Piłkarze Athletic Bilbao notują jeden z najgorszych startów od lat. Nikt nie spodziewał się, że podopieczni Ernesto Valverde mogą po pięciu kolejkach ligowych znajdować się w strefie spadkowej. A przecież Liga BBVA to nie jedyne rozgrywki, w jakich biorą udział. Czy uda im się pogodzić grę na wszystkich frontach?
Gdy Athletic Bilbao zakończył poprzedni sezon na czwartej pozycji, wszyscy wróżyli mu sukces w europejskich pucharach. Swoją przygodę w Europie rozpoczął w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Los chciał, że „Los Leones” natrafili na Napoli, drużynę, która zajęła trzecie miejsce we włoskiej Serie A. Mecz zapowiadany był jako najlepsze spotkanie rundy play-off. Po losowaniu Josu Urrutia wypowiedział się o szansach swojej drużyny na awans. Nie był pewny tego, że jego zespół awansuje, ale wiedział, że są na to bardzo duże szanse. Kibice byli podobnego zdania. Mimo kilku wątpliwości nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że Athletic mógłby nie zagrać w fazie grupowej.
Europejskie zmęczenie
Pierwszy mecz nie był tym, czego oczekiwali wszyscy kibice zgromadzeni na Stadio San Paolo. Spotkanie było bardzo wyrównane i można by rzec, że szkoleniowcy obu drużyn raczej chcieli sprawdzić, co czeka ich przed meczem rewanżowym na San Mames. Mimo dość wolnego przebiegu spotkania kibice obserwujący Athletic Bilbao mogli dostrzec potencjał Basków. Jednak pojawiły się pewne wątpliwości co do składu czwartej drużyny Primera Division z zeszłego sezonu.
Gdy na drugi mecz z Napoli Athletic Bilbao wyszedł takim samym składem jak w pierwszym meczu, zaczęło się pojawiać pytanie, czy Baskowie dadzą radę grać w tak intensywnym tempie. Wszyscy wiemy, że są to profesjonaliści, ale czy to jest w ogóle możliwe, żeby drużyna, która wykorzystuje piętnastu czy szesnastu piłkarzy przez cały sezon, dała radę grać na swoim poziomie w lidze krajowej, pucharze kraju i Lidze Mistrzów? Można mieć pewne wątpliwości.
Ligowa postawa
Tegoroczną przygodę w Primera Division Athletic rozpoczynał meczem z Malagą na wyjeździe. Po poprzednim sezonie właściwie pewnym było, że Baskowie rozegrają bardzo dobre spotkanie i wrócą z kompletem punktów. Tak się jednak nie stało. Mecz ten był rozgrywany po kiepskim spotkaniu z Napoli, lecz nikt nie spodziewał się, że podopieczni Ernesto Valverde przegrają. Przez całe spotkanie mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale i tego nie potrafili wykorzystać. Można oczywiście przywołać błędy pana Mateu Lahoza, ale to nie oznacza, że miały one wpływ na losy meczu. To słaba postawa zawodników i zmęczenie po pierwszym spotkaniu w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów mogły zawinić. Piłkarze Athletic nie są przyzwyczajeni do gry w europejskich pucharach.
Tradycja
Duży wpływ przy ustalaniu składu ma stosunek klubu do zawodników nie będących Baskami lub nie będących wychowankami baskijskich klubów. Stanowczo ogranicza to możliwości Athletic co do wyboru piłkarzy. Wielu zastanawia się nawet, czy taki system ma jakiekolwiek korzyści. Jednak wiadomo, że klub nie zamierza zmieniać swojej polityki. Trzeba jednak szukać tak zdolnych piłkarzy jak Aymeric Laporte, który przecież jest Francuzem, ale jest wychowankiem Athletic. Tylko w ten sposób klub może poradzić sobie ze zmęczeniem wśród piłkarzy i brakiem zastępców.
Zmęczenie to dosyć powszechny temat wśród piłkarzy. Wielu odczuwa przebiegnięte kilometry i nie jest w stanie grać na swoim poziomie w następnych spotkaniach. To może zdarzyć się w Athletic Bilbao, jeżeli klub nie weźmie pod uwagę kwestii braków kadrowych. Ich piłkarze może i są profesjonalistami, ale oni także mają pewne ograniczenia. Każdy z zawodników po pewnym czasie zaczyna czuć zmęczenie, a to przekłada się na grę całego zespołu.