Zawisza Bydgoszcz – rycerz(e) wiosny?


14 marca 2015 Zawisza Bydgoszcz – rycerz(e) wiosny?

Tegoroczna walka o utrzymanie się w ekstraklasie zapowiadała się ekscytująco. Klubów zaangażowanych w obronę przed spadkiem było po ligowej jesieni kilka, a przegranym w batalii miała być jedna drużyna. Tylko jedna, dla Zawiszy miało już nie być żadnej nadziei.


Udostępnij na Udostępnij na

Za nami zaledwie cztery wiosenne kolejki ekstraklasy i już w tej chwili należy zweryfikować przewidywania. Do walki o utrzymanie zaangażowana będzie cała dolna połowa tabeli, w której jest bardzo ciasno (różnica między piątą a piętnastą drużyną w tabeli wynosi zaledwie dziesięć punktów), a miejsca spadkowe są dwa. Bydgoski Zawisza rozpoczął rundę w wymarzony dla siebie sposób. Jako jedyny klub w stawce nie stracił jeszcze w tym roku bramki w ekstraklasie. W tabeli wiosny klub plasuje się na samym szczycie, z ośmioma punktami w czterech spotkaniach.

Rewolucja kadrowa – ewolucja w obronie

Co stało się przyczyną tak wielkiej odmiany w grze zespołu? Po pierwsze, diametralnie zmieniła się jakość gry w obronie. Jest to o tyle trudne do zrozumienia, że w tej formacji wymieniono najmniej ogniw. Najgorsza defensywa w lidze nagle stała się najlepszą, mimo że dołączył do niej tak naprawdę tylko jeden nowy zawodnik – Luka Marić.

Superpuchar Polski, Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
Grzegorz Sandomierski (fot. Grzegorz Rutkowski/iGol)

Do formy powrócił Grzegorz Sandomierski. Krytykowany za rundę jesienną bramkarz znów gra tak, jak w najlepszym okresie swojej kariery, spędzonym w Jagiellonii Białystok. Na prawej obronie wreszcie zadomowił się Jakub Wójcicki, który wyraźnie poprawił grę obronną, daje też bardzo dużo w ataku, doskonale włączając się do akcji ofensywnych.

Luka Marić wprowadził do gry Zawiszy dużo spokoju, przy nim do formy sprzed roku wrócił Andre Micael, który wreszcie gra tak samo, jak na początku swojej przygody z ekstraklasą, kiedy zachwycał trenerów, ekspertów i kibiców. Z lewej strony drugą młodość przeżywa Sebastian Ziajka. Wielkie brawa należą się trenerowi Rumakowi, który maksymalnie wykorzystał okres przygotowawczy i wykrzesał z zawodników drzemiący w nich futbolowy entuzjazm.

Środek pola i ofensywa – Zawisza w pełnej szarży

Świetnym ruchem włodarzy klubu był transfer Ivana Majewskiego. Białoruski piłkarz to bardzo solidny defensywny pomocnik, wygrywający większość pojedynków z rywalami. Towarzyszący mu Kamil Drygas od wielu miesięcy utrzymuje stabilną formę, był to bowiem jedyny zawodnik zespołu, do którego nie było większych pretensji za grę w rundzie jesiennej.

Jakub Wójcicki
Jakub Wójcicki (fot. Kamil Białka)

Za kreowanie akcji odpowiadają skrzydłowi: Bartłomiej Pawłowski i Alvarinho, oraz rozgrywający, czyli Mica. Ich współpraca układa się coraz lepiej, pojedyncze akcje pokazują, że Zawisza może grać z polotem i fantazją. Całość dopełnia grający jako wysunięty napastnik Jakub Świerczok. Po serii ciężkich kontuzji stara się on za wszelką cenę udowodnić, że ciągle ma potencjał na bycie jednym z czołowych polskich napastników, choć czasami jego gra „pod siebie” budzi irytację jego kolegów z zespołu.

Wygrana batalia?

Jest oczywiście zdecydowanie zbyt wcześnie, by stwierdzić, że Zawisza utrzyma się w ekstraklasie. Strata do bezpiecznego miejsca w tabeli ciągle jest duża, cały czas bydgoski klub jest głównym kandydatem do spadku z ligi. Liczba spotkań, podział punktów po 30. kolejce i coraz lepsza gra zespołu napawają jednak optymizmem. W ciągu zaledwie trzech ostatnich tygodni szanse na utrzymanie się zespołu wzrosły kilkukrotnie. Jeśli ta sztuka uda się drużynie, pozycja trenera Rumaka wśród polskich szkoleniowców znacząco wzrośnie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze