechodziło już paru zawodników (Dawidowicz, Chmielewski, Kapuściński), kilku było testowanych. Myślisz, że Wasza grupa jeszcze się powiększy?

Trudno mi powiedzieć. W młodszych grupach jest jeszcze sporo chłopaków z dużym potencjałem. Są oni jednak jeszcze sporo młodsi i mają jeszcze czas. Wydaje mi się, że za szybko, aby mówić, czy są gotowi, żeby pójść w tę stronę.

Po przyjściu do Lechii trafiłeś do drużyny z Centralnej Ligi Juniorów. Jakbyś porównał treningi w Gdańsku z tymi, jakie miałeś do tej pory?

Przeskok był bardzo duży. Przede wszystkim fizycznie. W Ostródzie mój rocznik (2003) trenował z rok młodszymi. W Lechii trenowaliśmy natomiast z rok starszymi chłopakami. Dla mnie jako piętnastolatka był to przeskok. Tak jak mówiłem fizycznie, ale i taktycznie. Zupełnie inny poziom. O wiele, wiele lepszy.

Trudno było się zaaklimatyzować do nowych warunków?

Można powiedzieć, że na dobre wprowadziłem się do drużyny po sześciu miesiącach. Początek był dla mnie trudny. Był to tak naprawdę mój pierwszy wyjazd z domu. Mieszkanie bez rodziców. Po tym czasie spodobało mi się to jednak, no i tak zostało. Mniej więcej po roku zacząłem regularnie strzelać. Chociażby ten mecz ze Śląskiem Wrocław w CLJ.

Spędziłeś pół roku w Bytowie na poziomie 2. ligi. Były jeszcze jakieś inne oferty do wyboru w tym czasie?

Było jeszcze kilka różnych ofert. Przychodziły one bardziej do samego menedżera niż do mnie. Ja skupiałem się na grze w piłkę. Decyzję o wyborze Bytovii podjęliśmy wspólnie z moim menedżerem i trenerem Stokowcem. Uznaliśmy, że będzie to dla mnie najlepsza opcja i taki podjęliśmy wybór.

Wśród piłkarzy krążą różne opinie o trenerze Stokowcu. Jest grupa, która sporo mu zawdzięcza, ale są i ci, którzy otwarcie go krytykują. Jakie Ty masz zdanie na ten temat?

Myślę, że to był dobry trener na mojej drodze. O żadnym trenerze nie powiem złego słowa, bo każdy chciał dla mnie jak najlepiej. Oczywistym dla mnie jest, że każdy szkoleniowiec chce, aby jego zawodnik stawał się coraz lepszy. Każdy chce najlepiej dla swojej drużyny, więc myślę, że nic takiego złego nie było.

Po powrocie z wypożyczenia przeszedłeś okres przygotowawczy z pierwszym zespołem. Piotr Stokowiec rozmawiał z Tobą odnośnie do przyszłości i czy będzie chciał na Ciebie odważniej postawić w tym sezonie?

Dostałem wiadomość, że jadę z zespołem na obóz. Trener powiedział, że miesiąc czasu będzie mi się uważnie przypatrywał. Po tym miesiącu mieliśmy podjąć decyzję. Zostaję i walczę o pierwszy skład oraz minuty czy jakieś roczne lub półroczne wypożyczenie. Miałem wszystko w swoich rękach. Wszystko zależało od tego, jak będę się prezentował na treningach oraz obozie.

Trener Jarosław Kotas mówił mi w wywiadzie, że namawiał Cię na przyjście chociaż na pół roku do rodzinnego miasta i granie w 2. lidze w Sokole Ostróda. To już było po tym miesiącu, kiedy wiedziałeś, jaka jest Twoja przyszłość?

Pierwszy kontakt był, jak jeszcze nie wiedziałem, co mnie czeka. Nie chciałem dawać odpowiedzi, bo miałem jeszcze czas, żeby przekonać do siebie trenera Stokowca. Chciałem poczekać i zobaczyć, jak się wszystko ułoży w Lechii. Jeżeli miałbym mieć szansę na minuty w ekstraklasie, to dlaczego nie spróbować i nie walczyć? Taka była moja decyzja.

Decyzja okazała się słuszna. Po przyjściu trenera Kaczmarka jeszcze częściej zacząłeś pojawiać się na boisku. Całkiem sporo tych minut się zebrało.

Dokładnie. Pierwsze swoje minuty w ekstraklasie łapałem za trenera Stokowca. W wyjściowej jedenastce umieścił mnie jednak trener Kaczmarek.

Trener Kaczmarek od początku odważnie postawił na granie trójką napastników. Jak Ci się współpracuje z Flavio i Łukaszem Zwolińskim?

Bardzo dobrze. Są to jedni z najlepszych napastników w lidze.

To czego Kacper Sezonienko już się od nich nauczył?

Bardzo wielu rzeczy. U Flavio widać wielkie doświadczenie na boisku. Przede wszystkim kapitalny przegląd pola. Od Łukasza na pewno zachowanie w polu karnym. Trochę bramek w ekstraklasie strzelił w tym sezonie i nie wzięło się to z przypadku. Widać, że grają na wysokim poziomie już trochę czasu i w wielu sytuacjach boiskowych lepiej się ode mnie zachowują.

Uzbierało Ci się dziesięć meczów w lidze i aż cztery żółte kartki. Była jakaś szyderka w szatni czy coś trzeba było do puszki wrzucić?

(Śmiech) Nie, nie. Nie byłem pierwszym w zespole, który pauzował za kartki. Chłopaki śmiali się, że szybko te żółtka zbieram, ale żadnej kary nie było. Pewnie dlatego, że wszystkie te kartki wynikały z boiskowej walki, a nie z dyskusji z sędzią czy innego zachowania.

Pierwszy gol w ekstraklasie z Górnikiem Łęczna. Zostajesz czwartym najmłodszym strzelcem w Lechii Gdańsk. Przed Tobą w tej klasyfikacji m.in. etatowi reprezentanci jak Paweł Dawidowicz czy Przemek Frankowski. Ty na razie dostałeś powołanie do kadry U-21.

Tak, to prawda, dostałem powołanie, ale nie byłem na kadrze. Niestety nie byłem nawet na ławce rezerwowych w meczach z Łotwą i Niemcami.

Trener Stolarczyk osobiście się z Tobą kontaktował i komunikował cCi, że będzie chciał Cię powołać?

Tak, dzwonił do mnie. Chciał, żebym pojawił się na zgrupowaniu dzień wcześniej. W związku z tym, że było to dla mnie pierwsze powołanie do kadry U-21. Chciał ze mną porozmawiać i dokładnie przedstawić, jak wygląda sytuacja.

Przed powołaniem dostawałeś jakieś informacje, że jesteś w kręgu jego zainteresowań? Do tej pory grałeś w młodszych reprezentacjach.

Nie, nic takiego nie było. Przed samym powołaniem dowiedziałem się, że mam jechać na zgrupowanie od trenera Kaczmarka i trenera Stolarczyka.

Wróćmy na nasze ligowe podwórko. Jaki jest cel Lechii Gdańsk na ten sezon?

Cel jest co mecz taki sam. Zbierać po trzy punkty w każdym spotkaniu i walczyć o jak najwyższą lokatę. Myślę, że pierwsza trójka na koniec sezonu to jest dla Lechii obowiązek. Wiadomo jednak, że jeżeli będzie okazja powalczyć o coś więcej, nikt nie zadowoli się trzecim miejscem. W każdym meczu musimy walczyć o pełną pulę i nie zadowalać się chociażby remisami.

Debiutancką bramkę zadedykowałeś rodzinie. Na drugą jest już przygotowana jakaś dedykacja?

Nie. Myślę, że nie będzie nic specjalnego. Każdego swojego gola dedykuję rodzinie. Tak to u mnie wygląda.

Wiem, że dużo zawdzięczasz swojej rodzinie i jej pomocy. Gdzie dziś by był Kacper Sezonienko, gdyby nie ich pomoc?

Trudno mi odpowiedzieć. Nie mam pojęcia, co bym robił, gdybym nie grał w piłkę. Obrałem swoją drogę i będę robił wszystko, żeby iść w takim kierunku, w jakim chcę.

To do jakiej wymarzonej ligi zmierza ten kierunek?

Myślę, że każda z topowych pięciu lig w Europie byłaby fajna. Gdybym miał wskazać jedną, to byłaby to hiszpańska. Byłby to wymarzony kierunek, bo mam tam też klub, któremu od małego kibicuję. Od dziecka się tej lidze przypatruję.

Gdyby to tylko od Ciebie zależało i miałbyś wybrać sobie drogę, chciałbyś jak Robert Lewandowski osiągnąć coś na krajowym podwórku i wyjechać czy może drogą Arka Milika czy Krzysztofa Piątka szybko jechać i przebijać się za granicą?

Na początek chciałbym osiągnąć jakieś liczby w Polsce. Pokazać, co potrafię, w naszej lidze. Dopiero wtedy będę myślał o ewentualnym wyjeździe za granicę. Nie chcę od razu rzucać się na głęboką wodę.

Porozmawiajmy jeszcze chwilę o Lechii. W szatni jest ktoś taki, kto powiedzmy bierze młodych zawodników wchodzących do zespołu pod swoje skrzydła i wprowadza ich do drużyny?

Trudno powiedzieć. Myślę, że większość chłopaków w naszej szatni jest taka, że jak przychodzi nowy młody zawodnik, bardzo mu pomaga. Dbają o to, żeby od samego początku poczuł się częścią tego zespołu. Każdy dorzuca swoją cegiełkę. Nawet zwykłym podejściem i zapytaniem, czy czegoś potrzeba i zwykłą rozmową.

To kto dba o dobrą atmosferę w szatni i potrafi rozruszać towarzystwo?

Jest parę osób. Mario jest taką osobą, która lubi sobie zażartować. Wielu lubi się pośmiać.

A ktoś, kto lubi opowiadać o swoich piłkarskich wojażach?

Takich opowieści jest mało. Wszyscy skupiamy się na tym, co tu i teraz. W większości rozmawiamy o naszych aktualnych meczach czy treningach. Nikt nie zajmuje się tym, co było parę lat temu.

To życzę jeszcze wielu goli i powodzenia w najbliższych meczach. Dziękuję.

Dziękuję również.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze