Wycieczka po historii West Hamu. Czy klub nawiąże kiedyś do dawnych sukcesów?


Przyjrzyjmy się sytuacji panującej w jednym z londyńskich klubów

23 lipca 2017 Wycieczka po historii West Hamu. Czy klub nawiąże kiedyś do dawnych sukcesów?

West Ham to taki klub, który przez całą swoją historię jest w cieniu. W cieniu wielkich z Londynu. Chelsea, Arsenal, Tottenham... Trudno rywalizować w takim gronie tym mniejszym, West Hamowi czy Crystal Palace. Starają się, potrafią urwać punkty, ale w ciągu całego sezonu nie są w stanie zawalczyć z mocarzami angielskiej piłki o prym w stolicy. Ostatnio West Ham potwierdził trzy duże transfery – Joe Harta, powracającego na wyspy Javiera Hernandeza i Marko Arnautovicia. Być może to pozwoli mu wskoczyć do czołowej ósemki ligi.


Udostępnij na Udostępnij na

West Ham wielu trofeów w swojej historii nie zdobył, ale kilka ich się zdarzyło. Wybierzmy się w sentymentalną podróż po Upton Park, byłym już stadionie „Młotów”…

Początek istnienia klubu

Zamknijmy oczy, pozwólmy naszej wyobraźni zobrazować to, co widzimy w klubowym budynku. Na początek ujawnia nam się dziwny napis: „Thames Ironworks F.C”. To nic innego, jak pierwsza nazwa tej londyńskiej drużyny, pod nią widzimy datę założenia klubu: 1895. Skąd ta nazwa? Zespół początkowo działał przy hucie żelaza przy Tamizie. Oficjalnie klub West Ham United istnieje od roku 1900, wtedy też zmieniono nazwę na tę, która funkcjonuje do dziś. Idziemy dalej.

Wielkie lata

W kolejnej części ukazuje się nam zdjęcie zatytułowane „Wielkie lata West Hamu”. Pytanie tylko, co to znaczy. Spokojnie, dwa metry dalej wisi duża tablica, która nam wszystko wyjaśni. Mianowicie w 1962 roku stery w klubie objął Ron Greenwood. W swoim pierwszym sezonie w nowym klubie zajął w lidze szóste miejsce, ale to nie jest jego największe osiągnięcie. Potrafił ustabilizować drużynę, co przyczyniło się do dalszych sukcesów. Brzmi znajomo, prawda? Stabilizacja = sukces. Zawsze! Wróćmy do naszej wycieczki. Greenwood zdołał wygrać ze swoim klubem najstarsze rozgrywki świata: FA Cup w roku 1964, coś, co w tamtych czasach było o wiele bardziej elitarne niż teraz. Tak, to ten puchar stojący po naszej prawej stronie. W finale pokonali oni na Wembley Preston North End 3:2 po golach Sissonsa, Hursta i Boyce’a. Jednak kawałek dalej możemy zobaczyć większy, bardziej okazały puchar… To trofeum za największy sukces w klubowej historii West Hamu. „Młoty” pod wodzą Grenwooda zdołały wygrać Puchar Zdobywców Pucharów 1965. W finale (również na Wembley) pokonały TSV Monachium 2:0 po dwóch bramkach Alana Sealeya. Niestety, tak dużego osiągnięcia nie udało się już powtórzyć.

Przed stadionem mogliśmy zobaczyć pomnik z czterema postaciami. Pewnie wielu z Was zastanawiało się, kim one są. Otóż śpieszę z wyjaśnieniami, to czterech mistrzów świata z 1966 roku. Dlaczego rzeźba stoi przed stadionem West Hamu? Bo trzech z nich to właśnie jego byli zawodnicy: Martin Peters, Geoff Hurst i Bobby Moore, towarzyszy im piłkarz Evertonu: Ray Wilson.

Wycieczka po latach 1975-2000

W dalszej części klubowego korytarza widzimy kilka dat w przedziale od 1975 do 2000.

1975 – zwycięstwo w Pucharze Anglii

1976 – kolejny sukces w Pucharze Zdobywców Pucharów. Awans do finału pod wodzą Johna Lyalla, ale niestety porażka z Anderlechtem 2:4

1980 – Puchar Anglii wygrany po raz kolejny.

W sezonie 1985/1986 klub zajął swoje najwyższe miejsce ligowe w historii. Zdołał zakończyć rozgrywki na trzeciej lokacie.

Kolejne zdjęcie przedstawia nam West Ham pod wodzą Harry’ego Redknappa z sezonu 1998/1999. Dlaczego? Dlatego że drużynie udało się wtedy zająć piąte miejsce w Premier League i doszło do sytuacji historycznej. Po raz pierwszy w historii ktoś odmówił udziału w europejskich pucharach. West Ham zdołał w tym roku wygrać jeszcze Puchar Intertoto. Korytarz zatytułowany „Wielkie lata” się kończy, wchodzimy do drugiej części klubowego budynku.

Widzimy tutaj czas od 2011 roku, kiedy to klub powrócił do Premier League. Jednak niestety nie nawiązał już do wielkich czasów z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, był w półfinale Pucharu Ligi Angielskiej, ale uległ City 0:9 w dwumeczu. Były to czasy, umówmy się, średnie, co możemy zobaczyć po tym, jak ubogi jest to korytarz w klubowym budynku. Mamy tutaj kilka fotek z transferów, na przykład Mauro Zarate, Andy’ego Carrola, Alexa Songa czy Kouyate’a… Zauważyć też możemy bardzo stare ujęcie Franka Lamparda z 2001 roku. To właśnie wtedy Anglik zasilił londyńską Chelsea, reszta jest już historią…

Mr. West Ham i teraźniejszość

Jednak na końcu korytarza, na sporej ścianie, widzimy napis „Mr. West Ham” i podobiznę Marka Noble’a. Dlaczego jest to postać aż tak ważna dla klubu? Dlatego że od początku swojej kariery w nim gra. Od czasów juniorskich aż do teraz nosi barwy „Młotów”. W kolorach londyńskiego klubu zagrał aż 347 meczów ligowych, wynik to imponujący. Liczba bramek jak na środkowego pomocnika jest równie imponująca, bo strzelił ich aż 47.  Zaraz obok możemy zauważyć coś, co pokazuje, jak bardzo kibice kochają klub. Na ścianie naniesiona była podobizna jednego z najlepszych piłkarzy West Hamu w ostatnim czasie, Dimitriego Payeta, ale ktoś postanowił namalować na niej olbrzymiego węża. Symbol nielojalności, którą Payet na pewno mocno się popisał.

Nie były to lata obfite w sukcesy, klub tułał się po dolnych częściach tabeli, nie mógł się przebić do ligowego topu. Dlaczego? Po prostu nie miał odpowiednich umiejętności, żeby wrócić do starych, lepszych lat. Klub raz w tym czasie grał w europejskich pucharach, ale… po pierwsze był to udział za wygranie klasyfikacji fair play, a po drugie zespół nie zdołał nawet wejść do fazy grupowej Ligi Europy. Nosi on miano drugiej najgorszej drużyny w Londynie, zaraz przed Crystal Palace. To już koniec, możemy otworzyć oczy. Wycieczka po Upton Park się skończyła, niestety. Jest on już pusty, West Ham nie rozgrywa na nim już swoich spotkań. Wsiadamy w autobus i przenosimy się na Stadion Olimpijski.

Hernandez, Hart, Arnautović – trzy nowe nabytki West Hamu

Docieramy na nowy stadion… I kilka uczestników naszej wycieczki przeżywa szok. Pamiętający jeszcze dawne sukcesy klubu z Upton Park kibice przyzwyczajeni są do wycinek z gazet, czarno-białych zdjęć na ścianie. A tutaj mamy coś zupełnie innego, wielkie ekrany, na których wyświetlane są historia klubu, najpiękniejsze bramki w historii oraz najnowsze wieści transferowe. Czy to źle? Na pewno nie, to po prostu nowoczesność.

Wchodząc do budynku Stadionu Olimpijskiego, gdzie oglądamy obecne spotkania „Młotów”, mieliśmy szczęście mijać cztery bardzo znane osobistości. Trenera drużyny Slavena Bilicia i trzech nowych zawodników: Javiera Hernandeza, Joe Harta i Marko Arnautovicia.

Dla Meksykanina jest to powrót na Wyspy. Wszyscy pamiętamy superrezerwowego United, który ratował nie raz i nie dwa drużynę Alexa Fergusona przed wstydliwymi porażkami. Na pewno jest to świetny gracz, który nie dostał nigdy poważnej szansy w „Czerwonych Diabłach”. Uważa się go za jednego z najbardziej niedocenianych zawodników w historii. Odpalił za to w Leverkusen, co może dać West Hamowi dużo, dużo bramek, jeżeli będzie to kontynuował. Do tego dochodzi mentalność zwycięzcy, bo jak można jej nie mieć, jeśli gra się w tak wielkim klubie, jak Manchester United? To bardzo potrzebne West Hamowi.

Drugim spotkanym przez nas piłkarzem jest Joe Hart. Były zawodnik Manchesteru City i Torino to ciekawy przypadek. Jedni uważają go za świetnego fachowca, drudzy zaś za kompletne nieporozumienie. Jednak przemawia za nim to, że wprowadzi do klubu jeszcze większą cząstkę DNA zwycięzcy niż Chichiarito. A dlaczego? Dlatego że w wielkim City Hart był kluczowym zawodnikiem i podstawowym bramkarzem. Oczywiście do czasu, ale był.

Trzecim zawodnikiem, którego było dane nam spotkać, jest Marko Arnautović. Jego transfer ze Stoke do West Hamu okazał się rekordem transferowym „Młotów”. Austriak to bardzo ciekawa postać, nieco ekscentryczna, bardzo impulsywna, ale również mocno utalentowana. Tylko właśnie talent nie zawsze idzie w parze z rozumem i tutaj mamy tego doskonały przykład. Piłkarz bardzo często się obraża i nie daje z siebie wszystkiego. Jednak jeśli Slaven Bilić go ogarnie, to będzie miał z niego wielki pożytek.

Dokonane przez West Ham transfery mogą pomóc mu w walce o prym w Londynie. Jednak czy drużyna jest w stanie nawiązać do swojej wielkiej historii? Raczej nie, a na pewno jeszcze nie teraz. Pozostaje wciąż drugim najgorszym zespołem w stolicy, ale z nieco lepszą kadrą.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze