Real ponownie sięga po legendę – spektakularny powrót Zidane’a do Madrytu


Twórca ostatnich sukcesów „Królewskich” wraca do pracy z klubem

11 marca 2019 Real ponownie sięga po legendę – spektakularny powrót Zidane’a do Madrytu

A więc stało się to, w co jeszcze miesiąc temu nie wierzył żaden fan Realu – Zinedine Zidane wraca do Realu Madryt. Francuz zaledwie w maju ubiegłego roku zaszokował całą społeczność madridismo swoim nagłym odejściem po zdobyciu trzeciego z rzędu pucharu Ligi Mistrzów. Tłumaczył wtedy, że jego zdaniem piłkarze Realu potrzebują czegoś nowego, a sam "Zizou" nie był pewny, czy da się z tym składem więcej wygrać. Pozostaje zatem pytanie, dlaczego zmienił zdanie? Czy ponowne podjęcie tej pracy wyjdzie na dobre Zidane’owi, ale przede wszystkim Realowi Madryt?


Udostępnij na Udostępnij na

Przyczyny powrotu

Niewątpliwie ogromną rolę w powrocie Zidane’a odegrał Florentino Perez. Już od kilku tygodni „Zizou” wymieniany był w hiszpańskich mediach jako główny kandydat do zastąpienia Santiago Solariego. Prasa wymieniała różne nazwiska: Mauricio Pochettino, Joachim Loew, Juergen Klopp czy nawet Jose Mourinho. Jednak nie były to realne cele, tak jak obecni trenerzy Tottenhamu i Liverpoolu, albo ich zatrudnianie nie miało żadnego sensu, tak jak w przypadku Jose Mourinho, który ostatnio jest lepszym burzycielem niż kimś, komu powierzyłbyś budowanie nowej drużyny. Zidane jawił się Perezowi jako jedyny człowiek, który poradziłby sobie z tak ambitnym wyzwaniem jak przeprowadzenie wymiany pokoleniowej w Realu Madryt.

A jako że prezes „Królewskich” znany jest ze swoich doskonałych umiejętności perswazji, Zidane musiał usłyszeć tę propozycję zaledwie dwukrotnie. Francuz otrzymał kontrakt do 2022 roku, co może sugerować, że ma on za zadanie dokonać długoterminowej rewolucji w zespole „Los Blancos”. Na marginesie należy wspomnieć, że „Zizou” zaliczył już kiedyś taki spektakularny powrót. Mowa tu o reprezentacji Francji, z której zrezygnował po Euro 2004. Za namową Raymonda Domenecha wrócił jednak do kadry, którą doprowadził wtedy do finału mistrzostw świata w Niemczech. Jak tłumaczył swoją decyzję? – Zdecydowałem o swoim powrocie do drużyny „Les Blues”. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale postanowiłem zmienić swoją decyzję rok po tym, jak uznałem ją za ostateczną.

Ktoś może powiedzieć: dobrze, ale czy Zidane nie ryzykuje swoim statusem legendy? Co jeśli ponowna przygoda z Madrytem nie będzie już tak owocna? Czy warto ryzykować pęknięciami na swoim pięknym pomniku? No właśnie, tutaj moim zdaniem widać największą klasę Zinedine’a Zidane’a. On bowiem nie myśli o reputacji ani o osobistych korzyściach. Zidane mógłby z powodzeniem podjąć pracę w każdym innym miejscu na świecie, nie ryzykując utraty miana legendy w ukochanym klubie.

Można z dużym przekonaniem przypuszczać, że Real nie powtórzy zdobycia trzech Pucharów Europy z rzędu. Być może kolejny sezon zakończy się ponownie bez choćby jednego trofeum. „Zizou” wie jednak, jak bardzo jego klub potrzebuje człowieka zdolnego do przeprowadzenia tak trudnego procesu. Jak nikt inny zna tę drużynę i jeśli ktoś ma dokonać w niej gruntownych zmian, to kimś takim jest właśnie on.

Walka z duchem sukcesów

Odrzucając na moment górnolotne frazesy, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – przed Zidane’em stoi piekielne trudne zadanie. Tym razem będą stawiane przed nim oczekiwania. W 2016 roku przychodził jako legenda piłkarska, ale raczej bez sukcesów na polu trenerskim. Nikt się wtedy nie spodziewał, że ten sympatyczny, łysy jegomość, posiadający ledwie doświadczenie w Castilli, doprowadzi swój klub do potrójnego Pucharu Europy. Już po rezygnacji „Zizou” mówiło się, że żaden trener na świecie nie będzie w stanie dosięgnąć poprzeczki zawieszonej przez Francuza na tak absurdalnie wysokim poziomie. Teraz Zidane sam będzie musiał zmierzyć się z duchem swoich sukcesów.

Pamiętajmy też, że poprzednia kadencja 46-latka nie była pasmem samych sukcesów. Oprócz pięknych europejskich nocy Real doznał też wielu niepowodzeń, w szczególności na krajowym podwórku jak chociażby dotkliwa porażka z Leganes w Pucharze Króla czy fatalny sezon ligowy 2017/2018. Coraz częściej pojawiały się głosy o konieczności zwolnienia „Zizou”, a wyłącznie spektakularny sukces w Kijowie pozwolił uratować tamten sezon. Real Zidane’a często był ciągnięty przez wybitne indywidualności, których teraz może brakować. Pytanie więc, jak nowy-stary trener poradzi sobie z problemami, które dręczyły jego zespół w przeszłości. To, co przywróci Zidane do tej drużyny, to umiejętność odwracania pozornie nieodwracalnych wyników. To ta „czarna magia”, której używanie często przypisywano charyzmatycznemu Francuzowi.

Czas na przebudowę

Oczywiście rekonstrukcja drużyny „Królewskich” nie może obyć się bez wydania grubych milionów na transfery. To niechęć Pereza do drogich wzmocnień była jedną z przyczyn odejścia Zidane’a w maju zeszłego roku. Francuz już wtedy wiedział, że zespół potrzebuje gigantycznego zastrzyku nowej krwi, inaczej kolejny sezon może zakończyć się katastrofą. Świeżo upieczony trener „Królewskich” musiał więc otrzymać zapewnienie ze strony prezesa, że tym razem klub nie będzie pasywny na rynku transferowym. Jeśli „Zizou” ponownie ma podjąć tę pracę, to teraz już z pełnym poparciem swojego prezesa. Mówi się między innymi o Ederze Militao z Porto, który wzmocni linię obrony „Królewskich”, a w odwodzie jak zwykle pozostaje temat Edena Hazarda czy Neymara. Zidane będzie wydawał, ale równie mocno jak zakupów Real potrzebuje przewietrzyć szatnię i pozbyć się kilku zgniłych jabłek.

Na pierwszy ogień z pewnością pójdzie Gareth Bale, który niezależnie od powrotu Zidane’a i tak opuściłby Santiago Bernabeu. Walijczyk pozostaje obcym ciałem w Madrycie, a ponadto nie cieszył się specjalną łaską już za poprzedniej kadencji Francuza. Po finale w Kijowie Zidane naciskał na sprzedaż swojego skrzydłowego. Wtedy jednak Florentino Perez, zauroczony piękną przewrotką przeciwko Liverpoolowi, sprzeciwił się woli swojego trenera i pozbył się nie Bale’a, a Cristiano Ronaldo.

Kolejnym przegranym może zostać Dani Ceballos, który w całym poprzednim sezonie rozegrał zaledwie 899 minut i był dopiero piątym lub szóstym wyborem do linii pomocy „Los Blancos”. Sam pomocnik przyznał nawet w wywiadzie, że gdyby Zidane nie podał się do dymisji, to on musiałby opuścić szeregi „Królewskich”. Ceballos pokazał się z niezłej strony za czasów Lopeteguiego i z pewnością zasługuje na kolejną szansę u Francuza, ale czy taką dostanie? Na minusie znajdzie się także James Rodriguez, o którego powrocie z Monachium mówiło się ostatnio coraz głośniej. Kolumbijczyk nigdy nie cieszył się specjalną miłością ze strony Zidane’a, który przecież stanowczo stawiał na Isco, wypychając gwiazdę mundialu 2014 na wypożyczenie.

Kto najbardziej zyska? Oczywiście Isco, który był jednym z kluczowych żołnierzy „Zizou”. Obecny tragiczny czas Hiszpana w Realu wydaje się dobiegać końca i tylko kwestią czasu jest, kiedy wróci do podstawowej jedenastki. Nie sposób pominąć tutaj Karima Benzemy, który był prawdziwym pupilkiem swojego rodaka. To Zidane przekonał Pereza, że Benzema powinien pozostać podstawowym napastnikiem drużyny i byłbym zdziwiony, gdyby po takim sezonie 32-latek nie zachował mocnej pozycji w zespole. Na powrocie „Zizou” skorzysta także Marcelo i można przypuszczać, że Brazylijczyk nawiąże jeszcze do swojej najlepszej dyspozycji z ostatnich sezonów.

Niezależnie jednak od składu personalnego drużyny jedno jest pewne – Zidane wnosi ze sobą absolutny autorytet w szatni i nieograniczony szacunek. O ile można było mieć wątpliwości, czy te odczucia piłkarze Realu żywili wobec Lopeteguiego oraz Solariego, o tyle do Realu wraca człowiek, który „gdy mówi, wszyscy słuchają”, jak opowiadał niegdyś Dani Carvajal. Przypominam sobie pierwsze treningi „Zizou” w 2016 roku, gdy taki James Rodriguez wpatrywał się w swojego szkoleniowca jak w obrazek. Zidane poprawi też atmosferę w szatni, która ostatnimi czasy nie była najlepsza i ugasi konflikt, jaki istnieje na linii Sergio Ramos – Florentino Perez. „Zizou” jest przede wszystkim znakomitym psychologiem i dlatego też nie wątpię, że niezależnie od planów Francuza jego zawodnicy wskoczą za nim w ogień.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze